Sobota, aby była sobotą Wielką musi sobie pozwolić na nudę, na nie-dzianie się. To czas, kiedy trzeba w skupieniu posiedzieć przy śpiącym Bogu. Trzeba pozwolić Mu odpocząć, odetchnąć po tych wszystkich zdarzeniach, których byliśmy świadkami przez ostatnie dni. Nie wolno Go zbudzić niepotrzebnym działaniem, niepotrzebnym zamieszaniem, niepotrzebnym czymkolwiek. Tylko wtedy jest szansa, że zobaczymy, co tak naprawdę dzieje się w ten Wielki i Święty dzień, który Kościół nazwał Wielką Sobotą, choć nic tam się pozornie nie dzieje.
Wszystko dlatego, że Król wcale nie śpi, nasz Bóg nie pozwolił sobie na chwilę wytchnienia, bo miłość Go przynagla. Chrystusa nie ma już w grobie, Chrystus nie śpi. Pobiegł, aby zbawić pogrążonych w krainie Szeolu. Zstąpił w ciemność, która wydawała się potępieniem, aby nie było już miejsca, w którym nie można spotkać Boga. Pobiegł po Adama i po Ewę, aby im oznajmić, że czas śmierci, czas niewoli grzechu, czas ciemności już skończony. Że ludzkość wyprowadzona już na wolność.
Chrystus wszystko wypełnił swoją obecnością
Po tym Jego zstąpieniu do otchłani nie ma już takiego kawałka rzeczywistości, w którym bylibyśmy sami. Chrystus wszystko wypełnił swoją obecnością. Najgłębsza otchłań grzechu, najdalsze zakamarki ciemności, największe zwycięstwa zła zostały zniweczone, bo Jego miłość przed niczym się nie cofnie, przekroczy każdą granicę i pokona wszelką barierę, aby nas znaleźć.
A to wszystko w wielkiej ciszy i w spokoju. Bez hałasu, bez zamieszania, bez rozgłosu. Bo to miłość pokorna, która działa tam, gdzie pozornie nic się nie dzieje i nic nie wydarza. Bo nawet wtedy, kiedy Bóg śpi, kiedy wszystko wskazuje na to, że Go nie ma, On zbawia, On miłuje i szuka nas.
Adam Szustak OP
Człowiek pogrążony w duchowym śnie jest ślepy, nie potrafi rozpoznać, co właściwie się dzieje wokół niego. Żyje w innym świecie. Sen to jedno z imion niewidzialnej śmierci. Dzięki tej krótkiej przypowieści Jezus pragnie ukazać nam, na czym polega czuwanie i oczekiwanie na Jego przyjście. Dom człowieka udającego się w podróż można porównać do całego świata, który został nam powierzony, a w mniejszej skali do tej przestrzeni i miejsca, które zajmuje każdy z nas. Wyraźnie widać, że świat nie jest naszą wyłączną własnością.