Autor: Aga (---.centertel.pl)
Data: 2023-01-13 23:00
Najpierw myślałam, że da się to połączyć - bycie z nim i czystość. Na samym początku sobie nie daliśmy szansy, bo on nie widział się w związku bez współżycia, i wtedy ja się wzniosłam nad emocję i po prostu poszliśmy na jakiś czas swoimi drogami. Bardzo cierpiałam, ale o nic nie błagałam, nie przekonywałam na siłę, zerwaliśmy na jakiś czas kontakt. Potem on jednak sam z siebie stwierdził, żeby spróbować żyć ze mną w czystości - tylko wtedy tę czystość ja sama opacznie rozumiałam, jako po prostu brak współżycia i pieszczot, które wiążą się z erotycznym podnieceniem. Tymczasem okazuje, że również czynności takie jak spanie w jednym łóżku (co się nam zdarza od czasu do czasu, gdyż dzieli nas na ten moment spora odległość), czy jakieś pozbawione erotycznego kontekstu pieszczoty, mocniejsze pocałunki to grzech, bo np. mogą nas do nieczystości pobudzić, a poza tym budują bliskość, która kiedyś może odbić się czkawką (właśnie np. na wypadek rozstania).
Przechodząc do pytań:
Zależy mi na nim w tym sensie, że dobrze się ze sobą czujemy, mamy podobny tryb spędzania czasu, zainteresowania, w sumie mimo pewnych różnic w poglądach też podobną wizję rodziny. Mam z nim więź i na poziomie umysłu, i ciała (niestety nie mam w kwestii wiary - na początku mi to nie przeszkadzało, teraz im więcej czytam świadectw, tym bardziej się zastanawiam). Jest jedyną osobą, która tak mi zaprzątnęła głowę, a znamy się już 2,5 roku, więc nie jest to chwilowe zauroczenie (razem jesteśmy krócej). Zależy mi też na tym, by był szczęśliwy w życiu i chciałabym też mu w tym pomagać jako towarzyszka tego życia. Wiem, że nie pomagam, będąc wspólniczką w grzechu, tym bardziej mnie to boli. Z drugiej strony on braki w zaangażowaniu na stopie fizycznej źle znosi.
Zależy mi bardziej na czystości, dlatego nigdy nie godziłam się na współżycie, bardziej zaawansowane pieszczoty, nagość, itp. Po prostu ostatnio stałam się jeszcze bardziej radykalna, co spotyka się z totalnym niezrozumieniem wszystkim poza tymi najgłębiej wierzącymi (choć nawet wśród wierzących reakcje są różne).
Jemu? Zależy mu chyba na mnie, bo mimo że z wieloma rzeczami się nie zgadza, ogólnie stara się dopasować do moich surowszych reguł moralnych. Ale i mnie samej głupio jest od niego ciągle tego wymagać - jeszcze w kwestii pocałunków i dotyku. Bo z jednej strony chcę go chronić przed jego własnym grzechem, z drugiej zaś muszę szanować, że ktoś ma inny ogląd na sprawę.
Może ktoś mi przynajmniej doradzi jak się rozstać, żeby nie zrobić z siebie znerwicowanej dewotki... (niestety, taka opinia już o mnie jest nawet w domu, wierzącym i praktykującym).
A Tobie Hanno bardzo dziękuję za wszystkie wypowiedzi; przyznaję, że jestem Twoją "fanką" na tym forum i często czytam :)
|
|