logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Artur Andrzejewski
Wprowadzajcie Słowo w czyn
Wieczernik
 


Zarzucić sieć na połów
 
Słowa Jezusa skierowane do Szymona Piotra: Wypłyń na głębie i zarzućcie sieci na połów! (Łk 5,4) słusznie odnosimy do siebie. Na jakiej głębokości jednak znajdziemy ryby „zastosowania”. Pewną głębie osiągamy wówczas, gdy w studiowanym fragmencie przestajemy skupiać się na tym, „co się stało” i zwracamy całą uwagę na prawdę „co to znaczy?”. Głębiej – „co to znaczy dla mnie?”. Jeszcze głębiej – „co to znaczy dla mnie dzisiaj?”. Dopiero tu jest ta głębokość, na której unoszą się całe ławice prawd danych nam przez Pana. Piotrowemu przygotowywaniu na brzegu sprzętu i wypłynięciu na jezioro odpowiadają dwa pierwsze etapy studiowania tekstu: „zobaczenie” i „zrozumienie”. Gdy już się je pokonało i jest się w tym miejscu zaczyna się najważniejsze – połów. Piotr znał się na łowieniu ryb. Wiedział jak rzucać sieci, żeby się nie poplątały i jak je wyciągać, aby się nie rozerwały i by żadna z ryb nie uciekła. My też potrzebujemy pewnego rodzaju sprawności, którą nabywa się z czasem. Poniższe punkty splatają się w silną sieć. Ich wypełnienie powinno towarzyszyć każdemu studium Biblii:
 
— 1. Jaką prawdę odkrywasz w rozważanym tekście? —
 
Odpowiedź na to pytanie nie powinna nastręczać problemów. Czasami nawet grozi nam „klęska urodzaju”, gdyż w jednym tekście można odnaleźć wiele ciekawych prawd. W tym miejscu trzeba dokonać wyboru jednej prawdy. Wielu srok za ogon nie da się tu złapać.
 
— 2. Do jakiej zmiany w twoim życiu wzywa odkryta prawda? (co powinienem zmienić?) —
 
Następny etap będzie trudniejszy. Wymaga on bowiem skonfrontowania prawdy odkrytej w Biblii z sytuacją swojego życia. Ta prawda rzeczywiście wyzwala, ale konsekwentne jej przyjęcie może być bolesne, bo przecież często bolesne jest dotykanie niektórych obszarów swojego życia. Psalmista podsuwa nam prostą modlitwę: sądy Pańskie prawdziwe, wszystkie razem są słuszne. Cenniejsze niż złoto, niż złoto najczystsze, a słodsze od miodu płynącego z plastra. Chociaż Twój sługa na nie uważa, w ich przestrzeganiu zysk jest wielki, kto jednak dostrzega swoje błędy? Oczyść mnie od tych, które są skryte przede mną (Ps 19, 10-13). Wspomniane sądy (wyroki) Pana, to inaczej prawdy, którymi ocenia nasze życie i chce na nie wpłynąć. Zdarza się tak, ze odkryta biblijna prawda rzucając nowe światło, pozwala zobaczyć niektóre sprawy, którymi się żyje w nowym sposób. W tym miejscu wcale nie chodzi o podejmowanie dalekosiężnych zobowiązań. Chodzi raczej o to, aby pozwolić temu światłu świecić, według tego co Jezus powiedział do Nikodema: A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu (J 3, 19-21).
 
— 3. Zrób małe, ale konkretne postanowienie —
 
Zakładamy, że osoba, która pragnie żyć Słowem Bożym, będzie się pochylać nad nim codziennie. Jeżeli więc każdorazowemu studiowaniu ma towarzyszyć postanowienie, to nie może ono być wielodniowe. Istnieje bowiem niebezpieczeństwo, że nasze życie z Biblią doprowadzi nas do stanu, w którym codzienne odhaczać będziemy zaległe postanowienia, a nowe fragmenty potraktujemy jako źródło kolejnych utrapień a nie mocy i radości. Postanowienia powinny być więc na tyle „drobne”, aby udało się je zrealizować do najbliższego spotkania się z Bogiem w Piśmie Świętym. Na najwyższe góry wchodzi się robiąc drobne kroki. Bóg jest miłością (1 J 4, 8.16), a miłość jest cierpliwa (1 Kor 13, 4). Bóg daje czas i natchnienia. Nie można w tym miejscu negować możliwości, że czasami odkryjemy konieczność bardziej dogłębnej zmiany. Postanowienie powinno wprost wynikać lub co najmniej nawiązywać do poznanej prawdy i być tak konkretne jak modlitwa, rozmowa z jakąś osobę, lub jej przeproszenie, wyłącznie komputera, ograniczenie czasu spędzonego przed telewizorem, posprzątanie pokoju, wyręczenie w czymś rodziców itd.
 
— 4. Naucz się kilku słów, a nawet całego wersetu studiowanego tekstu na pamięć —
 
To zadanie jest dużo bardziej istotne niż wydaje się na pierwszy rzut oka. Jak powyżej zostało to podkreślone, Słowo Boże jest jak skuteczne lekarstwo. Jego zaaplikowanie jest niezbędne, gdyż żyjemy w bardzo toksycznym świecie. W naszej psychice i duchu znajdują się liczne toksyny, a po krwioobiegu duszy rozprowadzane są krople jadu, które mogą doprowadzić do częściowego lub całościowego paraliżu duchowości człowieka. Niektóre z tych toksyn krążą tam już od bardzo dawna. Ktoś coś powiedział lub wyśmiał, coś się nie udało, dusi chandra i zniechęcenie. Pan Bóg już w Księdze Wyjścia dobitnie podkreślił, że to On chce być twoim lekarzem (por. Wj 15, 26). To on mi przepisał konkretne lekarstwo. Ale nie wystarczy lekarstwo posiadać, trzeba je mieć pod ręką, co w tym przypadku znaczy w głowie i aplikować według potrzeby. Często jedno zdanie, a nawet kilka słów tak małych, jak niewielka jest tabletka aspiryny, lub fiolka penicyliny, może powstrzymać rozwijającą się chorobę. Ludzie dziś znają reklamowe hasła poszczególnych produktów czy wypowiedzi polityków i innych celebrytów, dlaczego nie mielibyśmy znać bardzo dobrze wypowiedzi samego Boga. Gdy jest ciężko i ogarnia zniechęcenie swoją moc leczniczą może okazać natchnione Duchem Świętym zdanie: Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia (Flp 4, 13), Bóg z tymi, którzy go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra (Rz 8, 28), Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam (Rz 8, 31) lub Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej (Rz 8, 35) i tyle, tyle innych. Zdania te mogą przybierać charakter aktów strzelistych – bo jak inaczej rozumieć zawołanie Panie, ratuj giniemy! (Mt 8, 25)
 
— 5. Zilustruj odkrytą prawdę —
 
Wydawać by się mogło, że to przesada, aby rysować czy rzeźbić, zwłaszcza, gdy się nie ma zbytnich talentów plastycznych. Tu nie chodzi jednak o tworzenie arcydzieł, lecz o schematyczne ujęcie rozważanego tekstu i o uwypuklenie poznanej prawdy. Zilustrowanie to ma na celu pomóc zapamiętać! A w tym procesie wzrok odgrywa bardzo wielką rolę.
 
* * *
 
Na koniec wypada przestrzec przed zniechęceniem. Niektórzy przerażają się na myśl, że Pismo Święte jest tak obszerne i nigdy nie uda się go tak dogłębnie przebadać. I mają racje co do swych możliwości. Nie mają jednak racji co głównego celu pochylania się nad Słowem Bożym. Czynimy to nie po to, aby mieć satysfakcję, że już to i tamto przebadaliśmy. Czynimy to po to, aby Słowo nas umacniało. Otwarcie Biblii jest jak wejście do olbrzymiej sali suto zastawionym, bardzo długim i szerokim szwedzkim stołem, który ugina się od ilości świetnych potraw. Nie ma co płakać, że nie włożymy na niewielki talerzyk naszego rozumu i do miseczki naszej woli tyle ile byśmy chcieli. Gdybyśmy zjedli za dużo, moglibyśmy wszystkiego nie strawić. Zaproszenie jest aktualne każdego dnia, a potrawy mają wieczną świeżość. Przecież, ten który przyobiecał: Jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata (Mt 28, 20), mówi nieustannie do nas, jak powiedział do uczniów nad Jeziorem Galilejskim: Chodźcie posilcie się (J 21, 12). A każdy z nas, podobnie jak Eliasz mocą tego posiłku (1 Krl 19, 8) będzie mógł iść przez wiele dni na spotkanie Pana.

 
ks. Artur Andrzejewski  
 
Zobacz także
Joanna Petry Mroczkowska
Czy rozwiążemy zagadkę biblijnej kobiety, rozszczepionej dziś na wiele, jakże odmiennych, wcieleń? Czyż nie różnią się od siebie: pokutująca jawnogrzesznica i Maria z Magdali, biegnąca do grobu Pańskiego? Prześledźmy historię tej zagadkowej postaci. Ojcowie Kościoła przychylali się do poglądu o istnieniu kilku odrębnych Marii. Rozłącznie traktował je zawsze Kościół Wschodni. 
 
ks. Tomasz Opaliński
Miłość bliźniego nie pole­ga tylko na gła­skaniu po głowie. Co bowiem mam zrobić, jeśli „życie w zgodzie ze wszystkimi" nie ode mnie zależy i jeśli okaże się niemożliwe? Dobra jest „otwartość", „wyczucie" i „tolerancja", ale jeśli ktoś ma ochotę mnie dręczyć, to czy też powinienem to „tolerować"? A jeśli chce dręczyć tych, których kocham? Jak rozróżnić, gdzie kończy się tolerancja, a zaczyna tchórzostwo, kompromis, czy zwykła obojętność...?
 
Dorota Niedźwiecka
Główna odpowiedzialność za małżeństwo i decyzyjność spoczywa na małżonkach. Tu możliwości poprawienia kondycji związku też jest mnóstwo – w zależności od stopnia zaognienia konfliktu i od potrzeb. Różnego rodzaju warsztaty dla par, coaching osobisty, szkolenia dla par, terapie, mediacje czy zwyczajne bycie razem. To na płaszczyźnie naturalnej. Na płaszczyźnie nadnaturalnej – modlitwa, odwołująca się i „uruchamiająca” łaskę, udzieloną małżonkom w sakramencie małżeństwa. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS