Autor: Marta (---.16-1.cable.virginm.ne)
Data: 2020-06-14 13:04
@A ja powiem - już wyjaśniam. Częściowo dobrze zrozumiałaś, starałam się przedstawić perspektywę męża. Żeby rozwiązać jakikolwiek konflikt, należy wziąć pod uwagę zdanie i potrzeby obu stron. Tutaj wypowiedziały się same panie i wszystkie (ja też) uważamy, że mąż powinien wziąć się do roboty - albo w domu, albo znaleźć lepszą robotę i utrzymywać żonę, a ona niech się zajmuje domem i dzieckiem. Problem jest taki, że "porozmawiać trochę bardziej stanowczo", "postawić ultimatum", "przestań mu gotować", "niewypranie jego ubrania" to są metody dosyć konfliktowe i raczej nie przypuszczam, żeby dużo dały. Już mu przecież próbowała mówić wcześniej, żeby coś robił w domu i nic to nie dało (Marzena nsapisała: "Z czasem sie z tym pogodzilam i nie mialam pretensji"). To teraz coś to da? Marzena napisała: "czuje, ze oddalamy sie od siebie z mezem coraz bardziej". Czy jak przestanie mu gotować i prać, to ich to do siebie zbliży?
Tak, jestem zdania, że Marzena mogłaby poszukać rozwiązania (nie winy) w sobie.
Żeby rozwiązać swój problem skutecznie, warto się zastanowić co JA mogę zrobić, żeby ten problem rozwiązać, zmniejszyć itd. A nie zastanowić się co i komu powiedzieć i co inni mają zrobić, żeby mój problem został rozwiązany. To pierwsze zadziała, to drugie raczej rzadko. Problem jest Marzeny, bo to ona jest przemęczona pracą w pracy, w domu i przy dziecku, a mąż nie ma problemu, bo jemu taka sytuacja odpowiada. Mało realistyczne, że zacznie robić coś, czego do tej pory nigdy nie robił, a jeszcze mniej realistyczne, że zacznie to robić, bo Marzena na nim wymusiła. Już bardziej prawdopodobne, że w końcu ucieknie do mamusi albo w ramiona innej. Nie, nie straszę, tylko ostrzegam, już wiele związków się rozpadło w podobnych okolicznościach.
Jako, że pisałam do Marzeny, to starałam się zwrócić uwagę na to, co ona może sama zrobić, żeby jej było łatwiej: zatrudnić pomoc domową, nakupić gadżetów typu zmywarka i odkurzacz-robot, zamawiać gotowe obiady albo zacząć z mężem jeść w stołówkach studenckich/barach mlecznych, przejść na pół etatu skoro lubi swoją pracę, pracować z domu, wtedy zaoszczędzi czas i wysiłek na dojazdy do pracy. Oczywiście wiem, że nie wszystkie propozycje mogą być wykonalne w przypadku Marzeny.
"Jeśli prosisz kogoś o pomoc i on jest przeciwny to według Ciebie była zdrowa rozmowa?" Masz rację, to nie była zdrowa rozmowa. Ale jak mąż sugeruje, żeby Marzena zmieniła pracę na mniej męczącą, a Marzena mówi: nie, bo taka praca mi się podoba - to też nie jest taka znowu najzdrowsza rozmowa.
Nie chodzi o to, że Marzena ma rację, że mąż powinien też dbać o dom. Owszem, ma rację i co? Pieszy na pasach też ma rację i pierwszeństwo, ale na cmentarzu jest pełno takich, co mieli pierwszeństwo na pasach. Czasem lepiej zatrzymać się i ustąpić, mimo że mam rację, żeby uniknąć większych problemów.
"Jestem też zdania, że lepsze samotne macierzyństwo, niż udręka w chorym związku." Zdecydowanie się zgadzam, ale w tym związku mąż "tylko" nie sprząta, nie ma mowy o alkoholu czy przemocy, raczej nie nazwałabym tego chorym związkiem.
"Uważam również, że samotna matka nie musi żyć z jednej pensji, ale z pensji i alimentów na dziecko." Też masz rację, ale chyba wypłacalność alimentów w Polsce jest na niskim poziomie (aż 80% Polaków z zasądzonymi alimentami nie wywiązuje się z obowiązku płacenia na dzieci - źródło pierwsze z brzegu w googlach, nie wiem, na ile wiarygodne). Więc znowu, w praktyce rozstanie z mężem się może skończyć tak jak napisałam: jedna pensja, dziecko i dom do ogarnięcia.
Ufff, mam nadzieję, że mi się udało nie naplątać jeszcze bardziej ;) Również Cię pozdrawiam :)
|
|