logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Giuseppe Forlai
Nadzieja na zbawienie. Chrześcijanin i życie wieczne
Wydawnictwo Bratni Zew
 


Starając się nadążyć za szaleńczym tempem życia codziennego, zbyt zaaferowani „główkowaniem”, jak dotrwać do wieczora, nie mamy czasu na myślenie perspektywiczne. 40 dni Wielkiego Postu to krótki czas. Zdecydujmy się podążać za Chrystusem. Wtedy teraźniejszość stanie się czasem spotkania odkupionej przeszłości i rodzącej się przyszłości.
 
Wydawca: Wydawnictwo Bratni Zew
Rok wydania: 2013
ISBN: 978-83-7485-217-3
Format: 130 x 210
Stron: 144
Rodzaj okładki: Miękka
  
  

 
28 marca - Wielka Środa
 
 
Chrystus dokonał rytualizacji ostatnich chwil przed śmiercią, by uczynić z nich dar dla tych, którzy go kochali i w niego uwierzą; dzielił śmierć ze wspólnotą. "Zapanował" nad nią w dosłownym tego słowa znaczeniu - od łacińskiego dominus - podporządkował życiu. Zwyciężył śmierć zmartwychwstaniem, a rozpacz (pojawiającą się w obliczu śmierci) swoją wolą uczynienia z ostatniej chwili życia testamentu, uzdrawiającego wspomnienia. Mam nadzieję, że Czytelnik wybaczy mi kilka uwag nieco bardziej teologicznych, na które pozwolę sobie w tym miejscu.
 
Bóg stworzył mężczyznę i niewiastę ograniczonymi, śmiertelnymi. W jego pierwotnym zamyśle Adam i Ewa przeżyliby śmierć i jej nadejście bez rozpaczy, jako pogodne przejście do kolejnego wymiaru życia w komunii z Ojcem. Śmierć wdarła się do świata "przez zawiść diabła" (Mdr 2,24) wraz z grzechem pierworodnym. Chodzi tu jednak o śmierć, której doświadczają ludzie wybierający zło, to znaczy żyjący w grzechu. Jak mamy to rozumieć? To znaczy, że człowiek pozbawiony pierwotnej łaski nie potrafi  pogodnie przeżywać naturalnej śmierci, otwierającej go na nowy początek, tylko uważa ją za życiową tragedię, wypadek: zaufanie przestaje być częścią śmierci, a w jego miejsce pojawia się lęk; człowiek przestaje być podmiotem, a staje się ofiarą śmierci.
 
Mając w pamięci powyższe słowa, wróćmy do Jezusa. Chrystus zwyciężył śmierć przez zmartwychwstanie i odkupił lęk związany z jej nadejściem, ponieważ nad nią "zapanował", zamiast paść jej ofiarą. Wystarczy pomyśleć o odwadze, z jaką czekał na spotkanie ze zdrajcą w Ogrodzie Oliwnym i wielkim pragnieniu Ostatniej Wieczerzy z apostołami, których posłał do gospodarza, by powiedzieli mu: "Czas mój jest bliski; u ciebie chcę urządzić Paschę z moimi uczniami". Ostatnia Wieczerza jest kluczem do prawdziwego zrozumienia jak Chrystus interpretował swoją śmierć (szczególnego znaczenia nabierają zwłaszcza słowa o "chlebie życia"). Nie wdając się w analizę licznych i nadzwyczajnych znaczeń tajemnicy Eucharystii, ograniczymy się do jednej uwagi, istotnej dla omawianych przez nas zagadnień. Jezus, zgodnie z wiarygodną hipotezą fi lologiczną, podaje uczniom chleb mówiąc "to jest ciało" i mając na myśli oczywiście "swoje" ciało, jak napisali później Ewangeliści. "Ciało" w języku aramejskim to pàgro, hebrajskim péger, co dosłownie oznacza zarówno zwłoki, jak ciało żyjącego człowieka. Tymi prostymi słowami Pan chciał wyjaśnić s woją b rutalną śmierć, która nastąpiła kilka godzin później, jakby mówił do apostołów: to, co za chwilę zobaczycie i co was przerazi ma sens; moje ciało będzie jak ten połamany chleb, bez życia, ale dający życie; dający pożywienie.

Zobacz także
ks. Mirosław Maliński

W zamierzchłych już czasach zdarzało się, że gdy woźnica zasnął, koń sam wiedział, dokąd iść i bezbłędnie znużonego snem przywoził do domu. Czy podobnie i my w dzień Wszystkich Świętych brniemy na cmentarze, choć wyedukowani religijnie wiemy, że Dzień Zaduszny jest nazajutrz? Rozum sobie drzemie, a konik tradycji jedzie...

 
Weronika Stachura
Nie sposób oprzeć się pokusie poznania przyszłości. Choćby miało to być przysłowiowe uchylenie zaledwie rąbka tajemnicy nieznanego jutra. Tym bardziej że nadarza się ku temu nie lada okazja – andrzejki. Czy jednak warto zaprzątać sobie głowę ludowymi przesądami? Czy odpowiedzi warto poszukać gdzie indziej?
 
ks. Dariusz Salamon SCJ
Cur Deus homo, dlaczego Bóg człowiekiem? - pytał u progu XII-wiecznego renesansu św. Anzelm z Canterbury. Pytał - zafascynowany na równi Bogiem, jak i człowieczeństwem, w imię rozkwitającego na nowo, tym razem z chrześcijańskich korzeni, humanizmu. Dla współczesnego człowieka wierzącego podobne pytanie winno być równie fascynujące: Co skłoniło Syna Bożego, aby przyjął ludzką naturę? I co z tego wynika dla nas ludzi?
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS