logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ela Konderak
Czy religia jest grą?
List
 


Podobnie spatologizowały się gry i zabawy polegające na oszołomieniu. Dziś chodzi o to, żeby jak najskuteczniej „odgrodzić się” od rzeczywistości i jak najdłużej utrzymywać się w tym stanie. To zaczyna być coraz poważniejszy problem wielu krajów. Na przykład w Anglii czy Japonii ekscesywne spożycie alkoholu i narkotyków jest na porządku dziennym w wielu środowiskach od piątku do niedzieli. To już jest styl – wracasz do domu w piątek po pracy i ruszasz na ostro. Taka postać kapitalizmu, jakiej doświadczamy ostatnio, wiąże się nie tylko z ciężką pracą i konkurencją, ale i upokorzeniem – nierzadko od poniedziałku do piątku wieczorem.* Pracujesz od rana do wieczora, mogą cię wyrzucić w każdej chwili, nie masz niekiedy żadnych praw. A w piątek wychodzisz z roboty, idziesz do klubu „Prozac”, albo „Ministerstwo” (jeśli mieszkasz w Krakowie), zażyjesz ecstazy, puszczą ci trochę transowej muzyki i po pewnym czasie stroboskop, alkohol i chemia zrobią swoje. Nie pamiętasz tego szefa, który cię gnębi, ani innych problemów. Po pewnym czasie stajesz się wypoczęta, oczywiście, ze szkodą dla organizmu, bo nadwerężyłaś się biologicznie, ale jesteś „zresetowana” i w poniedziałek znowu możesz iść do pracy. Coraz więcej ludzi preferuje ten sposób spędzania wolnego czasu.

Już nie o grę chodzi, ale o oszołomienie? Ale dlaczego?
 
Dlaczego oszołomienie jest coraz większą wartością? Bo presja jest zbyt ostra, reguły społeczne zbyt brutalne. Żyjesz w świecie, w którym trudno osiągnąć sukces, w którym nie czujesz się ani pewnie, ani bezpiecznie, w którym wymagania wobec ciebie są bardzo surowe, a reguły niepewne.
 
Zastanów się, kiedy zmierzasz do oszołomienia? Wtedy, kiedy jest ci źle w świecie rzeczywistym. Wiadomo, jaka jest rola alkoholu, a myślę, że bardzo podobnie jest z narkotykami. Robiono na ten temat badania na zwierzętach. Jeśli masz kota i dajesz mu mleko bez alkoholu i z alkoholem, to wiadomo, że w normalnej sytuacji wybierze bez alkoholu. Ale jeżeli kot chce robić to, co zwykle robi kot, a ty mu przeszkadzasz, np. kopiesz go prądem, to po pewnym czasie on będzie tak sfrustrowany, że przestanie robić to, co miał robić. Jeśli, oczywiście, pije tylko zwykłe mleko. Bo jeśli będzie pił mleko z alkoholem, to będzie dalej działał jak poprzednio. Przekładając to na język psychologiczny: alkohol podtrzymuje naszą działalność w sytuacji frustracji, kiedy ktoś nam przeszkadza. Taka jest funkcja środków oszałamiających. Jeśli zmęczyłaś się jakąś działalnością i nie chcesz już tego dalej robić, a musisz, bo taka jest sytuacja, to z alkoholem będziesz to ciągnąć, a bez alkoholu zrezygnujesz. Alkohol daje wzmocnienie na poziomie motywacji. Oczywiście, to nie jest dobra sytuacja, kiedy alkohol jest używany w ten sposób. Bo to w ogóle nie jest dobrze, jeśli przeszkadzasz kotu robićto, co on powinien robić, frustrujesz go i dręczysz. I nie jest dobrze, jeśli ludzie są sfrustrowani, bo przeszkadza im się w robieniu tego, co robią normalnie. Badania na poziomie biologicznym pokazują, że alkohol służy podtrzymaniu czynności, która jest zagrożona.
 
Brutalność reguł społecznych i konieczność działania w takiej sytuacji jest dominująca, jeśli chodzi o skłonność do uzależnień.
 
Oczywiście, uzależnienie jest też efektem ucieczki. Jeśli dzieci w szkole nie czują się bezpiecznie, a wymagania szkoły są brutalne, to pokusa ucieczki w inny świat jest ogromna. Może się zdarzyć, że rodzice też ich nie wspierają i dzieci wchodzą w świat gier komputerowych. To pozwala im odreagować stres, szczególnie, jeśli w grze strzela się do wszystkiego, co się rusza. Taka gra, w pewnym sensie pozwala dziecku przetrwać w stanie nieuszkodzonym, bo pomaga odreagować wściekłość za wszystko: za to, że więksi go biją, a nauczyciele są niesprawiedliwi. Tak wygląda patologia gier polegających na oszołomieniu.
 
Wszystkie nasze gry

Są jeszcze takie gry, które prowadzimy ze sobą nawzajem, takie psychologiczne podchody…
 
Jest pewna teoria, zwana analizą transakcyjną. Najsłynniejsze książki z tego nurtu to „W co grają ludzie” Erica Berne’a i „W zgodzie z sobą i tobą” Thomasa A. Harrisa. Zawarta tam koncepcja oparta jest, najprościej rzecz biorąc, na stwierdzeniu, że każdy człowiek składa się w pewnym sensie z trzech osób: z rodzica, dorosłego i dziecka (to taki freudyzm maksymalnie uproszczony). Wchodzimy w relacje z drugim człowiekiem na jeden z tych trzech sposobów. Np. mogę do ciebie powiedzieć: „Nie podaje się herbaty w taki sposób”. To jest forma typowa dla surowego, stawiającego wymagania rodzica. Ludzie dorośli nie rozmawiają ze sobą w ten sposób. Albo mogę powiedzieć: „Wiesz co, dolej mi gorącej wody, bo ja nie umiem, jak ja to robię, to zawsze się trochę parzę albo rozlewam”. To jest z kolei forma typowa dla bezradnego dziecka, które nie daje sobie rady z rzeczywistością. Możemy w ten sposób grać ze sobą w różne, także dość niebezpieczne, gry. Prawidłowy kontakt to „dorosły z dorosłym”. Najgorsze są jednak skrzyżowania. Może nie jest najlepiej, jeśli twój „rodzic” mówi do mojego „dziecka”, a moje „dziecko” odpowiada twojemu „rodzicowi” – ale to jeszcze nie katastrofa. Prawdziwe problemy zaczynają się w chwili, kiedy mój „dorosły” mówi do twojego „dorosłego”, a w odpowiedzi twój „rodzic” zwraca się do mojego „dziecka”. Weźmy najprostszy przykład: mówię do ciebie, że dobrze byłoby sprawdzić, czy to, co mówimy, nagrywa się na dyktafon. A ty mi odpowiadasz: „Nie będziesz mnie pouczał, co mam robić”. To jest typowe skrzyżowanie. Zagrałaś ze mną w taką dziwną grę, że nie wiem, co mam teraz powiedzieć. Bo przecież nie chciałem cię pouczyć, odwołałem się tylko do pewnego zewnętrznego systemu, do logiki i rozumu.
 
Ludzie często mają cały zestaw gier polegający na tym, że odgrywasz pewne sytuacje, bo odnosisz z nich określone korzyści. Oczywiście, wiem, że powinienem być dorosłym, ale w pewnych sytuacjach wygodnie jest być dzieckiem, więc posługuję się tzw. wyuczoną bezradnością. Np: wiem, że powinienem umyć naczynia, ale wygodniej jest powiedzieć, że „przecież jak ja się za to wezmę, to wszystkie potłukę”. Albo nie posprzątam, bo: „po mnie trzeba potem dwa razy więcej sprzątać”. W gruncie rzeczy, druga osoba w takim związku czuje się wprawdzie dowartościowana, ale haruje cały czas. To są proste mechanizmy wykorzystywania ludzi, dominowania, wyżywania się na nich, z których grający bardzo rzadko zdają sobie sprawę.
 
Rozmawiała Ela Konderak
LIST 02/2005
 
fot. Skitterphoto Board 
Pixabay (cc)   
 
poprzednia  1 2 3
Zobacz także
Cezary Sękalski
Bolesna granica może stać się dla człowieka mocnym impulsem do rozwoju. Przekleństwo staje się błogosławieństwem, jeśli podejdzie się do niego w sposób dojrzały... 

O awansach, granicach i kryzysie półmetka z Elżbietą Sujak rozmawia Cezary Sękalsk
 
ks. Krzysztof Mierzejewski
Kościół ma głosić prawdę Bożą, zdrową, nieskażoną naukę, która doprowadzi jego członków do pełni zbawienia w Chrystusie. Nie dziwi więc wielka troska ludzi Kościoła wszystkich wieków o zachowanie depozytu wiary od wszystkiego, co mogłoby go deformować, rozwadniać lub wypaczać. 
 
Monika Adamczyk
Życie jawi się człowiekowi na wiele sposobów, przy czym wszystkie te sposoby osadzone są ostatecznie w ramach przeżywania go jako sensowne bądź bezsensowne. Podczas gdy jeden człowiek będzie przeżywał je jako zbędne, nijakie, beztreściowe i puste, drugi inny będzie je pochwytywał postrzegał jako piękne, bogate w treści, wielobarwne, nigdy niezmierzone nie zmierzone i zawsze go jakoś zaskakujące. O tym, w jaki sposób owe istnienie będzie widziane przez człowieka, decyduje jego sposób przeżywania wartości, którymi usłane jest jego życie, a które to jakoś je zabarwiają.  
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS