logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Irena Świerdzewska
Zabawa w stwarzanie
Idziemy
 


Prof. Chazan wyjaśnia: - Programy „in vitro” to na świecie dobry biznes. Ośrodki prowadzące te programy chcąc pochwalić się dobrymi wynikami, chętnie zapraszają na zabiegi osoby młode, po krótkim czasie obserwacji, które miałyby również szansę na naturalne poczęcie. Ponadto, by wskaźniki uzyskanych ciąż były wyższe, doprowadza się do zapłodnienia większą liczbą zarodków. Skutkuje to ciążami mnogimi, a dalej dużym ryzykiem przedwczesnego porodu i śmierci dzieci. Innym razem, by zmniejszyć ryzyko ciąż wielokrotnych, opóźnia się moment wszczepienia zarodków do macicy. Giną wówczas na płytce zarodki słabsze a najsilniejsze zostają wszczepione. Jest to inna metoda „redukcji” liczby zarodków i sposób na zmniejszenie liczby ciąż wielokrotnych. – dodaje prof. Chazan.
 
RYZYKO „IN VITRO”
 
Skuteczność metody „in vitro” waha się w granicach 20–30%. Bywa, że zabieg trzeba powtórzyć 2- lub 3-krotnie. A cena zabiegu w Polsce waha się od 3 do 12 tys. zł. Z zasady kliniki nie chcą wykonywać „in vitro” pacjentkom po 40 roku życia, gdy szansa na powodzenie zabiegu jest znaczenie mniejsza.
 
Metodę poczęcia ludzkiej istoty z wykorzystaniem techniki człowiek odkrył sam. – Ale czy wszystko, co dostępne, dozwolone jest moralnie? – pyta Hanna Wujkowska, lekarz i bioetyk, były doradca premiera Marcinkiewicza ds. rodziny. Wśród przyczyn, z powodu których metoda „in vitro” nie może być zaakceptowana, wskazuje selekcję dokonywaną na zarodkach, z których wiele zostaje uśmierconych. Pozostaje też pytanie o losy zamrożonych embrionów nie wszczepionych kobiecie. – Wpędziliśmy się w ślepy zaułek. Na świecie wiele tysięcy ludzi zamrożonych we wczesnej fazie rozwoju czeka na decyzję. Co z nimi zrobić? Adoptować, znajdować matki zastępcze czy czekać na ich naturalną śmierć? – pyta Hanna Wujkowska.
 
Biotechnolodzy, chcąc wyciszyć głosy sprzeciwu z wobec takich argumentów, wskazują na „bezpieczne” zabiegi mikroiniekcji. W tej metodzie poza organizmem kobiety hoduje się tylko jeden embrion powstały z połączenia komórki jajowej i plemnika.
– Trzeba jednak przyjrzeć się istocie zabiegu. Kobieta poddawana jest stymulacji jajników, by produkowały większą liczbę komórek jajowych, co nie jest obojętne dla jej zdrowia, zaś plemniki pozyskuje się od mężczyzny na zasadzie samogwałtu – mówi Hanna Wujkowska.
 
Kobiety decydujące się na „in vitro” muszą liczyć się z powikłaniami. - Należy do nich np. zespół hiperstymulacji, występujący u 3-8 % kobiet poddawanych procedurze sztucznego zapłodnienia. W niektórych przypadkach ciężka postać tego zespołu kończy się śmiercią. W jednej z publikacji pochodzących z Finlandii, ciężki zespół hiperstymulacji wystąpił w 23 przypadkach na 1 tysiąc zabiegów „in vitro” – mówi prof. Chazan. W takich sytuacjach potrzebna jest hospitalizacja. W Polsce kobiety z powikłaniami trafiają do państwowych placówek służby zdrowia, gdzie ich leczenie jest bardzo kosztowne. W ten sposób Narodowy Fundusz Zdrowia spija piwo nawarzone przez prywatne kliniki.
 
Pierwszym dzieckiem urodzonym w wyniku zapłodnienia in vitro była Louise Brown. Przyszła na świat w Anglii w 1978 r. Dziś to ona spodziewa się pierwszego dziecka. Cały świat nauki obserwuje to w wielkim napięciu. Nie wiadomo bowiem jak będzie następował rozwój dzieci, których matki przyszły na świat w warunkach sztucznego zapłodnienia?
 
– Zarodki „in vitro” rozwijają się w sztucznych pożywkach, których skład chroniony jest patentami. W żadnej mierze takie środowisko nie może zastąpić organizmu matki. Tego rodzaju warunki mogą zakłócić procesy programowania genetycznego. Wiadomo już, że dzieci urodzone po zastosowaniu metody „in vitro” mają mniejszą wagę urodzeniową, częściej mogą występować u nich nowotwory i inne choroby – ocenia prof. Chazan. Jednak nie udaje się do końca zbadać wpływu „in vitro” na rozwój dziecka, ponieważ sposób poczęcia dziecka rodzice utrzymują w tajemnicy.
 
 
Zobacz także
Grażyna Starzak
To Pan Bóg sprawił, że się udało. Rodzina i miłość – to moja recepta na szczęśliwe życie. Mąż, dziecko, prawdziwy dom, a dopiero potem plan zdjęciowy, makijaż i wyuczone role. Taka jest teraz kolejność, którą wybrałam – mówi jedna z najbardziej popularnych i lubianych polskich aktorek.

Z Małgorzatą Kożuchowską rozmawia Grażyna Starzak 
 
Jacek Prusak SJ
Seksualności nie można więc ani doświadczyć, ani nauczyć się poza sobą – to jeszcze jeden z głębokich aspektów wcielenia i uczenia się tego, co to znaczy być człowiekiem. Wszystko w człowieku jest seksualnością, ale seksualność nie jest wszystkim. Podstawą chrześcijańskiego spojrzenia na ciało, nagość, dotyk, czułość i pieszczoty jest zachowanie ich dialogicznego charakteru. Nie pytaj więc, czy wolno ci kochać, zapytaj siebie, czy masz odwagę wziąć za to odpowiedzialność.
 
dr Stanisław Sławiński
Czy możliwy jest kompromis pomiędzy zwolennikami „naukowej” edukacji seksualnej i poważnie traktującymi swoje obowiązki rodzicami oraz rozumiejącymi swoją odpowiedzialność za wychowanie nauczycielami? Problem polega na tym, że edukacja seksualna w takim wydaniu, jakie proponują jej zwolennicy, w rzeczywistości zachęca do używania życia, do używania siebie, do używania drugiego człowieka, czyli do konsumowania wrażeń związanych z zaspokajaniem potrzeb fizycznych i emocjonalnych... 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS