Autor: Przemek (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2005-10-18 11:07
Drogi Łukaszu
Pokój niech będzie z Tobą.
Przypomniałeś mi właśnie o wydarzeniach które miały miejsce w moim życiu 11 lat temu.
Po skończeniu liceum złożyłem dokumenty i zostałem przyjęty do Wyższego Seminarium Duchownego. Czułem że jestem powołany. Przez bardzo długi okres przygotwywałem się do tej decyzji. I nie miałem żadnych wątpliwości. Wiedziałem że muszę być kapłanem, chciałem służyć innym i nie widziałem sie absolutnie w innej roli. Aż do tego przełomowego lata 1992. Do seminarium byłem przyjety w czerwcu. Ale w lipcu zaczeły sie kopoty. Kłopoty tz. wahania i niepewności. Byłem i jestem człowiekiem wesołym, lubiącym przebywać w gronie iinych. Nie stroniłem od rozrywek. Poznałem dziewczyne i zaczeły się nasówać pytania czy napewno powinienem być księdzem. Rozmawiałem o tym ze swoim spowiednikiem. Mówił mi że to poprostu pokusy aby mnie odciągnąć od powołania, żebym sie modlił i nie poddawał. Miał rację. Bardzo się wtedy zawahałem i zwątpiłem w swoją siłe i powołanie.
Miałem wtedy bardzo dziwne sny. Jednego nigdy nie zapomnę. śniło mi sie że jestem w swoim pokoju gdy nagle zobaczyłem kobietę, bardzo piękną. poczułem nagle straszną żadzę pożadania, zbliżała sie do mnie i obnażała. Nie mogłem sie oprzeć nieczystym pokusom, i nagle ktoś zapukał, kobieta sie odwróciła i zobaczyłem że to mężczyzna a nie kobieta, strasznie wyglądał, zrozumiałem że to szatan. Potem nagle znalazłem sie na łace, niedaleko mojego rodzinnego domu, stał przede mną mały chłopiec, zaczął iśc w głąb łaki, i powiedział :"Przemku chodź ze mną". Obudziłem się. Wiedziałem że to był proroczy sen. zawsze śnimy o tym co w ostatnich dniach przeżywamy. Przeżywałem wtedy strasze rozterki, i wierzę że Pan właśnie przez ten sen chciał mi pomóc w wybraniu mojej drogi zyciowej. Ale to nie wszystko.
Ja nadal się wahałem. Był też momęt wielkiego strachu.
Piszesz o tym że Twoja przyjaciółka boi się przeznaczenia. Też się bałem. 10 sierpnia, tydzień po zabraniu dokumentów z Seminarium, wydażył się nieszczęśliwy wypadek.
Mój starszy brat zachorował na zapalenie płuc. Niby nic poważnego. Brał zastrzyki przez 5 dni. Po ostatnim zastrzyku, wychodząć z przychodni, zasłabł. Stracił przytomność. Zapaść serca. Reanimowano go. Zadzowniła do mnie Mama, żebym szybko przyjechał do szpitala, bo brat chciał rozmawiać tylko ze mną. To był niesamowity widok.
Brat był cały roztrżesiony, miła takie dziwne oczy, promieniały, były radosne a jednocześnie przestraszone, jakby zobaczył coś pięknego i zarazem strasznego.
Opowiedział mi co sie z nim działo. Miał śmierć kliniczną, widział jak lekarze go reanimują. a potem światłość. Przestarszył się. Chciał żyć, a wiedział ze umiera. Miał plany, dziewczynę z którą się miał żenić. Płakał, błagał o życie że chce wrócić,był przestraszony. zaczął przysięgać że zrobi wszystko, że złoży sluby wieczyste aby tylko mógł wrócić i żyć. I usłyszał głos." To twój brat, Przemek złoży śluby, ty wrócisz." To był głos Maryi, powiedzialam mu jeszcze kilka rzeczy. Między innymi o tym co robiłem poprzedniego dnia(tz. jaki grzech popełniłem) i o tym że nasza babcia potajmnie kupuje leki i szkodzi sobie zdrowiu. Wszystko to było prawdą.
Brat mnie wtedy prosił żebym nie rezygnował z seminarium, że to sie odwruci przeciwko nam. Bałem się strasznie. że to jednak przeznaczenie. że nie można od tego uciec. ale jednak stało się inaczej. Postanowiłem że decycję podejmę za rok albo dwa.
Ukończyłem 2 letnie studium i zaczełem pracować.
Ciągle myślałem o drodze duchownej. ale nie mogłem sie zdecydować.
Poznałem dziewczynę, od 6 lat jesteśmy małżeństwem, mamy córeczkę i synka. Jestem szczęśliwy, pomimo że wiem że pownieem być księdzem, to było powołanie, i Pan dawał mi różne znaki żeby mi pomóc w decyzji, ale ja nie skorzystałem z tego. Może powinienem się czyć jak łotr, który nie poszedł za swoim Panem i nie wypełnia jego woli tylko żyje po swojemu. Ale to nie na tym polega. Pan kogoś wybiera i daje mu powołanie. Możesz z tego skorzystać ale nie musisz. Dostaniesz inne. Np.do życia w rodzinie. Jaki mam na to dowód?
Szczęśliwa rodzina, i niesamowite szczęście w życiu. mam dopiero 32 lata, a już Pan mi zesłał nawet wiele dóbr materaialnych w postaci niesamoitych wygranych. gdyby się gniewał że nie skorzystalem z powołania to by mnie ukarał. A On mi zesłał wygrane: samochód, pieniądze, wczasy na egzotycznych wyspach, dom.
To wszystko wygrałem w różnych konkursach, pracujemy z żoną ale nie zawiele zarabiamy. dwójka dzieci a my żyjemy w luksusach. Pan Bóg mi dał to wszystko żeby mi pokazać że sie nie gniewa, żebym skoro wybrałem taką drogę, wychowywał dzieci w duchu miłości i abym stworzył rodzinę która będzie przykładem dla innych. Abym dawał innym świadectwo miłości i miłosierdzia Bożego, aby inni widząc moją rodzinę wiedzieli że warto zaufać Panu i powierzyć bezgranicznie pod Jego opiekę całego siebie i całą swoją rodzinę. Pan Bóg Cię nie ukarze za to że nie wybierzesz tej drogi, Pan Bóg pomoże Ci to wszystko zrozumieć.Bóg jest miłością, a miłość nie karze tylko daje drugą szansę. Tak jak Wy. Kochacie się? Jeśli któreś z Was zawiedzie się na drugiej osobie, to co? Przestaniecie się kochać? Nie! Będziecia wierzyć że to się naprawi, Bedziecie wierzyć w swoją miłość, i będziecie szukać kompromisu i wybaczenia. Prawdziwa miłość sie nie kończy po jednym potknęciu. Nawet po tysiącu sie nie skończy.Prawdziwa miłaśc zawsze będzie trwała. I Bóg za bardzo Was kocha żeby miał was karać za wasza miłość. Modlcie się o szczerą prawdziwą miłość
A co z moimi ślubami wieczystymi? Nie wiem. Może je kiedyś złożę, może już to nieświadomie zrobiłem. Polecam zawsze w modlitwie Siebie ,swoje cierpienia i troski jako malutką ofiarę za grzech swoje i całej ludzkości. Pan Bóg wie że Go kocham, i zrobię wszystko dla Niego. Nie jestem święty, często grzeszę, jestem tylko zwykłym człowiekiem. Jestem mężem , ojcem, kolegą, ale przede wszystkim jestem człowiekiem który cała swoją duszą i myślami powierza się Bogu. Jeśli taka będzie wola Pana, to chcę po śmierci cierpieć katusze w czyścu ofiarując to za wszystkich tych którzy niestety zbłądzili i poszli za szatanem do piekła. Takie są moje śluby na wieki, jeśli taka będzie wola Pana to tak się stanie i będę za to wielbił Pana. A póki co to się modlę. Pamiętajcie kochani, modląc się szczeże, zrozumiecie każdy zamiar Pana wobec Was. Modląc się i ufając Panu zawsze będziecie szczęśliwi. nawet cierpiąc. Mądląc sie przezwycężycie pokusy i zrozumiecie sens życia.
Módlcie się kochani. Jest październik. Modlitwa różańcowa pomoże wam wybrać dobrą drogę, Maryja czówa na Wami, i nie pozwoli was skrzywdzić. Tylko jej zaufajcie, kucnijcie przy jej stopach i przytulcie się. Ogarnie was Swoją miłością i przekaże Swojemu Synowi.
Pozdrawiam . Wasz przyjaciel Przemek.
|
|