logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Mariola Racław
Młodzi ”uwięzieni”
Więź
 


„Przeładowane gniazdo” jest symbolem teraźniejszości, w którym ratuje się szacunek do jednostki, dając albo pozory niezależności (możliwość pracy w elastycznych formach i podejmowania niskopłatnych zajęć), albo podtrzymuje szacunek do siebie poprzez  misterne strategie wydłużania edukacji i kształcenia nowych umiejętności  – często na koszt rodziców.

Co nas czeka?

Artykuł ten pisałam z pozycji obserwatora i badacza, komentatora życia społecznego. Literatura teoretyczna przedmiotu, empiryczne dane zebrane przez ekspertów oraz moje własne doświadczenia badawcze pozwoliły mi postawić prezentowane wcześniej tezy. Ale na moje myślenie rzutuje również rola matki, która ­– patrząc na wzrastanie własnego dziecka – stawia pytanie o jego przyszłość; o rolę, jaka mu przypadnie do odegrania w życiu społecznym.

Nie oznacza to, że moja wypowiedź – zapośredniczona  przez  osobiste doświadczenie  – staje się mniej wiarygodna. Już Max Weber, klasyk socjologii, twierdził, że do rzeczywistości nieustannie odnosimy wartości, które stają się swoistym kryterium selekcji. Wybór przedmiotu naszych dociekań jest zawsze wyborem ze względu na interesujące nas wartości, a te mogą być zmienne, nowe czasy przynoszą bowiem nowe wartości. Mój wybór tematu odsłania wartości, które podzielam, ale i ujawnia wartości jeszcze żywe – choćby już tylko w dyskursie – w naszej kulturze.

Podzielam przekonanie Webera, że przedmiotem socjologii jest nie tyle katalogowanie ludzkich zachowań, ile zrozumienie społecznych działań, czyli takich zachowań, które odniesione są do innych, a którym jednocześnie nadajemy subiektywny sens. Działania można logicznie wyjaśnić i wskazać na ich racjonalność: ze względu na cel, na wartość, tradycje i emocje (tzw. działania afektualne). Dlatego nie uchylam racjonalności migracji zarobkowych osób młodych ani ich długich ścieżek kształcenia, choć dostrzegam niską skuteczność młodych w osiąganiu niezależności we współczesnym świecie; w świecie, którego cechą nie jest trwałość (czegokolwiek). Charakteryzuje go bowiem – używając terminologii Zygmunta Baumana – płynność.

A może do zmienności i niestabilności warunków życia powinniśmy się przyzwyczaić? Tylko jakie wówczas powinny być reguły szanowania siebie i innego? I dlaczego wciąż odnosimy to pytanie do niezależności dochodowej, skoro dla większości z nas jej osiągnięcie rodzi konieczność właśnie uzależnienia się (tyle że od kapryśnych zasad rynku pracy), potępiając jednocześnie tych, którzy – nie zawsze ze swojej winy – zależni są od stabilnej biurokracji państwa opiekuńczego?

W dobie kryzysu namysł nad instytucjonalnym uwięzieniem młodości i wzmocnieniem zależności w okresie wczesnej dorosłości wyrasta z niepokoju o dziecko, z niepokoju związanego z nieznanym. Zdaję sobie sprawę, że prognozowanie przyszłości, również w nauce, jest zawodne. Bo przyszłość powstaje ze zderzenia tego, co strukturalne (tendencji) z tym, co przypadkowe (a zatem nie do przewidzenia). Nie wiem zatem, jaka będzie przyszłość mojego dziecka i czy społeczeństwo obdarzy je szacunkiem, gdy nieumiejętnie zainwestuje swoje lata nauki lub też będzie miało niski potencjał adaptowalności do zmian. Czy zaakceptuje jego zależność w sytuacji, gdy o samodzielność będzie bardzo trudno albo przypadnie ona tylko elitarnej grupie? Nie wiem również, czy szukając kruchych podstaw szacunku dla siebie i uciekając przez zależnością rodzinną lub instytucjonalną, nie wyjedzie z kraju. Jeśli tak zrobi – pozostanie mi liczyć, że zechce zostać moim opiekunem na odległość, choć wiem, że z tą formą opieki wiążą się ogromne trudności, zwielokrotnione przez dystans geograficzny (odległość) i fizyczny (nieobecność), co przemienia więzi w serie incydentalnych kontaktów.

Mam jednak nadzieję, że moje dziecko kiedyś założy własną rodzinę, dla której ono i która dla niego będzie źródłem oraz oparciem w podtrzymywaniu szacunku do samego siebie.    

Mariola Racław
 
poprzednia  1 2 3 4 5
Zobacz także
ks. Marek Dziewiecki
Bycie darem dla Boga i dla bliźnich w takim samym stopniu – chociaż w inaczej wyrażanej formie – odnosi się zarówno do małżeństwa i rodziny, jak do kapłaństwa czy życia konsekrowanego. Zadaniem chrześcijańskich rodziców jest fascynowanie swoich dzieci życiem w świętej miłości...
 
ks. Krzysztof Grzywocz
Gdyby sporządzić listę najczęściej używanych dzisiaj terminów, to na którym miejscu znalazłoby się "kuszenie". Może na wszelki wypadek, wypowiadając to słowo, otoczylibyśmy je ciepłym żartem, ukryli je w niezrozumiałym dla ogółu dawnym łacińskim tekście, napisanym przez odciętego od realiów życia zakonnika...
 
Ewelina Gładysz
Kilkoro dorosłych, pytanych o wspomnienia z dzieciństwa związane ze spowiedzią, odpowiada: strach i wstyd. Agatka, która za moment będzie miała 10 urodziny, opisując spowiedź, używa słów „stres” i „przejęcie”, ale dodaje: – Jak idę do spowiedzi świętej, to czuję się pewnie, wiem, że mogę poczuć się tak czysta jak przy pierwszej Komunii Świętej.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS