Autor: #%@&* (---.17-3.cable.virginm.net)
Data: 2020-06-25 12:22
Moje drogie oskarżycielki. Nic nie jest takie proste jak się z pozoru wydaje, a ja nie mam ani czasu ani ochoty by wyjaśniać wszystko ab ovo. Ale trochę spróbuję.
Jak już pisałem (jestem głupi!) od zawsze wszystko czytam. Np. traktat akcesyjny i projekt konstytucji europejskiej (10 tys. stron) wprowadzony potem kuchennymi drzwiami od tyłu (jestem głupi!). Dlatego głosowałem wbrew Wojtyle za nie przystąpieniem Polski do obozu koncentracyjnego Mittel Europa (to było wtedy, kiedy "naród" krzyczał "święty za życia", teraz raczej krzyczy "pedofil i obrońca pedofilii", co niczego nie dowodzi oprócz zmienności fortuny i ludzkiej głupoty, ale tego dowodzić bynajmniej nie trzeba). No ale głos Wojtyły przeważył i mamy to co mamy, czyli połączenie kraju postsowieckiego z kolonią niemiecką.(naturalnie propaganda robi swoje [silni zwarci, gotowi], ale ja nie o tym) Dlatego też poczytawszy o historii różnych krajów znalazłem się na stare lata w Anglii (aż tak głupi nie jestem by kopać się na stare lata z koniem pod stołem poza tym usiłuję być dobrym ojcem dla moich dzieci, które są mądrzejsze ode mnie). Dokumenty kościelne też czytam. Co gorsze tak mnie nauczono w DA i we Wspolnocie Nowe Życie w Beczce w czasach braci Ręków z którymi pozostaję w przyjaźni od lat - zwłaszcza z jednym, - staram się je wcielać w życie, np. teologię ciała wg Wojtyły. Delikatnie mówiąc żona nie była najszczęśliwsza z tego powodu przez dłuższy czas. Dokument kościelny sobie (teoria) a praktyka sobie (praktyka). Najgorzej wychodzim na tym, jak filozofowie (Jak Wojtyła, czy Bergoglio np.) urzadzają nam życie.
Skrócę. Nastał [niespodziewanie i zaskakująco] nowy papież. Choćby z ciekawości wypadało przeczytać jego gryzmoły, zwłaszcza, że to w moim temacie zawodowym. Ponad dwieście stron, no no no, najdłuższa encyklika świata...
Poddałem się po 80 % tych grafomańskich dyrdymałow na poziomie jedenastolatka za które nauczycielka biologii powinna wystawić pałę z wykrzyknikiem. Wzruszyłem ramionami, co też za papieża wybrali nam kardynałowie i stwierdziłem że to na szczęście nie jest już mój problem zawodowy, tylko moich kolegów katolików, a mnie TO "nauczanie" nie obowiązuje. Jednak na tym sprawa się nie zakończyła. Po pierwsze Bergoglio mający wyraźne kompleksy na punkcie swojego wykształcenia (niesłusznie, przecież to nie jego wina, że w wieku 13 lat przerwał naukę i został sprzątaczem w laboratorium [jak to eufemistycznie określa "podjął pracę naukową"], robiąc jednocześnie przez 7 lat zawodówkę) zapewne z racji stanowiska, które zajął (typowe), wpadł w zachwyt nad swoją produkcją piśmienniczo medialną i uczynił z niej sztandarowy produkt swojego zbyt chyba długiego jak na możliwości współczesnego Kościoła pontyfikatu, po drugie jakoś tak wkrótce potem licho mnie podkusiło. To musiało być licho, nic innego tego nie tłumaczy. Będąc w Ojczyźnie, m.in. na grobach miałem 3 godziny do pociągu. Idę sobie ulicą na dworzec, patrzę (przepraszam za język, którego wtedy bym nie użył, ale antycypuję przyszłe nauczanie papieskie) Msza leci. Właśnie się zaczyna. Nie bede marnowął 3 godzin, zaliczę. Patrzę kolejka do konfesjonału, ksiądz łata musowo, bo dalej spowiada. Mam czas na przygotowanie, zaliczę przyjemne z pożytecznym. Wlazłem do konfesjonału i szło dobrze, ale mnie na koniec podkusiło powiedzieć, że mam problem z akceptacją nauczania papieskiego. Zaciekawilo go. Wszliśmy w dialog, który przerodził się w monolog właściwie. Jak się na mnie rozryczał na cały Kościół, aż ksiadz odprawiajacy przerwał Mszę na kilkadziesiąt sekund. Trzymał mnie do końca Mszy w konfesjonale (Komunia przepadła, trudno, żebyście widzieli te spojrzenia ludzi daremno stojących pod konfesjonałem [ale gagatek]. Najwięcej kłopotu miałem z przyjęciem pokuty po tym warunkowo udzielonym rozgrzeszeniu. Powiem szczerze, że się ze spowiednikiem nie zgadzałem i mu to powiedziałem, że nie ma kompetencji, a to nie jest nauczanie katolickie i jak takiej pokuty nie przyjmę. Ale minęło parę lat, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i pokutę spełniłem z nawiązką. Czytam wszytko co Bergoglio wypichci, Laudato si 4 razy. Uważam, że jest to świetny materiał na trzy habilitacje - dwie dotyczące zawartych błędów doktrynalnych jedną z filozofii (właściwie z logiki). Ja już edukację dawno zakończyłem (23 lata, z czego 11 na uczelniach wyższych plus 6 lat pracy naukowej wystarczy), ale jakby ktoś potrzebował - służę pomocą.
To doświadczenie nauczyło mnie hipokryzji w konfesjonale. Konfesjonał jest od spowiedzi WYŁĄCZNIE. A katolika od 2 tys, lat obowiązuje Dekalog. Reszta jest zmienna i nie jest grzechem ciężkim. Należy wyciągać wnioski z popełnionych błędów, dlatego będąc w Polsce nigdy nie idę do przypadkowej spowiedzi. Uprawiam tzw. churching, zaliczam Msze, słucham kazań, upatruję sobie księdza i dopiero wtedy uderzam. (Dawniej uważałem, że spowiednik nie jest ważny, on jest tylko pośrednikiem Łaski, a spowiedź to kwestia mojego przygotowania, ale już tak nie uważam - zmądrzałem jak widać!) Niestety w kraju już nawet duszpasterstwo zakonne schodzi na psy (diecezjalne to zbyt duża loteria bym ryzykował) No ale pontyfikat trwa w najlepsze i życie nie jest takie proste. Na dzisiaj z Dekalogu ocalało (jeszcze) 6 przykazań, za to mamy pełno innych z którymi nie sposób sobie poradzić. Nasz proboszcz ma zdrowe (z mojego punktu widzenia) poglądy, ale tym bardziej nie należy go narażać, poza tym spowiedź jest zwykle (dwa wyjątki w roku) o 20, czyli wtedy kiedy pracuję. Do tego kolejka do niego jest dwugodzinna, a spowiedź trwa godzinę. Pozostają księża angielscy. W zaprzyjaźnionych parafiach z których uprzejmości korzystamy mam jednego Anglika Bergoglianina (nie żeby to co w Polsce, to jest inna kultura spowiednicza, ale sprawiam mu wyraźną przykrość, a po co), Proboszcza, który wg mnie jest dosyć konserwatywny, ale swoich poglądów nigdy nie ujawni więc tylko wzdycha i każe mi odmówić trzy zdrowaśki za papieża - taka pokuta to bez problemu! Ale on jest poważnie chory a Kościoły od 4 miesięcy zabite na głucho (kardynał postępowy) i nie wiadomo co będzie jak otworzą, muszę się przygotować na najgorsze. W sąsiedniej miejscowości jest Wojtylianin, ale to jeszcze gorzej wbrew pozorom. Wyspowiadać się wyspowiadam i nawet trochę pogadam ale to nie ten poziom języka na Wojtyłę, a ksiądz ledwie parę słów po polsku a jest tak zachwycony każdym penitentem, z którym może porozmawiać, że trzymałby mnie bez końca. Raz że nie jestem osobą zupełnie anonimową i to złe świadectwo (diabła ma za skórą) "co żeś tak nagrzeszył", "ten ksiądz to musi być straszna piła" i nikt nie chce do niego chodzić (Polacy mają czesto problemy językowe, nawet dłuzszy pobyt nie pomaga - i - to nie zależy od wieku, tylko od getta, ja żyję w angielskim - więc daję złe świadectwo jak widać. Zycie nie jest takie proste jakby chciały te skomplikowane istoty - kobiety.
Bergoglio niestety nie odpuszcza nawet zza tych swoich czterech ścian, na szczęście mamy już trochę pontyfikatu za sobą i teraz mam trochę łatwiej. Po pierwsze jesteśmy po Amoris Laetitia, więc mogę rozeznawać samodzielnie, a ksiądz jest tylko od towarzyszenia (ale zakres nie jest jasny jeśli chodzi o grzechy ekoteologiczne, więc chcialem o. Moderatora dopytać), nie od spowiadania. I ja sam decyduję, czy spowiadać się z braku paneli słonecznych i z tego, że uważam recycling za debilizm i marnotrawstwo energii (pracowałem przy tym, to wiem). Tak samo z kropelkowym nawadnianiem emigracją klimatyczną carpolingiem i t p. Wszystko to grzechy ciężkie, ale jak wykazała pandemia, być może wystarczy wzbudzić żal doskonały (Nikt nie jest doskonały, jak mawia papież Franciszek o swoim majordomusie, zwanym też burdeltatą). Holendrzy też już do tego doszli, i po zrecyklingowaniu 70 % śmieci całkowicie z niego rezygnują - za duże koszty, za duży ślad węglowy w porównaniu ze zwykłą utylizacją. Ale papież nie, on ma hopla, jak wszyscy niedouczeni - jak jego guru Greta, która edukację skończyła w wieku 8 lat, a teraz straszy i z tego żyje, jak cała jej rodzina od pokoleń. Teraz nam doszła do tego synodalność Kościoła (tamten Ksiądz wtedy w konfesjonale musiał antycypować) i ja po prostu w Polsce momentalnie zmieniam spowiednika (rozeznaję duchowo) jeśli widzę że to nie ten synod. Pandemiczne zniesienie trzeciego przykazania znakomicie ułatwiło nam życie dzięki papieżowi. Wprawdzie trudno wybrać się razem do Kościoła (żona na zmiany pracuje), więc zwykle ja jej coś znajduję żeby miała łatwiej jak wróci. Początki pandemii były znakomite po prostu. Ja wcześniej przyjmowałem rzeczywistość jak leci, a tu się okazuje, że tak się nie da. Po pierwsze większość organistów to organistki. Pół biedy jak zwodzą, albo beczą, gorzej jak słuchu nie mają i nie słyszą swojego śpiewu i gry. Ja głos też mam fatalny, ale słuch dobry, bym powiedział, dlatego zawsze miałem problemy ze swoim śpiewem, których bezkrytyczne z założenia istoty wyższe (panie) nie mają. Nie miałem pojęcia o skali zjawiska, teraz już dzięki internetowemu churchingowi mam. Potem jest problem z lektorami, różnymi dziwnymi obyczajami diecezjalnymi i celebransami. Robimy to tak: ponieważ żona jest bardziej wrażliwa ode mnie i się mocno awanturuje, a to oznacza, że zamiast godziny, można w Kościele spędzić całą niedzielę, puszczam równolegle kilka Mszy i po paru minutach dyskusji rodzinnej (dialog małżeński, jakby się kto pytał) wykluczamy te oczywiste. Zwykle do kazania mamy dwie, trzy, z których po kazaniu wybieramy jedną i tej się trzymamy. Znając zasady daję żonie wieczorem, jak wraca gotowca. To jest taka wygoda, jak po kościołach nie trzeba jeździć! Jakżeśmy w Austrii byli to był duży problem, człowiek nigdy nie wiedział w co wdepnie. Gorąco polecam KAPLICĘ w Łagiewnikach - różnie jest, ale się jeszcze nie nadziałem. Biskupów unikać!
Niestety, coraz częściej trasmisje są zawieszane i mam pusty ekran! Jak to komplikuje życie katolikom! Niby jest, a nie ma. Tyle czasu straconego po próżnicy, na szukanie rzeczy nieistniejących nawet w świecie wirtualnym! Przynajmniej można być na Mszy w łóżku. Mają w lipcu kościoły otworzyć (zamknęli w marcu), ale tylko na 30 osób (byłem widziałem jak to wygląda, Anglicy w przeciwieństwie do Polaków są zorganizowani i mają procedury - każde miejsce wydzielone i oznaczone. Problem w tym, że księży tylu nie ma, by obsłużyć tysiąc Anglików i drugie tyle Polaków o reszcie nie wspominam. Więc próbuję się przygotować, a tu jakieś z sufitu, typowo kobiece zarzuty. Proszę nie czepiać się formy (wiem, taka norma), a zająć treścią! Ten pontyfikat, czego Panie nie zauważyły i tkwią w czasach mamucich (czego już nawet polski episkopat nie robi) to już ósmy rok. Kościół idzie z postępem, a Panie to by tylko stosy rozpalały.
JA NIE WIEM JAK WY, ALE JA TAM JESTEM KATOLIKIEM.
Znaczy się co uważam o Bergoglio merytorycznie to moja prywatna sprawa (nie oceniamy papieży katolickich podczas wypełniania funkcji, a ich kondycja intelektualna nie ma nic do rzeczy, Bóg wie co robi), ale z przekonania jestem katolikiem i aktualne nauczanie papieskie uznaję za swoje, póki Kościół tego nie zmieni i się inaczej nie wypowie. Jeszcze by tego brakowało, bym jako protestant umarł, przeżywszy życie z tymi wszystkimi teologiami katolickimi! I o to pytam, także o. Moderatora!
|
|