Autor: Małgorzata (---.dzialdowo.vectranet.pl)
Data: 2012-02-11 12:29
Pisałam tu niedawno. ale dalej nie mogę sobie poradzić z tym, że mój narzeczony żył już z kobietą, bez ślubu i ma dwoje dorosłych dzieci. i nie o dzieci chodzi, tylko o to, że czuję się tą drugą, jak taki dodatek, że on już przeżył swoje życie, młodość z nią. czy 16 lat życia może być błędem. dzieci nie, chyba, że słodkim, bo przecież dobrze mieć dzieci. (choć to może była pokuta dla nich, bo oni ich nie chcieli, w sensie, nie planowali, ale mimo wszystko dobrze wychowali) wiem, że to może samolubne, egoistyczne, ale to boli, że się nie jest tą jedyną. wybaczyłam, staram się patrzyć na niego jak Pan Bóg, tzn. z miłosierdziem, bo przecież nawrócił się, spotkaliśmy się w Taize (jest Francuzem, a tam naprawdę trudno o wiarę) chcemy wziąć ślub kościelny. Trudno też mi to zrozumieć, z punktu religijnego, bo dla mnie bycie z kimś, posiadanie dzieci to związek na całe życie, jeden i jedyny. jak można iść z kimś do łóżka, nie będąc pewnym, czy to osoba na całe życie, czy chce się mieć z nią dzieci. zastanawiam się jak patrzy na to Bóg? jak to jest, kiedy się ma dwie rodziny, lub więcej. jak to będzie po śmierci np. z wdowcem, który się ponownie ożenił? jak to jest z tą jedyną osobą wybraną nam przez Boga, i czy można ją spotkać po 40-ce? czy mężczyzna może tak długo czekać na tą jedyną, czy tylko jak jest religijny?
|
|