logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Sławomir Skiba
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną!
Cywilizacja
 



A u was pokój i dostatki, które z niego rostą, w próżne się utraty obraca, w zbytki i w gnoje, a zamki puste, wieże próżne, drugie się obalają i gniją. Na przyszłe wojny i niepokoje oka nie macie. Dosyć wam ta matka pokojem takim ukazuje, do czego byście się pokwapiać mieli, póki czas jest. Bo zda mi się, iż się już od niewdzięcznych ten tak bogaty pokój oddali i przerwie.
ks. Piotr Skarga SJ


Poluzować zasady

Kiedy w drugiej połowie lat 80. ubiegłego wieku stało się jasne, że komunizm jako system ekonomiczny stoi na progu bankructwa, decydenci z PZPR – zapewne za zgodą władz z Kremla pracujących nad wielką transformacją – postanowili poluzować zasady gospodarki planowej i wpuścić nieco świeżego powietrza wolnego rynku. Rewolucja miała odtąd wdziać nowe szaty, o wiele bardziej atrakcyjne, a przez to bardziej niebezpieczne.

Nowe "zasady" gospodarcze miały z pewnością służyć głównie nomenklaturowym spółkom i uwłaszczeniu dygnitarzy oraz funkcjonariuszy bezpieki na państwowym majątku - co na lata zapewniło ludziom "władzy ludowej" nietykalność i kontrolę nad społeczeństwem, jednak równolegle pozwolono żyć wreszcie małym szarakom. Zaraz też, jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać nieistniejące dotąd w oficjalnej przestrzeni życia publicznego drobne biznesy prywaciarzy. Ludzie z marszu ruszyli na zachód i południe: do Berlina Zachodniego i Turcji po namiastki kapitalistycznego dobrobytu.

Szarość PRL została nagle przełamana kolorowymi - rażącymi wręcz - różowymi i seledynowymi barwami sprowadzanych z wolnego świata szalików i czapek. Na zamienionych w bazary stadionach wielu polskich miast rozkwitł handel marmurkowymi dżinsami i swetrami rodem z Istambułu, tandetnymi radiomagnetofonami dwukasetowymi, tzw. jamnikami z wiedeńskich targowisk, które szybko stały się symbolem nowego szpanu. Prywatna inicjatywa nagle wybuchła i nabrała tempa, które już wówczas przyprawiało wielu o zawrót głowy.

Odblaski Zachodu

To było głębokie i chyba powszechne zafascynowanie wszystkich Polaków odblaskami Zachodu. Swobodny obrót walutą, zachodnie używane samochody na największej giełdzie Europy w Słomczynie pod Warszawą, handel na każdym krawężniku i skwerze, pachnące kosmetyki, mydełka i detergenty, całe tłumy w pociągach do Berlina Zachodniego, Budapesztu i Wiednia oraz towarzyszące temu rytmy Radia Kielce, później disco polo i zapach smażonej wszędzie kiełbasy oraz rodzimych fastfoodów – to niezapomniane elementy tamtych lat. Ludzie napawali się wszystkim tym, co wydawało im się zaprzeczeniem i odreagowaniem brudu, zaduchu i szarości komuny. Wiele dzisiejszych fortun nowobogackich wyrosło z tych stadionowych bazarów i cinkciarskich klimatów, wiele dobrych inicjatyw i powrotów do tłamszonej przez lata przedsiębiorczości.

Równocześnie jednak wraz z niszczoną przez dziesięciolecia dobrą - prywatną inicjatywą, ale też tandetą, dekatyzowanymi tureckimi dżinsami typu piramidy i jaskrawymi ubrankami, szeroką falą wpływać zaczęło coś więcej. Coś co zatruwało i oszałamiało wygłodniałe wszelkich uciech zmysłowych społeczeństwo wychodzące z komuny. Ułatwiły to pierwsze odtwarzacze VHS i magnetowidy oraz cała masa idących z nimi pirackich nagrań na kasetach video krążących za pośrednictwem jednoosobowych przenośnych wypożyczalni w dużych turystycznych torbach, które trafiały tak na bazary, jak i do prywatnych domów dzięki zajmującym się tym procederem domokrążcom. Impreza  rozkręcała się na całego…

Niedzielna wycieczka do hipermarketu

Sprowadzone przez komunistów do roli pariasów społeczeństwo, pozbawione prawdziwych elit, a zatem prawdziwej kultury oraz wynikającego z niej dobrego smaku, łykało łapczywie wszystkie te popłuczyny po Zachodzie. Choć byliśmy cały czas mocno przywiązani do Kościoła i poziom praktyk religijnych nie spadł radykalnie, jednak stało się coś, co świadczy o powierzchowności naszej wiary. Jakby realia komunizmu przyzwyczaiły nas do tego, że wiara ogranicza się do uczestniczenia w praktykach religijnych w obrębie murów kościelnych oraz w czasie trwania uroczystości religijnych. Bo jak inaczej wytłumaczyć ową łatwość w przyjmowaniu w polskich katolickich domach całej masy niemoralnych czasopism i filmów, czy wręcz pornografii, która zaczęła wówczas napływać na masową skalę? Czym innym, jak nie powierzchownym podejściem do zasad wiary tłumaczyć łatwość z jaką hipermarkety miały wkrótce zająć miejsca kościołów dla wielu polskich katolików? I to wszystko w czasie gdy na Stolicy Piotrowej mieliśmy polskiego papieża, który przed tym przestrzegał wielokrotnie. Zadziwiające, jak wielu z nas przywykło do spędzania niedzielnego czasu z rodziną na zakupach lub tylko snuciu się po centrach handlowych, które ktoś jakby dla pełniejszego obrazu nowej kultury i większego jeszcze szyderstwa nazwał galeriami.

 

 
1 2 3  następna
Zobacz także
ks. Mirosław Tykfer

Kościół można postrzegać jedynie jako instytucję. Będzie wtedy jak szkielet, któremu zabraknie ciała. No i jak o takim bezcielesnym szkielecie mówić: piękny? Nie da się. Właśnie dlatego potrzebna jest pobożność maryjna. Można nieustannie zwracać uwagę na to, że Kościół jest jakąś strukturą władzy, urzędem i systemem przyjętych poglądów. I to jest o Kościele jakaś prawda. Można nawet sprowadzić Kościół do organizacji pozarządowej, która ma swój manifest i zajmuje się działalnością dobroczynną.

 
Alfred Cholewiński SJ
W czytaniach biblijnych dzisiejszej niedzieli Bóg mówił nam o swojej miłości do nas oraz apelował o naszą miłość do bliźnich. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali tak jak Ja was umiłowałem (J 15,12). Jezus mówi: To jest moje przykazanie... tak jakby właśnie ono, a nie co innego, było cechą specyficzną i wyróżniającą etykę Jezusa od wszystkich innych sposobów życia. 
 
ks. Zbigniew Woźniak

Słowo „czuwać” ma wiele odniesień. Najpierw znaczy ono po prostu „nie spać”, „odmawiać sobie snu” lub „otrząsnąć się ze snu”. Czuwa się po to, by dłużej pracować (Mdr 6, 15) lub by nie dać się zaskoczyć wrogowi (Ps 127, 1). Czuwać więc to „walczyć ze zmęczeniem, lenistwem, opieszałością”. Dalej to „uważać na coś”, „strzec czegoś” albo „pilnować”. To „trzymać się z uwagą wytyczonego kierunku lub celu”. W duchowym kontekście modlitwy brewiarzowej czuwanie Godziny czytań nosi znamiona wielu tych znaczeń.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS