logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ks. Wojciech Rzeszowski
Aby się nie zagubić
Pastores
 


Kapłaństwo jest wielkim i nieocenionym darem, który został jednak złożony w „glinianych naczyniach” kruchej ludzkiej natury (por. 2 Kor 4,7). Z jednej strony rodzi to zachwyt nad tajemnicą powołania i wdzięczność za hojność Dawcy, z drugiej obawę i drżenie o los świętego depozytu. Kiedy uświadamiamy sobie, w jak nowym, coraz bardziej otwartym i pluralistycznym, a jednocześnie duchowo zagubionym świecie mamy to powołanie realizować, budzi się uzasadniony niepokój. Co robić, by nie narazić się na utratę tak cennego daru? Jak ochronić kruche naczynie ludzkiego serca, by nie zostało uwiedzione przez pozorny urok tak licznych propozycji współczesnej kultury chwili? Sytuacja kapłanów, którzy odeszli, pokazuje, że nie tylko trzeba mieć zdrowy dystans do świata, ale że czasami nie można wierzyć nawet samemu sobie. Człowiek bowiem, pod wpływem nieuporządkowanych uczuć oraz różnych okoliczności, jest zdolny do tak głębokiej subiektywizacji i reinterpretacji przeżywanych doświadczeń, że może zaprzeczyć nawet temu, co wcześniej było dla niego oczywiste, niepodważalne i święte. Aby uniknąć podobnych zagrożeń, trzeba ciągle na nowo pogłębiać i umacniać swoją duchową tożsamość i obserwować, jak kształtuje się nasze życie. Nie można tego uczynić samemu, bo od początku „nie jest dobrze, żeby człowiek był sam” (por. Rdz 2,18). Poza Bogiem potrzebujemy jeszcze towarzysza drogi, przyjaciela lub mistrza, który pomoże nam stać się Bożymi pielgrzymami, uniknąć niebezpieczeństw drogi oraz w pełni zrealizować kapłańskie powołanie.
 
 
„Przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu!” (1 Kor 1,26)
 
Cytowany fragment Listu do Koryntian odnosi się do pierwotnej wspólnoty chrześcijan w Koryncie. Miasto było dynamicznie rozwijającym się ośrodkiem gospodarczym. Ponieważ leżało na ważnym szlaku handlowym, u styku dwóch mórz – Egejskiego i Adriatyckiego oraz posiadało dwa duże porty, tętniło życiem nie tylko pod względem ekonomicznym, ale i kulturalnym, stając się wielkim areopagiem różnych prądów myślowych i wierzeń. Trudno się więc dziwić, że ta młoda wspólnota przeżywała wewnętrzne trudności. Ujawniły się w niej obce wpływy, podziały, niezdrowe współzawodnictwo, a nawet brak właściwego rozumienia sensu chrześcijaństwa. Chcąc temu zaradzić, Apostoł wzywa braci, by powrócili do swoich duchowych korzeni.
 
W polemice z ówczesnym światem św. Paweł nie negował osiągnięć helleńskiej kultury czy greckiej sophia. Sam był człowiekiem wykształconym i nie raz korzystał ze znajomości ówczesnej literatury i filozofii. Wskazywał jednak na niewystarczalność mądrości tego świata oraz na to, iż chrześcijaństwo wymyka się standardom tylko ludzkiego myślenia. Przynosi ono bowiem zupełnie nową wizję człowieka, inną mądrość, inną logikę, która dla tego świata jest głupotą lub zgorszeniem. „Czyż nie uczynił Bóg mądrości świata głupstwem? (...) To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi” (1 Kor 1,19-25).
 
Paweł, zachęcając Koryntian do autorefleksji, zaprasza do ponownego odkrycia własnej tożsamości, która jest znacząco inna od mentalności świata. Powrót do korzeni ma stać się lekarstwem na zaistniałe trudności. „Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Według oceny ludzkiej niewielu tam mędrców, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nieszlachetnie urodzone według świata oraz wzgardzone, i to, co w ogóle nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga” (1 Kor 1,26-29).
 
Odmienność chrześcijaństwa jest czasem trudna do uniesienia, może rodzić pokusę wycofania, ucieczki albo konformizmu, by zniwelować niewygodne różnice. Jednak to właśnie one sprawiają, że chrześcijanie stają się znakiem sprzeciwu i ewangeliczną solą, która nadaje smak (por. Mk 9,50). Jeśli zachowanie ewangelicznego smaku jest dla chrześcijan, a zwłaszcza dla księży, tak istotne, warto zastanawiać się, w jaki sposób można to uczynić, a potem rzeczywiście o to zadbać.
 

 
 
1 2 3 4 5  następna
Zobacz także
Ks. Stanisław Haręzga
Życie każdego człowieka obfituje w rozmaite działania. Ich źródłem mogą być same tylko zmysły bez pomocy refleksji i sądu rozumu. Na wyższym poziomie stoją działania oparte na rozumnym spojrzeniu i roztropnym sądzie. Najwyżej zaś należy ocenić te ludzkie czyny, które wypływają ze źródła mądrości Bożej, rodzą się z łaski, z doświadczania obecności i mocy Pana Boga. Najlepiej jest, gdy ludzkie czyny pochodzą z głębi serca, które przenika Duch Boży.  
 
Ks. Stanisław Haręzga
Dążenie do wzniosłego życia jest motorem działania człowieka, natomiast treścią są jego pragnienia. Jednak nie te przyziemne, ale autotranscendentne, które zmuszają go do przekraczania siebie, do ciągłego szukania innego. Gdy człowiek zdolny do tego, by sięgać po gwiazdy, sam chce zostać gwiazdą, cały ten misterny mechanizm zostaje wypaczony...
 
Radosław Molenda
Nazywany spowiedzią, sakramentem przebaczenia, nawrócenia, pozostaje wciąż bardziej propozycją i przykrym wymogiem niż integralnym elementem naszego życia chrześcijańskiego. Tymczasem potrzebujemy go jako doświadczenia Bożego miłosierdzia. Kończy się Wielki Post. Ale zawsze jest dobry moment, aby żałować za swoje grzechy... 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS