logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Anna Żelazowska
Mój cudowny cud
Idziemy
 


Ale potem przyszedł mały bunt. Teresa, która do perfekcji dopracowała sztukę codziennego oszczędzania na jedzeniu, postanowiła raz w życiu nie oszczędzać – swoich oczu. Chciała czytać nowennę choćby za cenę ślepoty. – To było moje jedyne szaleństwo w życiu wyznaje. - W tym wieku ma się i tak mało do stracenia.
 
- W samo południe - wspomina - usłyszałam bicie dzwonów w kościele na Słowackiego. Z trudem czytałam pojedyncze litery nowenny, ale jakoś modliłam się dalej. Postanowiłam pomodlić się o poprawę swojego wzroku. Właściwie nigdy nie modlę się za siebie , ale tym razem zrobiłam wyjątek.
 
Nagle poczułam prąd przeszywający mój kręgosłup, a potem coś dziwnego zaczęło się dziać z jej oczami. – Miałam wrażenie, że gałki oczne wirują wokół własnej osi. Może dlatego widziałam tylko pulsujące kolorowe plamy. I jasne aż do bólu światło.
W przerażeniu pomyślałam, że teraz właśnie zupełnie straciłam wzrok. I że słowa nowenny były ostatnimi, jakie zobaczyłam. Osunęłam się na ziemię. Przemknęło mi przez myśl, że może umieram, ale to tylko dodało mi otuchy. Trudno powiedzieć, ile to wszystko mogło trwać. Po jakimś czasie ocknęłam się i moje oczy odruchowo powędrowały za upuszczoną z rąk książeczką.
 
I nagle bardzo wyraźnie widziałam wszystko, co było napisane na jej otwartych stronach bez okularów i o wiele lepiej niż widziałam z nimi kilka godzin wcześniej. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie mogłam uwierzyć.
- Ja zawsze wierzyłam – mówi dobitnie staruszka - że Pan Bóg mi pomoże, gdy go tylko o to poproszę. Jej oczy wyrażają prawdziwą radość.
 
Wzięła do rąk książeczkę, każdą stronę, każde słowo widziała tak wyraźnie jak wtedy, gdy była młoda. Za oknem było słychać rytm powszedniego dnia: śmiech dzieci, stłumione rozmowy kobiet, szum samochodów. Poszła do kuchni, wzięła do ręki karton z napojem, na którym maczkiem było napisane: „składniki: cukier, kwasek cytrynowy, aromat identyczny z naturalnym...”. Jeśli nawet takie drobne litery nie stanowiły dla niej problemu, to musiało to znaczyć tylko jedno: stał się cud.
 
Właściwie trudno opisać – zamyśla się pani Teresa - co czuje człowiek w takiej chwili. Radość graniczącą z euforią – z pewnością. Ale także błogość i poczucie, że zostało się docenionym. Docenionym nie przez bliźnich z tego świata, którzy przecież mogą być kapryśni i omylni, ale przez Boga, Najwyższą Instancję, Alfę i Omegę.
Okulary schowałam do szuflady, do której czasami zaglądam tylko po to, żeby cieszyć się, że są mi już zupełnie niepotrzebne. I modlę się jeszcze żarliwiej. Będę to robić aż do samej śmierci.
 
Ksiądz, któremu pani Teresa opowiedziała o doznanej łasce, powiedział, że doświadczyła jednego z tych małych cudów, które dotykają zwykłych ludzi. Cudów, które może nie zmienią biegu świata i nie dzieją się przy akompaniamencie anielskich fanfar, ale są nagrodą dla pokornych sług Bożych za ich codzienną dobroć.
 
Co na to lekarz okulista? – Nie chodzę już do niego, bo nie jest mi już potrzebny. Nie mam też ochoty, żeby stawiał specjalistyczną diagnozę mojego ozdrowienia. – twierdzi Teresa. Cudów nie powinno się przecież „rozbierać na czynniki pierwsze”.
 
Zasiedzieliśmy się. Staromodny zegar na ścianie wskazuje czwartą po południu. Teresa zaczyna się trochę niepokoić: – Nie obraźcie się, kochani, ale mam swoje obowiązki. Mam jeszcze pół książeczki do odmówienia, a o szóstej modlę się z Radiem Maryja. Muszę się postarać, żeby nie położyć się spać tak późno. Wczoraj wpadła do mnie Lilu i tak się zagadałyśmy, że skończyłam się modlić dopiero o dziewiątej.
 
Zbieramy się do wyjścia. Mój tato, który w styczniu skończy 53 lata, próbuje odczytać z gazety program telewizyjny na wieczór. Nie wziął ze sobą okularów więc próbuje rozszyfrować małe litery, odsuwając gazetę jak najdalej od siebie. – Ręce mam chyba za krótkie – mówi ze śmiechem. – Oj, Włodziu, Włodziu. „Panorama: 18:30, „Bezpieczne Drogi”: 18:55, „Dubidu”…– czyta Pani Teresa – Może powinieneś się więcej modlić – dodaje pogodnie, a w jej oczach widać po prostu szczęście.
 
Anna Żelazowska
 
 
Zobacz także
Monika Białkowska
Kiedy zaczęły się dziać pierwsze cuda eucharystyczne – nie wiemy. Od 790 r. zanotowano ich około 130. Wiele z nich funkcjonuje w tradycji i nigdy nie zostało oficjalnie przez Kościół potwierdzonych. Choć po wydarzeniach w Sokółce i Legnicy skłonni jesteśmy cuda eucharystyczne kojarzyć ściśle z fizyczną i widzialną gołym okiem przemianą chleba w Ciało, a wina w Krew, ich rzeczywistość jest dużo bogatsza. 
 
Karolina Karbownik
Komunikacja jest sposobem na ekspresje samego siebie, własnych uczuć, przemyśleń. Może odbywać się w sposób ustny (model odbiorca i nadawca przy bezpośrednim kontakcie) lub w formie pisemnej, ale wówczas nie jest wymagany bezpośredni kontakt osób, które wymieniają się informacjami. 
 
Dorota Mazur
Codziennie we wnętrzu każdego z nas rozgrywa się duchowa batalia. Nie zawsze jednak jesteśmy jej w pełni świadomi i czasami mamy wrażenie, że nie potrafimy nazwać tego, co się wewnątrz nas dzieje. Czasami może jeden mały akcent w naszym życiu, zbyt wielkie spadające na nas obciążenie, jakiś mały dramat wewnętrzny, niezgoda samego z sobą powoduje, że zamykamy się w sobie...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS