logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Remigiusz Recław SJ
Recepta na zgodę we wspólnocie
Szum z Nieba
 
fot. Ameenfahmy | Unsplash (cc)


Listy św. Pawła pokazują, że jedną z częstszych przyczyn konfliktów między wspólnotami i wewnątrz nich są poglądy na temat praktykowania pobożności. Jedni wywodzą się ze środowiska konserwatywnego, inni z bardziej liberalnego. Problem pojawia się wtedy, gdy jedni drugim zaczynają udowadniać, że czegoś nie powinni robić, bo… jest to sprzeczne z Prawem Bożym.

Z podobnym problemem zmagała się wspólnota w Rzymie, do której św. Paweł napisał najdłuższy ze swoich listów. Byli to gorliwi chrześcijanie – przeżyli nawrócenie, oddali swoje życie Jezusowi i żyli w Duchu Świętym, korzystając z charyzmatów (por. Rz 12). Część z nich wywodziła się z religii żydowskiej, część z pogaństwa; oprócz tego byli wśród nich tacy, którzy mieli pochodzenie żydowskie, a nie przestrzegali Prawa, jak i tacy, którzy pochodzili z pogaństwa, a Prawo zachowywali. Główny problem polegał więc na stosunku do Prawa żydowskiego, ponieważ część chrześcijan czuła się „wolna” od różnych przepisów, traktując Prawo tylko jako „pomoc” w wyznawaniu wiary, natomiast druga część czuła się zobowiązana przez Boga ściśle je zachowywać. Dziś jedną z nich nazwalibyśmy konserwatywną, a drugą liberalną. Największe zatargi dotyczyły trzech rzeczy: jedzenia mięsa, świętowania dni świętych i picia alkoholu.

 

Nie potrząsać odszczepieńcem


Problem we wspólnocie polegał na tym, że każda z grup przekonywała swoich oponentów, że są na złej drodze. Każdy udowadniał, że tylko jego podejście do Prawa jest słuszne i domagał się od drugiej strony „nawrócenia”. Co więcej, grupy te wzajemnie się oskarżały. „Liberałowie” pogardzali „konserwatywnymi”, uważając ich za niedouczonych i wieśniaków, a „konserwatyści” potępiali „liberałów”, tłumacząc im, że pójdą do piekła za swoją postawę. Z pewnością nazywali ich też bezbożnikami albo satanistami, aby do nich dotarło, że muszą się zmienić.

Jak na tę sytuację zareagował św. Paweł? Przede wszystkim nikomu nie kazał zmieniać zdania, ale udowadniał, że we wspólnocie jest miejsce na różne poglądy. Jednocześnie pokazywał, że mimo tych różnic – mają się obdarzać szacunkiem i okazywać sobie miłość. Pisał nawet, że mają się wzajemnie „przygarniać” (por. Rz 15, 7), a nie wykluczać! A to oznacza: wchodzić w sposób myślenia drugiego i próbować zrozumieć, że jego stosunek do Prawa jest dobry dla niego, tak jak mój dla mnie. Zadaniem chrześcijanina jest bowiem stawanie ponad podziałami.

 

Uwaga na zgorszenie


Tych o konserwatywnym podejściu do Prawa św. Paweł nazwał „słabymi w wierze” (por. Rz 14, 1), tych o podejściu bardziej liberalnym – „mocnymi w wierze” (por. Rz 15, 1), przy czym siebie zaliczył do drugiej grupy. Do „słabych w wierze” kierował słowa: to dobrze, że ściśle przestrzegacie litery Prawa, ale niech to nie będzie sposobnością do bluźnierstwa, czyli do sądzenia innych w imieniu Boga (Rz 14, 16-18). Natomiast „mocnych w wierze” przestrzegał, aby ich liberalne podejście do Prawa nie służyło zgorszeniu innych (por. Rz 14, 21). A zatem, aby nie razić konserwatywnych – niech liberalni chrześcijanie zachowują powściągliwość i czasami nawet powstrzymują się od rzeczy, które ich zdaniem wolno robić. W towarzystwie konserwatywnym niech starają się budować innych, a nie szokować. Konserwatyści zaś powinni zrozumieć, że rygorystyczne przestrzeganie Prawa świadczy raczej o wierze słabej niż mocnej, ponieważ Prawo Chrystusa wypisane jest w sercu człowieka, a nie na papierze. Najważniejsza jest miłość, a miłości nie da się ująć w formy prawa pisanego.

 

Nie wyręczać Boga w sądzeniu


Widzimy, że ponieważ sprawa jest skomplikowana – nie ma jednakowej odpowiedzi dla wszystkich. Paweł daje różne wskazania w zależności od tego, jakim ktoś jest „typem”. Warto jednak zauważyć, że nie ocenia, kto jest lepszy, kto gorszy. Obie grupy, oprócz różnych wskazań, otrzymują jedno wspólne zalecenie: będziecie zbawieni, jeśli będziecie żyli zgodnie z poglądami, jakie macie. Masz poglądy liberalne – bądź im wierny i nie pogardzaj konserwatystami. Masz poglądy konserwatywne – bądź im wierny i nie potępiaj liberałów (por. Rz 14, 22).

 

Myślę, że uwagi św. Pawła są tak jasne, że z łatwością przeniesiemy je do funkcjonowania naszych wspólnot. Niektórzy z nas są liberalni we wszystkim, inni konserwatywni we wszystkim. Ale może być też tak, że w niektórych kwestiach jesteśmy liberalni, a w innych konserwatywni. Dotyczy to np. sposobu i ilości modlitwy, zasad jedzenia i poszczenia, abstynencji, strojów, słownictwa itp.

 

Dobrze wykorzystać różnice


Czerpiąc z doświadczenia pierwszych chrześcijan, możemy w naszej różności w poglądach zobaczyć bogactwo swoich wspólnot i całego Kościoła. To dzięki nim możemy praktykować miłość wzajemną i będzie to ta miłość, o której mówi Jezus: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15, 13). Od naszych przyjaciół oczekujemy, że będą podzielali nasze poglądy, ale nie zawsze tak się dzieje. Za to wtedy właśnie możemy praktykować miłość wzajemną. Poza tym, mając różne poglądy – wzajemnie się ochraniamy: chrześcijanie liberalni chronią konserwatystów przed popadaniem w „terroryzm”, chrześcijanie konserwatywni chronią liberalnych przed popadaniem w laksyzm.

 

A św. Paweł po tych wyjaśnieniach kontynuuje swój list, pisząc: „Bracia, jestem co do was przekonany, że pełni jesteście szlachetnych uczuć, ubogaceni wszelką wiedzą, zdolni do udzielania sobie wzajemnie upomnień. A może niekiedy w liście tym zbyt śmiało się wyraziłem jako ten, który wam pewne sprawy stara się przypomnieć…” (Rz 15, 14-15). Wynika z tego, że poruszyliśmy w tym artykule bardzo delikatną sprawę. Delikatną i trudną. A jednak jakże ważną, aby móc praktykować miłość w naszych wspólnotach...


Remigiusz Recław SJ
Szum z Nieba nr 89/2008

 
Zobacz także
ks. Przemysław Bukowski SCJ

Jako ludzie piszemy życiem nasze dzieje. One rozciągają się pomiędzy naszą przeszłością a przyszłością. Wyrastają z czegoś, co wydarzyło się nam wczoraj i prowadzą w stronę naszego nie do końca pewnego jutra. Są nieodłączne od nas. My sami – jakby powiedział Wilhelm Dilthey – jesteśmy dziejami. Nie da się z nich uwolnić. W dziejach rozgrywa się bowiem całe nasze życie, a zatem wszystko, co się z nim wiąże: nasza wolność, marzenia, aktywność na rozmaitych obszarach. Nasze dzieje wiele o nas mówią, ale i wiele nam obiecują. 

 
Jacek Salij OP
Dziennikarze kierujący się strategią uderz w pasterza chętnie stroją się w piórka przyjaciół Kościoła i nie szczędzą biskupom „dobrych” rad. Podobnie jak kiedyś przeciwstawiali „ciasnego” i „reakcyjnego” prymasa Wyszyńskiego dobremu papieżowi Janowi XXIII, tak dzisiaj różne złe rzeczy wypisują o polskich biskupach, których rzekomo nie obchodzi przykład wspaniałego papieża Franciszka...
 
Monika Białkowska
Droga przed nami długa i trudna – w ekumenizmie nie chodzi o to, żeby stworzyć sztuczną jedność za cenę wyrzeczenia się prawdy wyznawanej. Ale kolejne kroki czynione na tej drodze pokazują, że warto w niej nie ustawać. Cel jest odległy i kto wie, czy osiągalny, ale nie godzi się, by uczniowie Jezusa nie umieli ze sobą rozmawiać.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS