logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jacek Prusak SJ
Powołanie do bycia singlem
Życie Duchowe
 


Teologicznie niepoprawny, ale...

Stan i sytuacja osób żyjących w samotności to ważny problem społeczny, eklezjalny i teologiczny. W Niemczech liczba osób, które żyją same, wynosi ponad jedenaście milionów. W Stanach Zjednoczonych sięga od 17 do 23 procent ogółu ludności, a w Polsce od 13 do 17 procent i ciągle rośnie. Jest to więc wielka społeczność ze swoimi problemami zarówno społecznymi, psychologicznymi, jak i religijnymi. Singel w ujęciu psychologicznym Stanisław Morgalla SJ podnosi ważny duszpastersko i teologicznie problem braku zrozumienia czy wręcz dyskryminacji singli w Kościele i pyta na koniec, czy postulat ósmego sakramentu – życia w samotności – żartobliwie i nieśmiało wysuwany, choć teologicznie niepoprawny, nie jest głosem ludu Bożego, którego spora część próbuje akceptować własną samotność jako wolę Bożą? Czy w takim razie istnieje powołanie do bycia singlem? Czy singiel może przeżywać samotność jako łaskę, jako wybranie i jako powołanie?

Fałszywe alternatywy

Aby sformułować teologicznie uzasadnioną odpowiedź na to pytanie, trzeba go rozpatrywać w trzech kontekstach. Po pierwsze, w ramach "znaków czasu". Bez wątpienia bowiem stan i sytuacja ludzi żyjących w samotności jest takim "znakiem czasu" (semeion kairon), o którym mówił kiedyś Jezus (por. Mt 16, 3). Po drugie, w kontekście pneumatologicznym. Jezus zapewniał swoich uczniów, że: Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy [...] i oznajmi wam rzeczy przyszłe (J 16, 13). Przez ten "znak czasu" Duch Święty może przekazywać Kościołowi konkretne posłannictwo, konkretną misję. Po trzecie, tą misją, tym posłannictwem może być ewangeliczna prawda o "powszechnym powołaniu ludu Bożego".

Bez tych trzech odniesień skazani jesteśmy zarówno na powtarzanie nieuzasadnionej biblijnie, ale przyjętej przez Kościół, błędnej alternatywy: małżeństwo albo zakon, jak i na "dramatyczne", co w tym przypadku znaczy nie szokujące, lecz teatralne wyobrażenie sobie powołania jako rodzaju castingu.

Sztywny podział

Pierwsza błędna alternatywa polega na wprowadzeniu obcego duchowi Ewangelii sztywnego podziału na stan osób konsekrowanych i stan świecki jako dwie formy życia: z jednej strony są doskonali, z drugiej – ci słabsi. Kościelne duszpasterstwo niejako "przeoczyło" fakt istnienia także dzisiaj stosunkowo wielkiej liczby ludzi, którzy nie zawierają ani związku małżeńskiego, ani nie wstępują do zakonu. W ten sposób w duszpasterstwie Boga powiązano z osobami "zrzeszonymi" w małżeństwie czy profesją rad ewangelicznych i (bądź) święceń kapłańskich; natomiast "stara panna" i "stary kawaler" stali się gorszymi dziećmi Boga, nieprzydatnymi ani Kościołowi, ani społeczeństwu.

Ten typ myślenie pokutuje w Kościele do dzisiaj, co widać chociażby po ogłoszeniach związanych z rekolekcjami stanowymi w parafiach. Mamy osobno nauki dla dzieci, młodzieży, mężczyzn i kobiet oraz wspólnie dla "osób samotnych, starych i chorych". Sobór Watykański II w Konstytucji dogmatycznej o Kościele poucza, że niezwiązani małżeństwem (innupti) także w niemałym stopniu mogą się przyczynić do świętości i pracy w Kościele.

Jak słusznie zauważa jednak cytowany wcześniej ks. Roman Rogowski, sformułowanie soborowe «w niemałym stopniu» (haud parum) z jednej strony należy przyjąć z satysfakcją, że w ogóle Ojcowie Soboru zwrócili uwagę na udział «niezwiązanych małżeństwem» w życiu Kościoła, ale z drugiej strony jest to sformułowanie tak oszczędne, że zdradza ciągle pokutujące w Kościele przekonanie o marginalnym znaczeniu ludzi samotnych w tymże Kościele.

Rola do odegrania... dla każdego?

Druga z fałszywych dychotomii związanych z powołaniem wynika z błędnego przekonania o arbitralności Bożego powołania. Bóg ma przygotowaną dla każdego z nas rolę do odegrania i decyduje o jej obsadzie przed jakimkolwiek przesłuchaniem.

W takim ujęciu wola Boża jest postrzegana jako rodzaj Bożych preferencji: Bóg chciałby, żeby X czy Y został duchownym (zakonnicą) bądź mężem (żoną), a zatem X czy Y musi nim (nią) zostać. Skoro więc Bóg powołuje "jedynie" do dwóch wcześniej wymienionych stanów, to wybór samotności albo jest jawnym sprzeniewierzeniem się Jego woli, albo nieuświadomionym lękiem przed oczywistym wezwaniem do jednego z nich. Z takimi błędnymi wyobrażeniami, usankcjonowanymi przez Kościół, trudno pogodzić rozumienie powołania od strony subiektywnej jako przeświadczenia jednostki, że określona forma życia lub określony zawód odpowiada woli Bożej i jest realizacją zadania życiowego, pozwalającego osiągnąć człowiekowi zbawienie wieczne oraz spełnienie doczesne (Karl Rahner), jeśli pozostaje on człowiekiem samotnym i do tej samotności czuje się powołany.


 
1 2  następna
Zobacz także
Jolanta Anna Hernik RMI
Powołanie, jako wezwanie osobiste (i osobowe) oraz darmowe, uzdalnia realnie osobę do tego, aby mogła na nie odpowiedzieć – jest to więc dar miłości, a w konsekwencji – dar trwały i definitywny. Dary Boże, chociaż ze swej natury są niekończące się, potrzebują, aby człowiek przyjął je w sposób aktywny. Człowiek powinien otworzyć się na wezwanie Boże, iść za nim, włączając je w swoje własne życiowe doświadczenie. 
 
Jolanta Anna Hernik RMI
Narzeczeństwo to piękny i niepowtarzalny czas. Sam jego początek to bardzo często jedno z najbardziej wyjątkowych i intymnych przeżyć każdej pary. O ile zawarcie sakramentu małżeństwa to uroczystość, na którą zapraszamy najbliższych i pragniemy z nimi oficjalnie świętować przysięgę wzajemnej miłości, o tyle zaręczyny często pozostają tajemnicą obojga narzeczonych. 
 
Jolanta Anna Hernik RMI

„Boże, Ty jesteś moim Bogiem...” Moje spotkanie z Bogiem w Jego słowie rozpoczęło się od doświadczenia światła płynącego z Psalmu 63. Było to w ostatnim dniu rekolekcji. Kilkudniowe wyciszenie przygotowało mnie na przyjęcie tego daru. To słowo przemówiło do mnie ze szczególną mocą. W jednej chwili dotarło do mego serca, że Bóg jest moim Bogiem. Wyzwoliło to we mnie radość i dało poczucie bezpieczeństwa.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS