logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jacek Salij OP
Współcierpiąca
Idziemy
 


Przejmująco wyjaśniał to św. Jan Paweł II w encyklice Dives in misericordia, 9: „Nikt tak jak Matka Ukrzyżowanego nie doświadczył tajemnicy krzyża, owego wstrząsającego spotkania transcendentnej Bożej sprawiedliwości z miłością, owego «pocałunku», jakiego miłosierdzie udzieliło sprawiedliwości. Nikt też tak jak Ona – Maryja – nie przyjął sercem owej tajemnicy, Boskiego zaiste wymiaru Odkupienia, która dokonała się na Kalwarii poprzez śmierć Jej Syna wraz z ofiarą macierzyńskiego serca, wraz z Jej ostatecznym fiat”.
 
Natomiast w encyklice Redemptoris Mater, 18, Jan Paweł II zwrócił uwagę na to, że na Kalwarii dokonywało się poniekąd zaprzeczenie tej obietnicy, jaką złożył Maryi anioł Gabriel, zwiastując Jej, że ma zostać Matka Mesjasza. Anioł Gabriel zapowiadał o Jej Synu, że „będzie On wielki, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida, oraz że będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca”.
 
„A oto – kontynuuje święty papież – stojąc u stóp Krzyża, Maryja jest świadkiem całkowitego, po ludzku biorąc, zaprzeczenia tych słów. Jej Syn kona na tym drzewie jako skazaniec. «Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, wzgardzony tak, iż miano Go za nic, zdruzgotany»”. Ale właśnie wówczas Ona trwa w absolutnym zawierzeniu Bogu. Nawet Jej straszliwe cierpienie jako Matki nie jest w stanie w niczym zmącić Jej wiary.
 
„Oto Matka twoja”
 
Nie wolno w naszej medytacji pominąć tego momentu, kiedy ukrzyżowany Jezus, zobaczywszy „Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: Niewiasto, oto syn Twój. Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja”.
 
Zauważmy, że apostoł Jan nie jest tu nazwany po imieniu, natomiast nazwany jest „uczniem umiłowanym”. To sygnał, że wydarzenie to dotyczy każdego z nas, pod tym jednak warunkiem, że staramy się być tak blisko Jezusa, żebyśmy również my mogli zaliczać się do Jego umiłowanych uczniów.
 
Św. Jan Paweł II w katechezie z 24 września 1997 roku, przypominając wypowiedziane na Kalwarii słowa: „Niewiasto, oto syn Twój”, podkreślił, że słowa te były skierowane nie tylko do apostoła Jana: „Tymi słowami bowiem Ukrzyżowany ustanowił głęboką wewnętrzną więź między Maryją a umiłowanym uczniem, który jest postacią typologiczną o znaczeniu powszechnym, zamierzając w ten sposób dać Ją jako Matkę wszystkim ludziom”.
 
Ukrzyżowanie błogosławione
 
Przenieśmy nasze rozważanie na obraz innego ukrzyżowania, o którym często wspomina apostoł Paweł: „To wiedzcie, że dla zniszczenia grzesznego ciała dawny nasz człowiek został razem z Chrystusem ukrzyżowany po to, byśmy już więcej nie byli w niewoli grzechu” (Rz 6,6).
 
Otóż, chociaż razem z Chrystusem zostaliśmy ukrzyżowani dla grzechu, przecież ukrzyżowanie przez chrzest różni się głęboko od ukrzyżowania Chrystusa. Zbawiciel dał się ukrzyżować, bo dał się przygnieść grzechowi świata. Ukrzyżowanie dla grzechu jest dziełem łaski, ze wszech miar pożądanym. Chcielibyśmy w tym błogosławionym ukrzyżowaniu być blisko Maryi. Wierzymy też, że towarzyszy nam w nim i wspomaga Matka Kościół. Ona gorąco pragnie tego ukrzyżowania, do niego się przyczynia i raduje się z niego, gdyż dzięki niemu stajemy się coraz więcej dziećmi Bożymi, uczestnikami Bożej świętości i Chrystusowego zmartwychwstania.

Ból z powodu tych, co krzyżują
 
Nowy Testament zna jeszcze jedno ukrzyżowanie Chrystusa, najbardziej tragiczne. Mianowicie ochrzczeni wielcy grzesznicy i odstępcy od wiary „krzyżują w sobie Syna Bożego i wystawiają Go na pośmiewisko” (Hbr 6,6). Problem jest delikatny i drażliwy. Kościół od kilku już wieków oskarżany jest o nietolerancję wobec ludzi podejmujących niezgodne z Jego nauką wybory moralne i religijne. Stąd nieraz się zdarza, że współcześni chrześcijanie, nawet przez nikogo nie pytani, krzyczą głośno, że wiara albo niewiara, a nawet taki czy inny styl życia, to prywatna sprawa każdego człowieka.
 
A przecież relatywizm nie jest konieczną konsekwencją tolerancji. Owszem, na płaszczyźnie prawa, poglądy i postawy życiowe każdego z nas (jak długo nie godzą w interesy innych) są i powinny być sprawą prywatną. Zarazem przecież żadne prawo ani obyczaj społeczny nie mogą zabronić mnie, ani tobie cierpieć z powodu tych, którzy odchodzą od Chrystusa albo układają sobie życie w poprzek Bożych przykazań. Żadne też prawo nie może mi zakazać powiedzieć mojemu bratu, przyjacielowi lub znajomemu, który utracił wiarę, żeby się zastanowił, czy przypadkiem nie stało się to w wyniku jakichś jego zaniedbań lub nawet oczywistych grzechów.
 
Jeśli prawdą jest, że człowiek może krzyżować w sobie Chrystusa, to trudno wątpić, że zadaje wówczas ból również Jego Matce. A także Matka Kościół nie jest w stanie patrzeć na to obojętnie.
 
Człowiek może również krzyżować Chrystusa w innych. Swojemu prześladowcy, Szawłowi, Pan Jezus powiedział to nawet bezpośrednio: „Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?”. Niestety, można krzyżować Chrystusa Pana w innych w sposób bardziej jeszcze złowieszczy niż prześladowcy zabijający męczenników, mianowicie poprzez niszczenie wiary w Niego w sercach maluczkich.
Jacek Salij OP
Idziemy nr 35 (467), 31 sierpnia 2014 r.
 
fot. vincent desjardins, France, Bouches-du-Rhône 13, Marseille, Notre-Dame de la Garde La Passion du Christ, parvis
www.flickr.com  
 
Zobacz także
o. Dariusz W. Andrzejewski CSSp
W 1571 roku Turcy szykowali się do podboju chrześcijańskiej Europy. Dnia 7 pażdziernika pod Lepanto spotkały się flota Świętej Ligi z potężną flotą turecką. W tym samym czasie na Lateranie papież Pius V odmawiał różaniec. Cała ówczesna chrześcijańska Europa modliła się razem z papieżem o wielki cud i Boży ratunek za przyczyną Matki Bożej. Prośby zostały wysłuchane, a papież Pius V przypisał je modlitwie różańcowej. Dzień tego zwycięstwa – 7 października – polecił później obchodzić jako święto Matki Bożej Różańcowej...
 
Aneta Pisarczyk
Życie można przeżywać, można je także odgrywać. Można starać się żyć w zgodzie ze sobą, można też chować się za kolejnymi maskami i funkcjami. Czy nadal posiadamy dziecięcą zdolność do prostego i zwyczajnego wyrażania siebie? Czy pozwalamy sobie na spontaniczność i autentyczność w kontaktach z innymi? I przede wszystkim, czy my sami mamy jasność, co do tego kim jesteśmy? 
 
ks. Mirosław Tykfer

Jak mogę mówić: Chrystus zwyciężył świat, jeśli bycie dobrym człowiekiem nie pozbawia mnie bynajmniej wrażenia, że Jego zwycięstwo nie decyduje o tym, że lepiej się w życiu układa. Oczywiście bywają grupy fundamentalistów, którzy naiwnie powiedzą: za mało się modlisz albo: grzeszysz i dlatego Bóg ci nie błogosławi.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS