dzień 7: Życie w Bogu – Mały witraż
Podczas swoich powtórnych narodzin spotkałeś się ze Stwórcą Wszechmogącym i Nieskończonym, który cię uszczęśliwił. Od tej pory pragniesz wszystko przeżywać wraz z Nim. Twoje dziecko Światłości nabiera zwyczaju istnienia w Bogu, z Bogiem, poprzez Boga.
Pan jest obecny we wszystkich dziedzinach twojego życia zawodowego i rodzinnego: ulubionych zajęciach, zakupach, chwilach, w których porozumiewasz się z innymi ludźmi, kiedy podróżujesz...
Bóg jest dla ciebie inspiracją we wszystkich dziedzinach. To ty będziesz musiał podjąć działanie, ale On będzie przy tobie i wcześniej, i w trakcie twojego działania, a także później, w wykonywanej przez ciebie pracy humanitarnej, w obowiązkach lekarza i terapeuty, w zawodzie nauczyciela. Bóg znajduje się tam, by obracać w dobro wszystkie twoje błędy. Zamiast robić ci z ich powodu wyrzuty, wywoływać poczucie winy, pomaga ci wyciągnąć z nich naukę i poprawić się za każdym razem, gdy tylko jest to możliwe.
Czynienie wszystkiego z Bogiem oznacza, że nie istnieją takie chwile w twoim życiu, w których nie byłbyś świadomy Jego obecności. Bóg mieszka w tobie, szanuje cię, nie zmusza cię do niczego, ale w każdej chwili możesz szukać w Nim schronienia. Nawet w najtrudniejszych chwilach, kiedy jesteś z siebie najmniej zadowolony, kiedy powracasz do starego przyzwyczajenia, jakiejś kompensacji, Bóg jest z tobą. Przeżywanie wszystkiego razem z Nim, pod Jego spojrzeniem, jest najlepszym sposobem, byś ewoluował i pozbył się swoich słabości. Zamiast robić sobie z ich powodu wyrzuty, ponownie odgrywać scenariusz prześladowcy/ofiary, który istniał w tobie wcześniej, będziesz przeżywał swoje niedoskonałości i słabości z Bogiem, w Bogu i otrzymywał w coraz większym stopniu Jego świętość, piękno, promieniowanie i miłość.
***
Każdego z nas można porównać do małego witrażu, jak dowodzi historia pewnego chłopczyka, który podczas mszy zapytał mamy: "Kto to?" i wskazał na witraż przedstawiający świętego. Matka, pragnąc brać czynny udział we mszy św., odpowiedziała trochę pospiesznie: "To chrześcijanin!". Chłopczyk ponawiał to samo pytanie jeszcze trzy razy, za każdym razem otrzymując tę samą odpowiedź. Kilka dni później, podczas lekcji religii, na pytanie: "Kto to jest chrześcijanin?", chłopczyk odpowiedział bez wahania: "To ktoś, przez kogo możemy zobaczyć światło".
Osiągnięcie doskonałości wcale nie jest najważniejsze - nikt z nas nie będzie idealny. Ale możemy się doskonalić, wędrując od niedoskonałości do niedoskonałości akceptowanej, pozwalając, aby Boska doskonałość przenikała nas swoją światłością. Nasze zmartwienia, nasze pomyłki w pewnym sensie nas dziurawią. A gdybyśmy tak zamiast wywoływać w sobie poczucie winy, złorzeczyć, robić sobie z ich powodu wyrzuty, szukać winnych, pozwolili po prostu, aby Boża miłość i światłość wlały się w nas przez te otwory? Nikt nie wymaga od witrażu, by był doskonały, witraż nie zawsze jest czysty. Zupełnie tak jak my, składa się z różnych kolorów, które są mniej lub bardziej wyraźne. Dopiero przenikające przez nie światło sprawia, że są piękne.
Kiedy budujemy nasz wewnętrzny dom, Jezus, cieśla z Nazaretu, przychodzi symbolicznie wstawić do niego okna i przeszklone ściany, aby Światłość mogła przeniknąć tam, gdzie znajdują się nasze zranienia, braki, wydarzenia, które przyniosły nam ból, które nas dotknęły, a więc wszędzie tam, gdzie znajdują się jakieś dziury i rozdarcia. Jeżeli zasklepimy się w naszej goryczy, żalach i odmowie, jeżeli na nasze zranienia założymy okiennice i zamkniemy je na kłódkę, wewnętrzny dom pozostanie pogrążony w ciemnościach...
Dzisiaj pozwolisz Bożej Światłości przeniknąć przez wszystkie otwory twojej duszy.