Autor: Maggy (78.11.237.---)
Data: 2017-04-10 23:07
Marlena, problem głównie Twój dotyczy braku zgody na utraconą relację z kimś w kim się zakochałaś. Po prostu. Tęsknisz bardzo, pokładałaś w kimś nadzieje, rysowałaś sobie w głowie wspólne plany pewnie (małżeństwo, dzieci), a tu... klops. Nie ma go. Odszedł bez słowa. Zostałaś z pustką w sercu bez odpowiedzi. I wpadłaś w dołek psychiczny z którego ciężko wyjść. Na razie kombinujesz z "modłami" nie w pokorze i z ufnością "wysłuchaj mnie, proszę ale nie moja lecz Twoja wola niech się stanie jakakolwiek by ona nie była" ale z "załatwiactwem" swojego interesu życiowego. Jak tonący się brzytwy chwytasz tych "modłów". Specjalnie piszę "modły", a nie "modlitw" bo Ty nie spotykasz się z Bogiem (nie o to Ci chodzi), nie spotykasz się z Bogiem który jest Twoim Ojcem, Stworzycielem, który wie co jest dla Ciebie najlepsze. Nie. Ty przychodzisz, tupiesz nogą i mówisz po pierwsze z pretensją "Jak mogłeś mi zabrać wszystko?!" choć to ten chłopak odszedł, a nie Bóg. To ten chłopak odwrócił się na pięcie i bez słowa odszedł. Bóg go nie schował w worku i nie zabrał go. A po drugie przychodzisz do Boga i wołasz:" Wyrzuć go z tego worka do którego go wrzuciłeś. Oddaj mi go!". Marlena, nie tędy droga. Możesz tak kombinować całe życie ale czy to ma sens? Jaki? Co z tego masz? Czas zacząć się zatroszczyć o samą siebie i zacząć stawiać kroki tam gdzie Ci to coś da, czas zacząć, Marlena, INACZEJ myśleć i wybierać, ratować się. Konkrety. Weź je sobie do serca i zrób tak jak piszę. Idź do psychologa/ terapeuty. Nic Ci tam nie grozi, a naprawdę może pomóc. Jesteś teraz w zaklętym kręgu. Jesteś w niezgodzie z samą sobą (wyrzuty, że daleko od Boga), w niezgodzie z Bogiem (pretensje, że Ci wszystko zabrał) i jeszcze niezgoda na zranienie, które Ci ten chłopak zadał odchodząc od Ciebie, niezgoda na ten stan rzeczy. Spójrz, chłopak odszedł, być może zaczął nowe życie z kimś innym, a Ty go nadal gloryfikujesz, chcesz z nim być. Gdzie tu zgoda i stanięcie w prawdzie "On mnie skrzywdził. On nie Bóg. Boli. Nie wart był mojego serca skoro odszedł bez słowa", Marlena, widzisz to? Jak można nie być w dołku jak W Tobie nie ma zgody w żadnej sferze i z nikim nawet z samą sobą? Widzisz, w jak wielkim jesteś dołku i jak potrzebna Ci pomoc nie tyle duchowa co po prostu wsparcie psychologiczne? Wsparcie w nazywaniu tego co Cię boli bo to połowa sukcesu. Wsparcie psychologa, który swoimi sztuczkami psychologicznymi tak pokieruje rozmową, że zaczniesz po jakimś czasie, z dnia na dzień zdrowiej patrzeć na tą sytuację i na siebie w niej, i na tego chłopaka no i Boga. Twoje patrzenie i na tego chłopak, póki co, i na samego Boga i na samą siebie choruje, wiesz? Idź do psychologa, a to będzie mega wielki krok mądrości, troski o samą siebie, i miłości do samej siebie. Bóg pomoże przez psychologa i spowiednika też. Tylko, proszę, nie idź do spowiedzi po poradę psychologiczną. Tylko nie to. To nie jest miejsce do tego. Do spowiedzi idź żeby przeprosić Boga za zło wybrane świadomie i dobrowolnie, żeby Go poprosić o wybaczenie, żeby Go poprosić o łaski, które są Ci potrzebne żeby żyć, Marleno. Żyć dobrze i żyć pełnią, żyć czerpiąc garściami z tego co dzień przynosi. A do psychologa żeby psychika zaczęła zdrowieć żeby też żyć dobrze, oczywiście. Z dołka psychicznego, spokojnie, można wyjść, tylko trzeba tego chcieć i słuchać tych, którzy dobrze radzą. Szkoda czasu na gadki typu "Odsunęłam się od Boga" i skupianie się na tym fragmencie Ciebie samej kiedy problem jest dużo większy i ma szersze kręgi. Psycholog/ terapeuta, życie sakramentalne (spowiedź, Komunia Święta), modlitwa, ludzie dobrzy wokół, i będzie z czasem lżej. Nie od razu przestanie boleć, nie od razu przestaną łzy płynąć. Nie od razu. Jeszcze tak będzie ale z czasem,. gdy wdrożysz w życie to co Ci napisałam, łzy będą płynąć ale już z nadzieją na lepsze i z wiarą w to, że tak się stanie i z otwartością na nowy rozdział życia. Tylko do tego czasu serce musi się "naprawić", psychika wydobrzeć. Życzę Ci aby któregoś dnia narodziła się w Tobie zgoda na to co się stało, zgoda z Bogiem, zgoda z samą sobą, zgoda na przyjęcie prawdy o tamtym chłopaku, zgoda na zagrzebanie planów związanych z tym chłopakiem, zgoda na pożegnanie przeszłości i zgoda na życie teraźniejszości. "Jeżeli ziarno nie obumrze nie przyniesie owocu obfitego". Zadbaj o siebie, zadbaj o zdrowie nie tylko ducha ale też psychiki.
|
|