logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Joanna Brodniewicz, Paweł Kozacki OP
Daję, abyś dawał
Miesięcznik W drodze
 


Mówił Ksiądz, że ważne jest w duszpasterstwie, aby budzić ludzi do wiary. Jak się ma do tego studium, jak wyważyć proporcje?
 
Tak jak w encyklice Fides et ratio. Między wiarą a rozumem nie ma sprzeczności — jest natomiast relacja wzajemnej służby. Zaczynałbym od budzenia wiary, by potem ją pogłębiać. Za swój największy obowiązek poczytuję pomoc młodemu człowiekowi w przygotowaniu do założenia rodziny. W większości studenci są przed decyzją o ślubie. To, co mnie zawsze urzeka, wobec czego staję z dużą pokorą, to fakt, że oni na ogół traktują to serio. Bardzo się cieszę, że po tylu latach roboty trochę zgrzebnej, udało się zrobić „Dialogi narzeczeńskie”, które są chyba najlepszą formą przygotowania do małżeństwa. Uczestniczę już w nich dziesiąty rok. Nie ma spadku zainteresowania tą formą, mimo że w tej chwili korzystają z nich rozmaite duszpasterstwa. Warto zadbać później o młode małżeństwa. Widzę, że nawet tam, gdzie ja musiałem się wycofać, oni sami zaczęli się spotykać, żeby nie odpaść, żeby być zagarniętym przez jakieś ramię Kościoła. Jeżeli duszpasterz może sobie pozwolić na opiekę nad tymi, którzy już skończyli studia albo już żyją w związkach małżeńskich, to uważam, że to jest rzecz bardzo cenna.
 
Czy duszpasterstwo może sobie pozwolić na to, żeby się nimi „zaopiekować”, czy też oni powinni być tymi, którzy pomagają w kształtowaniu duszpasterstwa?
 
Oni pomagają. To jest tak: do, ut des, daję, abyś ty dawał, sprzężenia zwrotne. Pary absolwentów są animatorami na „Dialogach narzeczeńskich”. Ale żeby spotkania dobrze funkcjonowały, małżonkowie potrzebują dalszej formacji, modlitwy, dni skupienia. Nie można ich odwoływać prosto od kuchni. Trzeba nad nimi ciągle pracować.
 
Czy są jeszcze jakieś formy duszpasterskie wypracowane dla absolwentów? Jaką funkcję ma Stowarzyszenie Przyjaciół Duszpasterstwa Akademickiego „Wawrzyny”? Czy jest miejscem, które służy tylko pomocą materialną, czy ma także inną rolę?
 
W tej chwili dosyć dobrze funkcjonują spotkania ludzi pracujących, absolwentów po studiach. Powiedziałem im z góry, że nie mogę całkowicie zająć się nimi. Poradzili sobie sami. Znajdują tematy, znajdują sobie także i księży, i spotykają się regularnie. Ta forma chyba przetrwa.
 
Czy oni sami są odpowiedzialni za swoją formację, za kształtowanie swojej wiary?
 
Tak i to właściwie odpowiada mojej wizji duszpasterskiej. Duszpasterstwo akademickie zasadniczo musi być rozwijane rękami studentów. Zwłaszcza, jeśli chodzi o stronę organizacyjną. Kiedyś nawet głosili sami sobie rekolekcje. Znaleźliśmy książkę kardynała Stefana Wyszyńskiego, a oni przygotowali bardzo dobre, zgrabne wystąpienia. Absolwenci powinni coś takiego robić. Ksiądz im będzie na pewno zawsze potrzebny, ale nie zawsze konieczny. Ważne, że oni się spotkają, przygotują sobie herbatę. Życie, w które wchodzą, jest strasznie zatomizowane. Porozbijane są wszelkie wspólnoty. Ludzie żyją zupełnie obok siebie i dlatego ważne jest, by po pracy, raz w miesiącu porozmawiali kilka godzin, zrobili coś pożytecznego...
 
Przychodzą tu młodzi ludzie ze szkół średnich, już trochę ukształtowani przez duszpasterstwa, oazy, grupy, parafie. Są na różnym poziomie wiary, zaangażowania. Do czego chce Ksiądz prowadzić młodego człowieka? Jakby Ksiądz określił cel formacji, którą taki młody człowiek przechodzi w duszpasterstwie? Jakie wartości powinien mieć w sobie, wychodząc z duszpasterstwa?
 
W duszpasterstwie akademickim nie wolno zapomnieć o niezwykłej roli indywidualnych kontaktów duszpasterza. Tego problemu nie potrafiłem przez długie lata rozwiązać, ponieważ byłem sam. Później dostałem do pomocy księdza Wojtka. Po żmudnych, rozmaitych poszukiwaniach, wymyśliłem, że nie będę spał jedną noc w tygodniu. Jak byłem młody, to było bez szwanku. Teraz jest gorzej. W ciągu dnia mamy różne „okienka”, które zawsze przeżywamy przyspieszonym trybem. Rano — studenci śpią, trudno się obudzić o szóstej, a wieczór jest krótki. Natomiast oni chętnie siedzą po nocach. Ile razy wracałem nocą, około trzeciej godziny, widziałem rozświetlone akademiki. Wtedy przyszło mi do głowy, żeby poświęcić noc. I tak jest ze środy na czwartek.
 
W spokojnych rozmowach dochodzi do sformułowania, nazwania, kim student chce być. Niejednokrotnie wybór studiów okazuje się chybiony. Często młody człowiek decyduje pod wpływem kogoś. Nie zawsze jest to złe, ale bardzo przeszkadza w odkryciu zasadniczego powołania. Najważniejsze, na początku, by pomóc podjąć własną decyzję. Obecne pokolenie różni się tym od dawniejszych, że ma o wiele większe trudności z podejmowaniem decyzji. Teraz ludzie całymi latami chodzą z nie rozstrzygniętą sprawą. Małżeństwo czy nie? To nie są wcale odosobnione historie. Duszpasterstwo winno pomóc im się określić. Bardzo ważna jest modlitwa duszpasterza. Często mówię: „Nowenna, żeby cię w końcu oświeciło”. Czasem to pomaga, bo on i ja jesteśmy jakoś wierzący. Owszem, są tacy szczęściarze, którzy przychodzą i od razu wiedzą, czego chcą, ale nie ma ich wielu.

Czyli tak naprawdę jest to odkrywanie prawdy o sobie?
 
Dokładnie o to chodzi. Ja mam doświadczenie, ale nie mogę za kogoś podjąć decyzji. „Ja nie jestem na twoim miejscu! Ty musisz ją podjąć!” Trzeba pomóc odkryć prawdę o sobie. Brat Roger powiedział, że prawda o moim powołaniu wypływa z najgłębszego pragnienia. Myślę, że dotarcie do tej prawdy następuje często przy różnego rodzaju wyjazdach, dniach skupienia, wyciszeniach. Duszpasterstwo akademickie szczególnie musi na nie zwracać uwagę.
 
Dalszy ciąg formacji jest ukształtowany przez odkrycie tego powołania?
 
Odkryte powołanie kształtuje nową rzeczywistość, która, moim zdaniem, jest duszpasterskim wezwaniem w Kościele. Ostatnio zaczyna przybywać coraz więcej powołań apostolskich, niekoniecznie kapłańskich. Niedawno przeżyłem bardzo trudną historię. Z jednej strony dostrzegałem ogromne ciążenie młodego człowieka do Eucharystii, do pogłębienia życia religijnego, a z drugiej niesamowitą inklinację do życia w małżeństwie. Dosyć długo to się ciągnęło. Po wielu latach niepokojów dwoje młodych ludzi odkryło i zrozumiało, że konkretyzacją ich powołań jest rodzinny dom dziecka. Już w tej chwili myślą o czwórce dzieci, które chcą adoptować. Jestem przekonany, że są takie środowiska, w które nie wejdziemy jako duchowni. One nas nie przyjmą. Dlatego Pan Bóg budzi apostolskie powołania ludzi świeckich. Myślę, że bardzo dużo rodzi się ich w duszpasterstwie. Rolą duszpasterza jest pomóc je odkryć i rozwinąć.
 
Zobacz także
Ewelina Gładysz
Prawidłowa komunikacja leży u podstaw szczęścia małżeńskiego. Ma znaczący wpływ na jakość i trwałość relacji. Bez zrozumienia jej znaczenia oraz wypracowania skutecznych sposobów porozumiewania się trudno budować harmonijną więź opartą na miłości. 

Z małżeństwem Marzeną i Michałem Maluga rozmawia Ewelina Gładysz
 
ks. Artur Stopka
Papież Franciszek ma świadomość, że zachęta do robienia przez młodych "rabanu" nie wszędzie w Kościele spotkała się ze zrozumieniem, a niektórych poważnie zaniepokoiła. Czy słusznie? To było w katedrze w Rio de Janeiro, w czwartek, 25 lipca 2013 r. Podczas spotkania z argentyńską młodzieżą Franciszek mówił o swoich oczekiwaniach na przyszłość. 
 
Tomasz Grabowski OP
Liturgia ściśle określa, co mamy mówić, oraz co i w którym momencie robić. Odgrywamy napisaną dla nas „rolę". Jak można połączyć grę i autentyzm? Jak przeżyć Mszę, by autentycznie odnaleźć się w gestach i wypowiadanych formułach. W pierwszym rzędzie trzeba pozbyć się nastawienia, że liturgię mamy wypełnić treścią swojego ja. Chodzi o to, by swoje ja wypełnić treścią Mszy. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS