logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Krzysztof Zimończyk SCJ
Trybunał miłosierdzia
wstań
 
fot. Grant Whitty | Unsplash (cc)


Nigdzie tak nie dotykamy, nie odczuwamy i nie doświadczamy miłosierdzia Bożego, jak w sakramencie pojednania i pokuty. Dziś ma on wiele nazw, które bardziej lub mniej przemawiają do każdego z nas. Lecz najbliższe sercu zdaje się określenie, jakie znajduje się w Dzienniczku św. Faustyny – „trybunał miłosierdzia”, bo w pełni oddaje ono dokonującą się w tym sakramencie rzeczywistość.

 

Jeszcze nie teraz…

 

Przemierzający szpitalne sale kapelan proponując sakramentalną spowiedź tym, którzy nie przyjmują Komunii Świętej, nieraz słyszy: „Jeszcze nie teraz, może jutro, może za tydzień, za miesiąc”. Te słowa bolą. Dlaczego? Bo spowiedź to spotkanie z miłosiernym Sercem Boga, które pragnie nasze serce podnieść, oczyścić, zabandażować i uczynić nowym. W tym „trybunale miłosierdzia” – mówił Jezus do s. Faustyny na początku XX wieku – znajdują się „największe cuda”. Aby je uzyskać, „nie trzeba odprawić dalekiej pielgrzymki ani też odprawiać jakichś zewnętrznych obrzędów, ale wystarczy przystąpić do stóp zastępcy Mojego z wiarą i powiedzieć mu nędzę swoją, a cud miłosierdzia Bożego okaże się w całej pełni”. I dalej, tłumacząc, czym jest ów Boży trybunał, mówił: „Choćby dusza była jak trup rozkładająca się i choćby po ludzku już nie było wskrzeszenia i wszystko już stracone – nie tak jest po Bożemu, cud miłosierdzia Bożego wskrzesza tę duszę w całej pełni. O biedni, którzy nie korzystają z tego cudu miłosierdzia Bożego” (Dz 1448).

Ja tego potrzebowałem


Każdy chory w szpitalu, jeśli odczuwa potrzebę skorzystania z cudu miłosierdzia Bożego poprzez sakrament pojednania, może skorzystać z posługi kapelana. Sakrament ten daje poczucie wewnętrznego pokoju i równowagi. Stąd też korzystanie z niego jest szczególnie potrzebne przed różnego rodzaju operacjami, ciężkimi zabiegami. Wielu jednak chorych, doświadczając buntu spowodowanego nagłym ograniczeniem sprawności, bólem fizycznym i koniecznością zmiany całego trybu dotychczasowego życia, obwinia za tę sytuację Boga. Efektem takiego buntu bywa rezygnacja z sakramentu spowiedzi albo zbyt szybkie usprawiedliwianie się z każdego grzechu czy obniżanie jego wagi okolicznościami doświadczanej choroby. Należy mieć na uwadze również te wszystkie wewnętrzne opory wobec spowiedzi, które dotyczą każdego współczesnego chrześcijanina. W tej kwestii wielką rolę do spełnienia ma kapelan szpitala. W swojej posłudze sakramentalnej musi się wykazać cierpliwością i delikatnością.

 

Ksiądz Krzysztof Tabath w wywiadzie udzielonym dla czasopisma „Apostolstwo chorych” (1/2016) dzieli się swoim 20-letnim doświadczeniem w posłudze kapelana w klinice w Katowicach-Ochojcu. Na pytanie dotyczące sprawowania sakramentu spowiedzi w szpitalu mówił: „Nosiłem przy sobie rachunek sumienia na jednej kartce dwustronnie wydrukowanej. Było tam przygotowanie do spowiedzi, modlitwa przed rachunkiem sumienia, warunki dobrej spowiedzi i na końcu formuła spowiedzi – z litanią do odmówienia po spowiedzi, którą często dawałem jako pokutę, by ją ułatwić. Ludzie różnie do tego podchodzili, ktoś się raz czy drugi obraził, ale najczęściej korzystali, a nawet pytali, czy mogą mieć tę kartkę przy spowiedzi. Były różne sytuacje. Rano ktoś powiedział mi, że żadnych grzechów nie ma, więc z czego by się miał spowiadać. Ja na to: «Dobra, to zostawię panu rachunek sumienia». Przychodzę po południu – jak miałem w zwyczaju – a on mówi mi: «Proszę księdza, dzisiaj nie da rady, ja to zacząłem czytać – mam tyle grzechów, że niech ksiądz jutro przyjdzie». Pamiętam też na przykład długą rozmowę z innym mężczyzną przed ciężką operacją serca. Kiedy spowiedź się zakończyła, powiedział takie zdanie: «Proszę księdza, ja przyszedłem tu na operację, ale obojętne, jaki będzie jej wynik, czy się uda, czy się nie uda, to nie ma już dla mnie znaczenia. Najważniejsze stało się teraz. Ja tego potrzebowałem»”.

 

Jezus jest tym, który przebacza grzechy i jednocześnie uzdrawia.

 

Sakrament uzdrowienia

 

„Trybunał miłosierdzia” jest sakramentem uzdrowienia. Jezus jest tym, który przebacza grzechy i jednocześnie uzdrawia. Biblijny obraz, który wyraża to najlepiej, to wydarzenie przebaczenia i uzdrowienia paralityka, gdzie Pan Jezus objawia się równocześnie jako lekarz dusz i ciał. On pragnie pełnego zdrowia każdego z nas. Gdy jesteśmy w szpitalu, gdy czeka nas poważna operacja z wiarą i ufnością otwórzmy nasze serca, aby Jezus mógł je dotknąć i uzdrowić. Papież Franciszek kiedyś powiedział: „Pan nigdy nie jest zmęczony przebaczaniem: nigdy! To nas męczy proszenie Go o przebaczenie”. Niech te słowa następcy św. Piotra zapadną nam głęboko w serca i otworzą je na zaproszenie do ciągłego uzdrawiania swojej duszy w sakramencie pokuty.

 

„Powiedz duszom, gdzie mają szukać pociech, to jest w trybunale miłosierdzia; tam są największe cuda, które się nieustannie powtarzają. Aby zyskać ten cud (…), wystarczy przystąpić do stóp zastępcy Mojego z wiarą i powiedzieć mu nędzę swoją…” (Dz. 1448).

 

ks. Krzysztof Zimończyk SCJ

Wstań nr 181

 
Zobacz także
Andrzej Jędrzejewski
Tak sobie myślę od czego zależy decyzja o nawróceniu? Na pewno od wielu czynników, ale sądzę, że także od pracy. Od pracy wkładanej w to, w jakim "środowisku" przebywa nasza dusza i całe nasze życie emocjonalne. Proponuję zastanowić się, rozważyć czy mamy czas w grafiku dnia codziennego na aktywność w sferze duchowej?...
 
ks. Grzegorz Strzelczyk
Zło, które czynimy i którego doznajemy, nie przechodzi przez nas bez śladu (podobnie zresztą jak dobro). Każdy grzech (lub doświadczenie zła) jakoś nas zmienia, i to bynajmniej nie na lepsze. Ich skutki odkładają się w nas kolejnymi warstwami, jak osad z kamienia. 
 
Krzysztof Osuch SJ

Trudno wyobrazić sobie chorobę straszniejszą niż trąd; psuje się ciało, widać kości, zamiera życie. Człowiek staje się, zewnętrznie, wyjątkowo brzydki. Zdrowi (przynajmniej w czasach Jezusa) sądzą, że tak ciężko chorych powinni od siebie oddalić, by się nie zarazić. A co na to trędowaci? Im wszystko zdaje się mówić, że takiego życia nie da się błogosławić. I że nie ma powodów, by być wdzięcznym. Pozostaje niewymowny ból i, być może, nawet przeklinanie nieszczęśliwego losu, złorzeczenie.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS