logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Cezary Sękalski
Różne oblicza strapienia duchowego
Głos Ojca Pio
 


Wewnętrzna mobilizacja i agere contra

Wówczas najlepszym sposobem walki z takim stanem jest wewnętrzna mobilizacja. Jest rzeczą wielce pomocną - pisze św. Ignacy - usilnie zmieniać samego siebie [nastawiając się] przeciw temu strapieniu, np. więcej oddając się modlitwie, rozmyślaniu, rzetelniejszemu badaniu [sumienia] i do pewnego stopnia pomnażać nasze praktyki pokutne.

To zresztą charakterystyczna dla duchowości ignacjańskiej zachęta, zwana zasadą agere contra (działać przeciw). Mówi ona o tym, że jeśli człowiek spostrzega w sobie tendencję do jakiejś przesadnej postawy powinien wybierać coś przeciwnego. Przykładowo: jeśli ktoś odczuwa znudzenie modlitwą i najchętniej by z niej zrezygnował, powinien skłonić się do modlitwy przedłużonej, bo wtedy to on panuje nad sobą, a nie jego wygodnicka natura.

Święty Jan od Krzyża lenistwo duchowe zalicza do najczęstszych błędów początkujących na drodze duchowego rozwoju: ich lenistwo sprawia, że lekceważą drogę doskonałości, polegającą na zaparciu się swej woli i swego upodobania z miłości ku Bogu i przedkładają nad nią własne upodobanie i własną wolę. Tym sposobem szukają raczej siebie niż Boga. […] Stąd też często sądzą błędnie, że to, co nie odpowiada ich upodobaniom i woli, nie jest wolą Bożą, a to, co je zadowala, zadowala również i Boga. Mierzą więc Boga swoją miarą, a nie siebie Bożą. […] Szukając jedynie zadowolenia w smakach duchowych, są tym samym słabe i niezdolne do wysiłku i uznojenia nad zdobywaniem doskonałości

Strapienie jako próba wiary

Na duchowym lenistwie nie kończy się jednak problem strapienia, bowiem istnieją i takie zniechęcenia, w których trudno byłoby doszukiwać się własnej winy. Patrząc z zewnątrz, wydaje się, że w naszym życiu nie ma folgowania sobie, osuwania się w bierność czy unikania wysiłku, jednak mimo to stopniowo lub nagle zaczynamy zatracać smak codziennych zajęć i przestają nas one cieszyć. To, co do tej pory wydawało się nam fascynujące, zaczyna być nużące i bez wyrazu, a czynności wykonywane dotąd z przyjemnością, nagle przestają cieszyć i zaczyna iść jak po grudzie.

Ten rodzaj zniechęcenia stosunkowo szybko dotknął także mojej pustelni. Codzienne pisanie prac semestralnych i studiowanie szybko wyczerpywały moje siły, a samotność i cisza nie stwarzały okazji do jakiejkolwiek ucieczki od tego znoju. Raz w desperacji wybrałem się na spacer, ale wróciłem z niego jeszcze bardziej skonfundowany, bo podświadomie czułem, że moja wyprawa wcale nie była zasłużonym relaksem po ciężkiej pracy, ale ucieczką od trudu dalszej lektury. Z czasem jednak nauczyłem się wytrwałości i nie zwracałem uwagi na mój wewnętrzny stan. Podjęta walka o wypełnianie obowiązków pomimo nie najlepszego samopoczucia stanowiła niezwykłe remedium na zniechęcenie, choć nie od razu przynosiła radość i pocieszenie.

Czas próby bez smaku

Tego typu przeżycia nie są wcale rzadkie i można rozpatrywać je na płaszczyźnie czysto psychologicznej: po prostu każda monotonna praca może doprowadzić do chwilowego znużenia czy wyczerpania. W perspektywie duchowej ten stan znajduje jednak bardziej pogłębioną analizę. Święty Ignacy pisze, że poprzez takie strapienia Bóg chce nas wypróbować, na ile nas stać i na ile postąpimy w Jego służbie i chwale bez takiego [odczuwanego] wsparcia pocieszeń i wielkich łask.

Doświadczenie to jest dobrze znane ludziom, dla których zwrot ku wierze łączył się z przeżyciem wielkiej radości i duchowego entuzjazmu. Takim osobom nieraz wydaje się, że nagły przypływ ich religijnego zaangażowania jest ich własną zasługą. Nie mają jeszcze świadomości, że wszystko jest łaską i łatwo jest człowiekowi modlić się i wykonywać różne praktyki religijne, kiedy sprawiają mu one przyjemność, a trudniej pozostać im wiernym, kiedy nie znajduje się w nich żadnego smaku, poza poczuciem obowiązku. Właśnie takie zniechęcenie ma oczyścić człowieka z przywiązania do różnego rodzaju wewnętrznych pociech.

 

 
Zobacz także
ks. Zbigniew Kapłański

Znamy z Pisma Świętego wspaniałe postacie, które – choć zewnętrznie słabe – dokonywały wielkich dzieł, choćby Dawid w walce z Goliatem czy kobiety, takie jak Estera i Judyta. Znamy świętych, którzy „po ludzku” ledwo żyli, a dali świadectwo ogromnej mocy ducha. A jednocześnie widzimy, jak upadają mocarze. Odpowiedź jest prosta: ci pierwsi działali w mocy Ducha Świętego, a ci, którzy polegli, dysponowali jedynie ludzką siłą. Chyba każdy wolałby stać się słabym narzędziem zwycięskiego Ducha niż mocnym „balonem” napełnionym własną pychą.

 
ks. Zbigniew Kapłański
Każda choroba jest doświadczeniem bolesnym, ale możliwym do zaakceptowania, gdy można ją rozpoznać i skutecznie leczyć. Jedynie choroba psychiczna nie znajduje zrozumienia i nadal stanowi przedmiot społecznego tabu. Nie widzieć, nie słyszeć i nie mówić na ten temat – oto obowiązujące savoir vivre otoczenia. Jakby określenie "psychiczna" było przekleństwem, a chorzy psychicznie byli wyklętym ludem ziemi. Ale to się zmieni. Już się zmieniło.
 
 
ks. Zbigniew Kapłański
Albo jesteśmy pewni Bożej miłości i jej doświadczamy, albo w nią nie wierzymy i jej nie dostrzegamy. Życie w przekonaniu, że mamy dom, oznacza codzienne kroczenie w Bożej miłości i przed-stawianie jej innym swoim życiem. Jednak wielu żyje tak, jakby domu nie miało. Wielu czuje się sierotami. Być może ty również. Boisz się uwierzyć Bogu, gdy mówi, że cię kocha, ponieważ sam nie kochasz samego siebie.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS