logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Tomasz Jaklewicz
Czekasz na niebo?
Gość Niedzielny
 


Skąd ta radość?
 
Łukasz pisze, że po wniebowstąpieniu apostołowie „z wielką radością wrócili do Jerozolimy. Przebywali ciągle w świątyni i wielbili Boga” (Łk 24,52). Skąd ta wielka radość, zastanawia się papież. Przecież uczniowie powinni raczej odczuwać smutek z powodu rozstania. Co więcej, otrzymali zadanie misyjne, które mogło wydawać się ponad siły. Mają wobec ludzi głosić, że Ten, który – jak się wydaje – poniósł klęskę – jest Zbawcą wszystkich. Jak zrozumieć tę radość? Papież odpowiada: „Uczniowie nie czują się opuszczeni. Nie myślą, że Jezus odszedł od nich daleko i znikł w jakimś niedostępnym dla nich niebie. Są najwidoczniej pewni Jego nowej obecności”. Ta pewność stanie się rzeczywistością w dniu zesłania Ducha Świętego, kiedy uczniowie będą dosłownie upojeni obecnością Boga w ich sercach. Drugim powodem radości jest poczucie przynależności do „drużyny” Zwycięzcy. Benedykt zwraca uwagę, że ta radość apostołów ma wiele wspólnego z postawą męczenników, którzy w chwilach największej próby nie przestawali wielbić Boga i radowali się perspektywą bliskiego z Nim spotkania. „Dopiero wtedy, gdy coś z tego zakiełkuje również w nas samych, zrozumieliśmy wniebowstąpienie Chrystusa”.
 
Święty Łukasz notuje, że w chwili wstępowania do nieba Jezus „podniósł ręce i błogosławił ich”. To ostatni obraz, który zostawił nam zmartwychwstały Pan: Jego ręce wzniesione w geście błogosławieństwa. Przepiękny komentarz do tej sceny kończy drugi tom „Jezusa z Nazaretu”: „Jezus rozstaje się, błogosławiąc. Jego ręce są nadal wyciągnięte nad tym światem. Te błogosławiące ręce Chrystusa są jakby chroniącym nas dachem. Są one równocześnie gestem otwarcia, który rozrywa świat, żeby weszło do niego niebo (…). W tym geście błogosławiących rąk wyraża się trwała relacja Jezusa do Jego uczniów i do świata. W swym odejściu przychodzi, żeby nas wynieść ponad nas samych i otworzyć świat na Boga. Dlatego uczniowie mogli się radować, gdy wracali z Betanii do domu. W wierze wiemy, że Jezus unosi nad nami swe błogosławiące ręce. Jest to powód nieprzemijającej chrześcijańskiej radości”.
 
Przypominają się w tym miejscu dłonie Stwórcy, które lepiły Adama z prochu ziemi. Biblijna historia człowieka zaczyna się od tego obrazu. Każdy z nas jest oryginalnym dziełem „Bożych rąk”. To nasz początek. Wzniesione dłonie Jezusa to obraz wskazujący na nasze ostateczne spełnienie. Bóg czeka na nas z otwartymi ramionami, po drugiej stronie doczesności.
 
Chrześcijanie bujają w obłokach
 
Jak to się wszystko ma do naszego życia? Nadzieja na niebo uczy nas mądrego dystansu do rzeczywistości. Chodzić po ziemi z głową w niebie. A więc wciąż powtarzać sobie: „to, co widzę, to nie wszystko, jest coś więcej”. Ta myśl chroni przed rozpaczą, zgorzknieniem, cynizmem. Nade mną są wciąż błogosławiące dłonie Jezusa. Te dłonie mnie chronią. Są znakiem Jego obietnicy nad moim życiem.
 
Życie z głową z niebie nie oznacza wcale bujania w obłokach, w sensie naiwnego marzycielstwa, oderwania od życia czy bezczynności. Przeciwnie, jeśli wiem, że moim powołaniem jest niebo, to patrzę na życie jak na pielgrzymkę. Jasny cel organizuje życie, udoskonala pracę. Szanuję swoje siły, nie rzucam się bezsensownie na wszystkie strony. Kiedy mam podjąć jakąś decyzję, pytam siebie, czy to jest krok w stronę nieba (Boga), czy przeciwnie. A jeśli już mowa o bujaniu w obłokach, to w sensie biblijnym jak najbardziej tak. Bo obłok jest w Biblii symbolem obecności Boga. Obłok towarzyszył Izraelitom podczas wędrówki przez pustynię do Ziemi Obiecanej, był im drogowskazem. To symbol Pana, który idzie z nami. Sakramenty są dla nas jak obłok, są jednocześnie zasłoną i obecnością. W sakramentach Jezus jest obecny, dotykalny, ale nie widzimy Go jeszcze w pełni, tęsknimy za spotkaniem full contact.
 
Opisowi odejścia Jezusa do nieba towarzyszą słowa o Jego powtórnym przyjściu: „Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba” (Dz 1,11). Chodzi o Jego przyjście na końcu czasów, ale i o te mniejsze przyjścia: w wydarzeniach, w sakramentach, w słowie Bożym, w świętych. Bóg sam wybiera momenty swojego nawiedzenia i tylko On zna czas ostatecznego przyjścia. Do nas należy powtarzać z wiarą i nadzieją: „przyjdź, Panie Jezu!”. W „Ojcze nasz” mówimy codziennie „przyjdź królestwo Twoje”. Im więcej różnych głupstw i szaleństw widzimy w naszym świecie, tym bardziej świadomie powtarzajmy „Panie, przyjdź”. A wtedy pojawi się w nas radość sięgająca nieba. 
 
Wpuścili mnie!
O tęsknocie za niebem mówi Tomasz Budzyński, malarz, poeta, lider Armii
 
Miałem sen: Stałem na dworze, była późna jesień, zimny wieczór, deszcz, szaruga... Stałem przed drzwiami jakiegoś budynku. Ze środka dochodził do mnie przepiękny śpiew. I tak, jak to się we śnie czasem wie, pojmowałem, że tam – wewnątrz odbywa się coś cudownego. Chciałem otworzyć drzwi, ale drzwi były zamknięte. Nachyliłem się i zacząłem patrzeć przez dziurkę od klucza. Zobaczyłem wtedy coś takiego: śnieżnobiały obrus, ręce, które coś podają, blask świec, ludzi. Przez tę małą dziurkę od klucza docierała do mnie jakaś cudowna atmosfera, nieziemskie piękno. A ja byłem święcie przekonany, że tam – przy tym stole – jest Jezus Chrystus.
 
Teraz na drodze neokatechumenalnej w czasie jednej z Eucharystii coś mnie tknęło – spojrzałem na obrus, na kielich, na migotające świece i nagle mówię sobie: „Tak!”. Aż ciarki przeszły mi po plecach... Mówię: „Boże jedyny, przecież to jest ten sen!”. I mówię: „Wpuścili mnie!!!!! Rozumiesz? Te drzwi, które były zamknięte, otworzyły się. Jezus, który siedział wewnątrz, zaprosił mnie do siebie! I teraz siedzę przy stole z żywym Jezusem”. Jest to dla mnie szczęściem, nie do opisania. Jestem tu, gdzie powinienem być. Czasem, gdy nie chce mi się pójść na Mszę św., mówię sobie: „Pamiętaj, dokąd cię wpuszczono, pamiętaj, gdzie ci się otworzyły drzwi...”. I zawsze idę. Wiem jedno – piję ze zdrojów zbawienia, siedzę przy stole Jezusa Chrystusa. Uczestniczę w królestwie nie z tego świata. Miałem przedsmak tego we śnie. Siedziałem sobie i myślałem: tu w Kościele jest jakaś droga, jakieś etapy duchowego rozwoju, co zrobić, żeby wcześniej i szybciej. Powiedziałem sobie: „Nie! Ja tu mogę siedzieć nawet sto lat! Jestem przy stole!”. Najważniejsze, że jestem pewien tego, że siedzę blisko Jezusa! I wiem, że własnymi siłami tych drzwi nie potrafiłem otworzyć. Szarpałem, napierałem na nie i nic. One się same otworzyły – Jezus mnie wpuścił i to tylko Jego dzieło. Jestem szczęśliwy... 
 
ks. Tomasz Jaklewicz 
 
Zobacz także
Krzysztof Koehler
Dla ludzi wierzących Istnienie Najwyższe jest czymś oczywistym. Doświadczają Go bowiem, śladów owego Istnienia doszukać się mogą niejednokrotnie w swoim życiu... Dla ludzi wierzących są więc objawienia potwierdzeniem tego, w co wierzą, ale potwierdzeniem, które niejako wypływa z innych, nie tylko głęboko wewnętrznych, źródeł. Objawienia deklarują bowiem sens myślenia wspólnotowego...
 
ks. Tomasz Pocałujko
Ich małżeństwo trwało już pięć lat. Bóg dał im zdrowe, wspaniałe dzieci. Ich dom stawał się przystanią nie tylko dla krewnych czy bliskich przyjaciół, także wielu znajomych mogło zaznać w nim przyjaznej atmosfery ogniska domowego. Bóg nie poskąpił im również środków materialnych, więc mogli żyć spokojnie w poczuciu bezpieczeństwa. Większość z tych, którzy ich znali – tak mi się dzisiaj wydaje – sądzili, że nawet jeśli nie jest to rodzina idealna, to na pewno z mocnym kręgosłupem moralnym. Jak wielkie było moje zaskoczenie, gdy dowiedziałem się, że on ją zdradził… 
 
ks. Stanisław Groń SJ

W średniowieczu poczucie obecności śmierci wszechogarniającej człowieka wraz z przeniesieniem obrzędów świata żywych do świata zmarłych ukształtowały temat ikonograficzny Tańca śmierci. Rozwijał się on w późniejszych wiekach. Połączono bowiem elementy wiary chrześcijańskiej z makabreską, przedstawieniem teatralnym i kaznodziejstwem. Był to temat przeznaczony dla szerokich mas, połączony z intencjami moralizatorskimi.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS