logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
dkn Adam Nowak
Sztuka ... moralność. Koniunkcja czy alternatywa?
Obecni
 


Stan współczesnej moralności

Gdy medytujemy nad stanem współczesnej moralności, niejako od razu nasuwa się znana nam wszystkim przypowieść biblijna, która w literaturze i sztuce stała się dla wielu inspiracją, a przez to pewnego rodzaju leitmotivem. To historia, którą relacjonuje Ewangelia (poniżej wersja seminaryjna – z ćwiczeń katechetycznych):
 
W dalekiej, na wschodzie położonej krainie,
która z wiary w Jedynego Boga słynie,
zdarzyła się taka oto historyja.
Gospodarz dobrze majątkiem swym zarządzający,
dwóch synów: Starszego i Młodszego mający,
kochał ich nad życie i wolę ich szanował,
dał im wolność, by każdy z nich o sobie decydował.
Młodszy, wierząc w siły swoje, 
zażądał majątku swej części i ruszył w podboje.
Bawił się, hulał, wydawał pieniądze,
zaspokajał pragnienia, namiętności i żądze.
Wówczas przyjaciół życzliwych miał mnóstwo.
Lecz, gdy pieniądze się skończyły i popadł w ubóstwo,
sam został, jak palec, przez wszystkich zapomniany,
na łaskę fortuny i ślepego losu zdany.
Ciężko pracował, ze świniami jadał,
był bowiem w takim stanie, że wiele nie wymagał.
Przypomniał sobie jednak, że u ojca swego
przecież żył dostatnio, nie brakowało mu niczego.
Wtem w sercu do domu powrót postanowił,
by go ojciec choć jako niewolnika do pracy przysposobił.
Wraca do swoich zgnębiony, znużony...
Rzecze: „Tato! Zgrzeszyłem wobec Boga i względem ciebie!”
A ojciec tak mówi do niego wzruszony:
„Wielkieś mi uczynił pustki w domu moim,
mójże synu kochany, tym odejściem swoim!
Dajcie mu szatę, pierścień, sandały...
Weselcie się i bawcie, bo wrócił on cały!”
Kiedy tak powiedział, zaraz wyprawili
ucztę biesiadną. Gdy wszyscy tańczyli,
Starszy syn z pola wracał strudzony,
zastaną zabawą zaiste zaskoczony.
Wówczas serce jego zazdrością zapałało
i jakby tego jeszcze było mało,
z pretensją dobiega do ojca swojego
i pyta usilnie – „Dlaczego?”
– nie dostał tuczonego cielca od niego.
Zaś ojciec z miłością patrzy na syna,
wyjaśnia mu, że przecie to radosna nowina,
bo „ten brat twój był umarły, a znów ożył,
zaginął, a odnalazł się”.
 
Zapewne czytelnik źródło tego opowiadania dostrzegł w pięknej przypowieści „o miłosiernym ojcu”, noszącej także tytuł „o synu marnotrawnym”, którą odnajdujemy w Ewangelii według św. Łukasza (15,11-32). Nawołuje ona przede wszystkim do nawrócenia i czynienia pokuty, a „sprawiedliwych” upomina, by nie osądzali, jak to krytycznie czyni w przypowieści starszy syn, który nigdy nie przekroczył nakazu ojca. Zauważyć możemy dramatyczną różnicę w podejściu do grzechu i jego świadomości. Syn marnotrawny upadł, czynił zło przeciw Bogu i ludziom. Ale z poziomu świńskiego błota, niezwykłego upodlenia, dostrzega swój błąd, żałuje, podnosi się, wraca do ojca i doświadcza jego miłosierdzia.

Moralny marazm

Natomiast dziś grzęźniemy w gnoju oferowanym nam przez współczesnych. Pod przykrywką wolności, tolerancji i nowoczesności podawane są nam treści, które niczym kamień młyński przywiązany do szyi, ciągną nas w dół ku zgubie i potępieniu. Trwamy w moralnym marazmie, nie czujemy nakładanego nam brzemienia, co gorsza – godzimy się na nie. Myśląc, że pozjadaliśmy wszystkie rozumy, przekrzykujemy się i uważamy, iż jak nas słychać, to mamy rację. Niczym papugi coraz głośniej i agresywniej powtarzamy kłamstwa podawane nam przez media i pseudoautorytety. Bombardowani głupotą, stajemy się coraz głupsi. „Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę”. Brak nam własnego rozumu, krytycyzmu, własnej oceny sytuacji. Nie chodzi tu o krytykanctwo, ale o zdrowe kierowanie się prawdziwymi wartościami. Dziś wygodniej nam trwać w grzechu, a jedynie raz na jakiś czas wychodzić z niego dzięki sakramentowi pokuty i pojednania. Deklarujemy się jako osoby wierzące, ale niepraktykujące... – to jest chyba największe kłamstwo współczesności. Nie można równocześnie wierzyć i nie praktykować! Jak zatem możemy wyrazić naszą wiarę i miłość do Jezusa, jeśli nie przez modlitwę, wspólnotę oraz życie religijne? Chrystus wzywa nas do życia w prawdziwej wolności, którą możemy odnaleźć tylko w Nim samym. Do życia w czystości, z dala od bagna grzechu. Nie można wchodzić w dialog ze złem, bo z góry jest się skazanym na niepowodzenie.
 
1 2 3 4  następna
Zobacz także
ks. Adam Adamski
Jednym z elementów współczesnej kultury jest kult ciała. Zalewani jesteśmy reklamami zapewniającymi, że proponowane specyfiki zagwarantują witalność, młody wygląd i urodę. Jak przysłowiowe grzyby po deszczu wyrastają coraz to nowe salony urody, kluby fitness czy ośrodki SPA oferujące kompleksową odnowę biologiczną...
 
Jakub Banaszkiewicz
Modlitwa. Bez niej nie zbliżymy się do Boga. Człowiek nie może rozeznać właściwej drogi. W modlitwie naszej nie może być improwizacji. Wręcz przeciwnie, muszą być pewne zasady. Modlitwa musi nas wprowadzić do życia wewnętrznego, duchowego. To jest pierwsza i największa zasada. Pozostałe to: czytanie duchowe, wyrzeczenie zewnętrzne i wewnętrzne, oraz życie w obecności Bożej. Przypatrzmy się bliżej tym trzem zasadom.
 
Ks. Mieczysław Piotrowski TChr
Bernard Nathanson, urodzony w 1926 r. profesor z Cornell University, był ateistą i jednym z największych na świecie zwolenników aborcji. Dążył uparcie do tego, by w USA uczynić aborcję legalną, tanią i dostępną. W 1968 r. był jednym z założycieli National Abortion Rights Action League (Narodowej Ligi Walki o Prawo do Aborcji). Prowadził największą klinikę aborcyjną w Stanach Zjednoczonych. Przyznaje się do dokonania 75 000 aborcji. Mówi teraz z wielkim bólem: "w tej liczbie jest także zabicie mojego nie narodzonego dziecka, które uśmierciłem własnymi rękami". W życiu Nathansona dokonał się jednak cud przemiany umysłu i serca. Z czołowego światowego aborcjonisty stał się przodującym obrońcą życia dzieci nie narodzonych. Po wielu latach przygotowań, w 1996 r. przyjął chrzest w Kościele Katolickim.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS