logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Boję się, że Pan zabierze to, co mi dał.
Autor: Laudamus (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-01-08 13:17

Długie lata żyłam w oschłości. Modliłam się, aby Pan zabrał tę oschłość. Po latach dostąpiłam ogromnej łaski, czuję prowadzenie Boże. Widzę ogromną zmianę w sobie. Dostąpiłam ogromnej łaski, tak że czuję się gotowa na chwilę obecną wstąpić do zakonu (wcześniej bałam się strasznie). Mam jednak lęk, że Pan zabierze to co mi dał, że powrócę do stanu wyjściowego, że Pan schowa się, a ja zostanę ze swoją słabością i nie będę umiała pokonać przeciwności. Bardzo się boję, że Pan Bóg daje mi chwilową pociechę i wróci do tego co było. Modle się o zaufanie, ale też wiem jaka sama z siebie jestem słaba, i że kiedy mnie zostawi, nie będę w stanie sama z siebie wytrzymać takiego życia, bo jestem melancholiczką.

 Re: Boję się, że Pan zabierze to, co mi dał.
Autor: Małgosia (---.multi-telekom.pl)
Data:   2012-01-08 15:17

Pan Bóg zawsze jest przy Tobie i na pewno słucha Twoich modlitw. Myślę, że z czasem Twoje zaufanie do Niego się rozwinie. Nic nie przychodzi od razu, a mocne stąpanie przy Jego boku jest rzeczą bardzo trudną. Życzę Ci wytrwałości.

 Re: Boję się, że Pan zabierze to, co mi dał.
Autor: 38 na karku (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-01-08 18:26

Lepiej Bogu ufać, niż po ludzku główkować. Ludzkie główkowanie szkodzi rozwojowi wiary. Nie bój się, tylko, jeśli czujesz lęk, módl się tym lękiem, mów o nim Bogu.

 Re: Boję się, że Pan zabierze to, co mi dał.
Autor: dominik (---.play-internet.pl)
Data:   2012-01-08 18:31

Nie wmawiaj sobie tego jaka jesteś, albo jaka nie jesteś.
Psychologia dla Pana Boga nie jest przeszkodą, może być tylko lepiej, skoro ciebie Pan Bóg tak wspaniale prowadzi, dobrze wie co robi. :) Powodzenia i z Bogiem. :)

 Re: Boję się, że Pan zabierze to, co mi dał.
Autor: Michał (---.range109-145.btcentralplus.com)
Data:   2012-01-08 19:34

Jesteś w dobrym towarzystwie: Mojżesz, Ezechiel, Jeremiasz, Ozeasz, św. Tomasz też byli melancholikami (i niestety moja mama także). Melancholik jest uciążliwy dla otoczenia, ponieważ bierze sobie na głowę cały świat. Postaraj się tego nie robić, albo przynajmniej wybierz jakiś ładny zakątek.

 Re: Boję się, że Pan zabierze to, co mi dał.
Autor: magda (---.play-internet.pl)
Data:   2012-01-08 20:17

Owszem może zabrać, ale tylko wtedy, kiedy będzie to z korzyścią dla Ciebie. Jak możesz myśleć, że czegoś nie pokonasz, gdy jesteś z Bogiem, gdy zapraszasz Go do swojego życia, do codzienności? Czy myślisz, że Pan Bóg sobie nie poradzi? Sama nie dasz rady, ale z Bogiem wszystko. Rozważ fragment z pierwszej Księgi Samuela "On ochrania stopy pobożnych. Występni zginą w ciemnościach, bo nie swoją siłą człowiek zwycięża" (1 Sm 2,9).

 Re: Boję się, że Pan zabierze to, co mi dał.
Autor: A-Mail (---.grudziadz.mm.pl)
Data:   2012-01-08 20:42

Jeżeli Ty nie zostawisz Boga, On na pewno Cię nie opuści. A jeżeli kiedykolwiek poczujesz, że Bóg "odchodzi", "uprzykrzaj" Mu się swoja modlitwą.

 Re: Boję się, że Pan zabierze to, co mi dał.
Autor: Michał (---.range109-145.btcentralplus.com)
Data:   2012-01-08 21:12

Odnośnie darów Pana Boga: wg kabalistów są nieusuwalne. To znaczy można Boga prosić o jakiś dar i go nawet otrzymać, ale prośba o odebranie daru jest nieskuteczna. Można co najwyżej prosić o kolejny dar. (To by się nawet zgadzało z ogólna teorią Pana Boga i doświadczeniem, np. po darze stworzenia, Bóg podarował ludziom śmierć, jako odpowiedź na grzech pierworodny, a później życie wieczne. Ludzkie wyobrażenia o darach różnią się nieco od Bożych - mniej więcej tak jak prawda subiektywna od obiektywnej)

 Re: Boję się, że Pan zabierze to, co mi dał.
Autor: ola (---.play-internet.pl)
Data:   2012-01-08 22:56

A może nie masz iść do zakonu? Może masz powołane do małżeństwa?

 Re: Boję się, że Pan zabierze to, co mi dał.
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-01-09 10:22

"czuję się gotowa na chwilę obecną wstąpić do zakonu" - A czy znasz już zakon, który byłby gotów cię przyjąć? Z tego, co napisałaś, nie wynika, że wiesz, na czym polega życie w zakonie.
Martwienie się "na zapas" pochodzi od złego ducha. Natomiast chrześcijanin żyje chwilą obecną: TU I TERAZ. Na przeszłość nie mamy wpływu, bo ona należy już do Miłosierdzia Bożego, przyszłości jeszcze nie znamy, więc możemy ją polecać Opatrzności Bożej. Żyjemy w teraźniejszości i tylko ona do nas należy, dlatego prośmy Ducha Świętego o dobre natchnienia, o pewność zbawienia i pokój serca.

 Re: Boję się, że Pan zabierze to, co mi dał.
Autor: Bogna/p.o. moderatora (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-01-09 11:15

Taka refleksja ogólna po przeczytaniu posta Laudamus (ale, niestety, nie tylko jej).
Jak łatwo przychodzi człowiekowi o wszystko co złe w jego życiu obwiniać Pana Boga. Jak łatwo przychodzi człowiekowi obarczać wszystkim Pana Boga. A i tak człowiek wszystko chce dźwigać sam, bo nawet w tym obarczaniu nie potrafi zaufać do końca, bezgranicznie. Rzuca Panu Bogu kłody pod nogi. Nie pozwala działać. Ogranicza Go swoim brakiem wiary, brakiem ufności. Brakiem nadziei, brakiem... miłości. Ale modli się z zapałem, a czasem i bez: "Panie Boże... zrób coś, daj, zabierz. A potem i tak sam się wszystkim zajmuje. Bo... Pan Bóg go zostawił. A to nieprawda. Bóg nie zostawia swojego stworzenia. Bóg cały czas jest przy człowieku, bo go miłuje nawet ponad Swoje życie, które oddał za człowieka na Krzyżu, żeby go zbawić, żeby przywrócić mu dziecięctwo i dziedzictwo Boże. Melancholia nie jest powodem, by nieustannie odrzucać Pana Boga. By nie współdziałać z Jego łaską...

 Re: Boję się, że Pan zabierze to, co mi dał.
Autor: Jurek (---.perm.iinet.net.au)
Data:   2012-01-10 07:41

"Pewnego dnia, gdy synowie i córki jedli i pili w domu najstarszego brata, przyszedł posłaniec do Hioba i rzekł: Woły orały, a oślice pasły się tuż obok. Wtem napadli Sabejczycy, porwali je, a sługi mieczem pozabijali, ja sam uszedłem, by ci o tym donieść. Gdy ten jeszcze mówił, przyszedł inny i rzekł: Ogień Boży spadł z nieba, zapłonął wśród owiec oraz sług i pochłonął ich. Ja sam uszedłem, by ci o tym donieść. Gdy ten jeszcze mówił, przyszedł inny i rzekł: Chaldejczycy zstąpili z trzema oddziałami, napadli na wielbłądy, a sługi ostrzem miecza zabili. Ja sam uszedłem, by ci o tym donieść. Gdy ten jeszcze mówił, przyszedł inny i rzekł: Twoi synowie i córki jedli i pili wino w domu najstarszego brata. Wtem powiał szalony wicher z pustyni, poruszył czterema węgłami domu, zawalił go na dzieci, tak iż poumierały. Ja sam uszedłem, by ci o tym donieść. Hiob wstał, rozdarł swe szaty, ogolił głowę, upadł na ziemię, oddał pokłon i rzekł: Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę. Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione! W tym wszystkim Hiob nie zgrzeszył i nie przypisał Bogu nieprawości" (Hi 1, 13-22).

"Hiob na to odpowiedział Panu, i rzekł: Wiem, że Ty wszystko możesz, co zamyślasz, potrafisz uczynić. Kto przesłania zamiar nierozumnie? O rzeczach wzniosłych mówiłem. To zbyt cudowne. Ja nie rozumiem. Posłuchaj, proszę. Pozwól mi mówić! Chcę spytać. Racz odpowiedzieć! Dotąd Cię znałem ze słyszenia, obecnie ujrzałem Cię wzrokiem, stąd odwołuję, co powiedziałem,
kajam się w prochu i w popiele. /.../ I Pan przywrócił Hioba do dawnego stanu, gdyż modlił się on za swych przyjaciół. Pan oddał mu całą majętność w dwójnasób. Przyszli do niego wszyscy bracia, siostry i dawni znajomi, jedli z nim chleb w jego domu i ubolewali nad nim, i pocieszali go z powodu nieszczęścia, jakie na niego zesłał Pan. Każdy mu dał jeden srebrny pieniądz i jedną złotą obrączkę. A teraz Pan błogosławił Hiobowi, tak że miał czternaście tysięcy owiec, sześć tysięcy wielbłądów, tysiąc jarzm wołów i tysiąc oślic. Miał jeszcze siedmiu synów i trzy córki. Pierwszą nazwał Gołębicą, drugą Kasją, a trzecią Rogiem Antymonu. 15 Nie było w całym kraju kobiet tak pięknych jak córki Hioba. Dał im też ojciec dziedzictwo między braćmi. I żył jeszcze Hiob sto czterdzieści lat, i widział swych potomków - w całości cztery pokolenia. Umarł Hiob stary i pełen lat" (Hi 42, 1-6.10-17).

 Re: Boję się, że Pan zabierze to, co mi dał.
Autor: Iwcia (---.sattom.pl)
Data:   2012-01-12 01:16

Najważniejsze to zaufać Bogu całym sercem i całym sercem przylgnąć do Niego. Też miałam ten problem i myślałam, że jak pójdę do zakonu i się okaże, że to nie to, nie mam do czego wracać, bo już nie będę miała tej pracy, co miałam, nie będę mieszkać tam, gdzie mieszkałam. Druga strona nie śpi, każe się coraz bardziej bać, lękać się o swoją przyszłość, co będzie, gdy to; co będzie, gdy tamto, itd. Chrystus zachęca ciebie, także mnie, aby jeszcze bardziej Mu zaufać, jeszcze bardziej przylgnąć do Jego Najświętszego Serca. On każdego z nas zapewnia, że będzie prowadził, że będzie umacniał każdego z nas, że będzie wskazywał drogę, którą mamy kroczyć, że będzie z nami, że będzie w swoim Słowie. Każdy z nas jest słaby i upada, ale TYLKO Z CHRYSTUSEM możemy być mocni, tylko z Nim możemy powstać z upadku i iść dalej, widząc na horyzoncie światło, blask chwały, widząc Chrystusa niosącego Krzyż - narzędzie hańby, który On uczynił narzędziem chwały i naszą chlubą, Krzyż - odbicie miłości Chrystusowej. Nie zgubmy z zasięgu naszych oczu tego światła, Krzyża, na którym dokonało się nasze odkupienie.
Nie martw się, że możesz coś stracić, że stracisz pracę, mieszkanie, znajomych, przyjaciół, bo Chrystus chce dać Ci coś o wiele cenniejszego niż rzeczy doczesne, które dzisiaj posiadasz. Chrystus chce się jeszcze bardziej z tobą złączyć, chce ciebie na swoją wyłączność, abyś była oddana tylko Jemu jak sługa swemu Panu. Mówię także o sobie, bo Chrystus też chce się mną posłużyć jeszcze bardziej niż dotąd. Chociaż służę Mu cały czas, m.in. pisząc tutaj na tym forum, to Chrystus wciąż do nas mówi, że kto wytrwa, będzie zbawiony (zob. Mt 10,22). To jest piękna obietnica dana nam od Jezusa i każdemu z was życzę, aby osiągnął zbawienie i wszedł do chwały nieba.

 Re: Boję się, że Pan zabierze to, co mi dał.
Autor: iness (---.dip.t-dialin.net)
Data:   2012-01-12 21:15

Doskonała miłość usuwa lęk (1 J 4,18b). Werset ten dla wielu z nas jest tak znany, że może już stał się pustym frazesem. Czym jest ta "doskonała miłość", która usuwa lęk? Z pewnością nie chodzi tu o naszą "doskonałą" (wspaniałą, nieskazitelną) miłość - bowiem my sami nie jesteśmy zdolni kochać w ten sposób. Nie może też chodzić tu po prostu o doskonałą miłość Boga względem nas, gdyż Boża miłość jest zawsze doskonała, a mimo to wielu chrześcijan wciąż żyje w lęku. Czymże jest więc ta doskonała miłość, która usuwa wszelki lęk?
Jeżeli przyjrzymy się kontekstowi tego wersetu, zobaczymy, że św. Jan pisze o pełnej miłości relacji z Jezusem. Nie mówi on tutaj o jakimś uczuciu lub czymś, czego doświadczamy od czasu do czasu. Mówi o życiu w miłości. Życie, trwanie w miłosnej relacji z Bogiem oznacza nie tylko to, że Bóg nas kocha, ale również to, że przyjmujemy Jego miłość - Jego ogromną, bezwarunkową i nieprawdopodobną miłość, którą On nam oferuje. A życie w pełnej miłości relacji z Bogiem oznacza naszą miłość w odpowiedzi na Jego miłość, nie doskonałą, ale taką, którą potrafimy obecnie z siebie dać.
Dla wielu z nas przeszkodą, która powstrzymuje nas od pełnej miłości relacji z Bogiem jest nasza nieumiejętność przyjmowania Jego miłości. I tu znów ważne znaczenie ma lęk.
Niestety, wiele ludzi obawia się Boga, ponieważ postrzegają Go jako tego, który się na nich gniewa, lub jest nimi rozczarowany. Ci, którzy są przekonani, iż Bóg się na nich gniewa, obawiają się, że zrobili coś niewłaściwego, a Bóg zamierza pośrednio, bądź bezpośrednio skrzywdzić ich za to. Mój strach polega na przekonaniu, że rozczarowałem Boga. On przecież zrobił dla mnie tak wiele, podczas gdy ja uczyniłem tak mało. Byłem zbyt samolubny. Być może włożyłem mniej zaangażowania w uczynki niż powinienem, a to zasmuca Boga. W swej miłości, pragnie On bym robił dla Niego wielkie rzeczy, a ja Go zawiodłem. To były moje obawy - być może i ty się z nimi zmagasz.
Tego rodzaju lęki dotyczą przede wszystkim osób z niską samooceną oraz osób, które stale muszą coś sobie udowadniać. Doświadczanie czegoś podobnego może być przeszkodą w przyjmowaniu oraz w pełnym doświadczaniu Jego miłości. Może to doprowadzić do błędnego koła, ponieważ aby pokonać nasze lęki, potrzebujemy żyć z Bogiem w relacji wzajemnej miłości, jednak lęk mówiący, że jesteśmy powodem Bożego gniewu lub że Go rozczarowaliśmy, nie pozwala nam na pełne nawiązanie bliskiej, pełnej zaufania relacji.
Musimy więc stale sobie przypominać (i pozwalać, by inni nam przypominali), a może nawet wykrzykiwać prawdę na temat Bożych uczuć względem nas. Bóg nie jest na mnie zły. Nie jest. Nie rozczarowuję Boga. Nie rozczarowujesz. Bóg nie myśli w taki sposób. My moglibyśmy tak pomyśleć, lecz nie On. On nie jest wściekły, ani na mnie, ani na ciebie. On mnie nie karze. On się nami rozkoszuje. On objawia nam swoją miłość - przede wszystkim poprzez krzyż - i chce, byśmy ją przyjmowali i mieli w niej radość.
Trwając w pełnej miłości relacji z Bogiem, możemy z Nim stawiać czoła i pokonywać nasze lęki. I nawet, jeśli nasze najgorsze obawy się sprawdzą, kiedy jesteśmy rozbici i upokorzeni, On obróci wszystko ku dobremu. On opatrzy nasze rany i sprawi, że we właściwym czasie nasze bolesne doświadczenia staną się krokiem na drodze ku pełni wolnej męskości i kobiecości.
Z Bogiem po swojej stronie, jako doskonałym ojcem, mężem i obrońcą, kobieta może zaryzykować starcie ze swoimi lękami.
Z Bogiem wszystko jest możliwe. (Alan Medinger )

 Re: Boję się, że Pan zabierze to, co mi dał.
Autor: Anna (---.gl.digi.pl)
Data:   2012-01-14 12:40

Laudamus, o tym wszystkim mów Bogu, proś o Boże prowadzenie, słuchaj co mówi Bóg. Rozmawiaj też z kapłanem, kierownikiem duchowym, siostrą zakonną - może taką, która prowadzi osoby rozeznające powołanie/chcące wstąpić do zakonu. Dobrze jest znaleźć drugą osobę i przyjrzeć się razem temu wszystkiemu. :) Powodzenia w słuchaniu tego, co Bóg ma do powiedzenia. :)

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: