Połowa sierpnia, schyłek lata. Babie lato omotuje poranki i zmierzchy. Sady pachną owocami, w ogródkach obfitość warzyw, zboże już zebrane z pól. 15 sierpnia w polskich kościołach schodzą się tłumy. Zapach kadzidła i kwiatów, cierpki aromat trzymanych w dłoniach ziół i kłosów zbóż roznosi się po świątyniach. Poświęca się je na pamiątkę podania głoszącego, że apostołowie zamiast ciała Maryi znaleźli kwiaty. Mają one chronić przed niebezpieczeństwami żywiołów tego świata.
Kim jesteśmy, by oceniać tych ludzi, osądzać ich? Nie znamy okoliczności, w jakich nastąpił rozpad małżeństwa, nie wiemy, jakie były powody odejścia od współmałżonka itd. Zwykle oni wiedzą doskonale, że ich związek jest przeciwny nauczaniu Kościoła, od którego się nie odżegnują. Stąd też nie ma potrzeby wypominać im tego przy byle okazji.
O małżeństwach niesakramentalnych z Józefem Augustynem SJ – jezuitą, znanym rekolekcjonistą i kierownikiem duchowym rozmawia Małgorzata Szewczyk
Nie, nie jesteśmy wydani na pastwę smutku. Jeśli adwentowej radości nie znajdziemy w cieniu średniowiecznych opactw, barokowych katedr, w sklepowych świecidełkach, to może warto posłuchać słów i zaadaptować słowa św. Pawła: „Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie. W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was”
Po czym poznać osobę konsekrowaną? Po habicie i po stylu życia. Banalna odpowiedź? Nie, bo mnich czy mniszka nie może być „bierny, mierny, ale wierny”. Życie zakonne nie jest dla mięczaków. Mnich czy mniszka, choć za klauzurą, zawsze jakoś „nadąża” za światem i ma coś o nim do powiedzenia. Ale to nie wszystko, bo w klasztorze najpierw trzeba szukać Boga. Rzeczą wiary nie jest bowiem przymus tylko świadectwo.
Kapłaństwa nikt nie może sam sobie wybrać. Być „alter Christus”, czyli drugim Chrystusem, którym ma stać się każdy ksiądz, to nie „zadanie na chwilę”, ale na całą wieczność. Wystarczy przejrzeć kilkanaście okładek niektórych polskich gazet, by przekonać się, że księża, mówiąc najoględniej, nie mają dzisiaj dobrej prasy. Podobnie rzecz się ma w stacjach telewizyjnych głównego nurtu. Nie mówi się o nich wcale, a jeśli już to źle.
Na osiemnaste urodziny Jacka nie było wystrzałowej imprezy. Nie było gości, ani nawet tortu. Jacek spędził je w areszcie, oczekując na wyrok. Kilka miesięcy temu pod wpływem narkotyków i alkoholu zabił swojego najlepszego przyjaciela...
Mają swoje paraolimpiady, poza blaskiem fleszy, szkoły tylko dla siebie, w których są izolowani (choć gdzieniegdzie pojawiają się już tzw. integracyjne), organizuje się dla nich specjalne festiwale, konkursy, obozy wakacyjne... To wszystko jednak nadal podkreśla ich inność. Dzieli świat na zdrowych, sprawnych i tych "sprawnych inaczej"...
Sposobów jest dziesiątki, można wąchać, połykać, wstrzykiwać... Amfetamina, ecstasy, grzyby, kleje, kokaina, LSD, marihuana, opiaty, sterydy, barbiturany, benzodiazepiny i co tam jeszcze… A wszystko, żeby poczuć euforię, błogostan, przypływ nadludzkiej energii, doświadczyć „czegoś niesamowitego”, a tak naprawdę uciec od tego, co tu i teraz, od życia...
Jedni będą grzmieć: "Ziemia, to nasz wspólny dom, podcinamy gałąź, na której siedzimy, ograniczmy emisję gazów cieplarnianych!". Inni przykują się łańcuchami do drzew, żeby bronić żab i nie będzie ich obchodziło, że w tym czasie, morduje się dzieci, jeszcze inni będą dowodzić, że Matka Natura świetnie by sobie poradziła, zadbałaby o swoje stworzenia i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to jedno niesforne i wielce kłopotliwe - człowiek...
Magda któregoś dnia po prostu przestała jeść. Sama nie wie dlaczego, może w ramach buntu. Bezradności. A może to był krzyk rozpaczy? Może nie chciała żyć? Stać się niewidzialna? Ma dopiero 16 lat, a już za sobą pobyty w szpitalach. To cud, że w jej domu ktoś jednak zauważył problem. Jej anoreksja, która o mało nie pozbawiła jej życia, stała się swego rodzaju ofiarą...
Wnikliwi obserwatorzy świata notują, że dzisiaj wielkim zagrożeniem dla człowieka jest pokusa nicości i nuda, które ciągną ku rozpaczy. Niektórzy wprost mówią o cichej rozpaczy jako kondycji współczesnego człowieka.
Ewangelia Mateusza opisuje chrzest Pana Jezusa. "Wtedy przyszedł Jezus z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć chrzest od niego. Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: "To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?" Jezus mu odpowiedział: "Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe". Wtedy Mu ustąpił A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: "Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie". (Mt 3,13-17) Czy Jezus potrzebował oczyszczenia i nawrócenia, skoro nie był dotknięty skazą grzechu pierworodnego?