logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Krzysztof Stachewicz
Dla czego – żyjemy?
Zeszyty Karmelitańskie
 


To dzięki moralności, choćby potencjalnemu otwarciu na nią, człowiek jest celem samym w sobie, posiada godność jako niezbywalną wartość ontologiczną. Niemiecki fenomenolog, Dietrich von Hildebrand zauważał: „Wartości moralne są najwyższe spośród wszystkich wartości naturalnych. Dobroć, czystość, poszanowanie prawdy i pokora, stoją ponad geniuszem, mądrością, kwitnącym zdrowiem, stoją wyżej niż piękno natury i sztuki, niż ład i siła państwa (…). Wartości moralne są węzłowym problemem świata; brak moralnych wartości jest największym złem, gorszym niż cierpienie, choroba, śmierć, gorszym niż upadek kwitnących kultur” (Fundamentalne postawy moralne, w: tenże, J. A. Kłoczowski, J. Paściak, J. Tischner, Wobec wartości, Poznań 1982, s. 10).
 
Ale żyjemy nie tylko dla wartości moralnych. Spośród pozamoralnych wartości duchowych szczególną rolę w życiu człowieka odgrywa prawda. Tę doniosłość prawdy człowiek odczuwa, potrafiąc dla niej często poświęcać wiele dóbr z własnym zdrowiem i – in extremis – życiem na czele. Życie prawdą, życie dla prawdy, zdaje się stanowić jeden z najbardziej fundamentalnych imperatywów egzystencjalnych człowieka.
 
Walka o prawdę, cierpienie za prawdę – przykładów heroicznego trwania w prawdzie, bycia wobec prawdy, historia, choćby tylko najnowsza, dostarcza w nadobfitości. Swą doniosłość dla życia duchowego człowieka ujawnia też piękno – jego realizacja i kontemplacja piękna – zaliczone przez Platona, wraz z dobre i prawdą, do triady najwyższych dóbr. Starożytni myśliciele greccy wiązali dobro i piękno w jedną wartość perfekcyjną, wskazując na ich organiczną jedność (kalokagatia), co często powraca we współczesnej myśli etycznej i estetycznej. Dobro/piękno to wartości rozwijające w człowieku jego człowieczeństwo, czyniące go bardziej nim samym.
 
Życie człowieka to także przyjemności, namiętności, realizacja celów utylitarnych, przestrzeń witalna. To przestrzeń domagająca się zaprowadzenia w niej jakiegoś ładu, porządku, harmonijnego wkomponowania tej sfery w całokształt egzystencji człowieka. To przestrzeń będąca dla człowieka darem i zadaniem – mądrego korzystania z dóbr, które oferuje, roztropnego partycypowania w niej.
 
Płaszczyzna metafizyczna
 
Tytułowe pytanie nabiera tu radykalności, sięga granic poznawczych człowieka, granic rozumienia. Jednocześnie mamy poczucie, że nie wolno go nie stawiać. Człowiek ma – co przyznawał nawet Immanuel Kant – niezbywalną inklinację metafizyczną. „Dla czego” – pytamy tu koniec końców o to, co myśl klasyczna nazywała celem ostatecznym człowieka, dostrzegając go w szeroko pojętym szczęściu. Dla Arystotelesa było nim rozwijanie spotencjalizowanej natury człowieka, dla św. Augustyna i św. Tomasza – przede wszystkim wspólnota z Bogiem jako wypełnienie dążeń człowieka do pełni szczęścia. Bo niespokojne jest serce człowieka – jak powiadał biskup Hippony – dopóki nie spocznie w Bogu.
 
Bóg jest nad-sensem, który na zasadzie partycypacji udziela się człowiekowi. Dziś samo pojęcie celu ostatecznego znika, rozbite na serię celów szczegółowych, często tworzących zupełnie niezborne mozaiki i składanki. Destrukcja natury człowieka, jego wewnętrznej teleologii uniemożliwia wypracowanie jakichkolwiek współczesnych propozycji dotyczących metafizycznego rozumienia powołania osoby ludzkiej. A jednak problem pozostaje i zdaje się być coraz bardziej palący. Przede wszystkim egzystencjalnie, praktycznie.
 
***
 
Konkretna odpowiedź na pytanie „dla czego żyjemy?” mówi nam o określonej strategii „poczynania samego siebie”, jak pisał Soren Kierkegaard. Waga Charakter tej odpowiedzi ma posiada znaczenie przede wszystkim praktyczne. Stwarza ona szansę na zmianę, na na-wrócenie, czyli zwrócenie się ku drodze rozwoju w sobie człowieczeństwa, stawania się sobą, bycia autentycznym. Pytanie to w naszych czasach nabiera doniosłości głównie ze względu na kłopoty i silne zaburzenia w międzypokoleniowym przekazie wartości oraz rozchwianieu osobowej tożsamości.
 
Człowiek (po)nowoczesny nerwowo porusza przechadza się po współczesnym rynku idei, wartości, religii, recept na życie i po kramie z rozmaitymi kostiumami, w które do woli może się przystrajać człowiecze ja. Od człowieka zależy, po który kostium sięgnie, jakie wartości i idee uzna za swoje – kram próbuje tworzyć poczucie, że wszystkie są równoprawne i równie prawdziwe. Tym bardziej warto pytanie „dla czego żyjemy?” warto stawiać tak w przestrzeniach teoretycznego namysłu, jak i na życiowych szlakach współczesnego człowieka.
 
Krzysztof Stachewicz
Zeszyty Karmelitańskie nr 4 (61/2012) 

fot. Nico Kaiser Tame birds sing about freedom. Wild birds fly 
www.flickr.com  
 
poprzednia  1 2 3
Zobacz także
Ewa Czaczkowska

Dlaczego Bogu tak bardzo zależało, aby właśnie w tym okresie dziejów, na początku XX w. dotrzeć do ludzi z przesłaniem o miłosierdziu? I dlaczego  wybrał do tego zadania Helenę Kowalską – córkę ubogich rolników spod Łęczycy, która ukończyła ledwie trzy klasy wiejskiej szkoły podstawowej, a w zakonie jako siostra drugiego chóru pracowała ciężko fizycznie? Historia objawień pokazuje, że Bóg do zadań specjalnych wybiera albo dzieci, albo osoby proste, niewykształcone, co nie znaczy, że pozbawione inteligencji czy wrażliwości duchowej. 

 
Giuliano Raffo SJ

Tomy Nauczania papieskiego w ciągu 26 lat pontyfikatu - gromadzące przesłania, przemówienia, homilie, katechezy - oraz inne publikacje Jana Pawła II zajmują sporo miejsca na bibliotecznych półkach. Do bogatej spuścizny literackiej Ojca Świętego należą też katechezy o psalmach jutrzni. Małe objętościowo, ale bogate duchowością, są zapisem katechez papieskich wygłoszonych podczas środowych audiencji generalnych. Jako komentarz do psalmów modlitwy porannej Kościoła, dają bodźce do refleksji dla księży, zakonników, zakonnic i świeckich.

 
ks. Edward Staniek
Kryzys chrześcijaństwa w świecie ma swe źródło w braku autentycznej miłości wzajemnej. Wspólnoty chrześcijańskie, rodziny, parafie, zgromadzenia zakonne, plebanie nie promieniują ewangeliczną miłością. Obserwator zewnętrzny nie rozpoznaje w nich uczniów Chrystusa. Dostrzega to wszystko, czym żyje świat, ale nie dostrzega tego, czym żył Chrystus. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS