logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Wojciech Świątkiewicz
Franciszek u sułtana
Idziemy
 
fot. Amor Santo, Saint Francis of Assisi | Cathopic (cc)


Mija osiem wieków od wyprawy św. Franciszka z Asyżu do sułtana Meleka-el-Kamela. Idąc śladami świętego, papież Franciszek odwiedził [w 2019 roku - przyp. red.] Zjednoczone Emiraty Arabskie, a także Maroko – kraje, w których większość mieszkańców to muzułmanie.

 

Świadek życia św. Franciszka, brat Tomasz z Celano, na żądanie papieża Grzegorza IX w latach 1228-1229 zredagował „Życiorys pierwszy św. Franciszka z Asyżu”. W nim zawarł informacje o podróży, jaką ten odbył trzynaście lat po nawróceniu, a więc w 1219 r. Był to czas wojen krzyżowych i stanięcie przed sułtanem wymagało niemało odwagi. Franciszek zresztą liczył się z męczeństwem.

 

Pierwszą próbę dotarcia do sułtana podjął już w 1212 r. Jak podkreśla jego biograf, „płonąc pragnieniem świętego męczeństwa, chciał przepowiadać wiarę chrześcijańską i pokutę Saracenom i innym niewiernym”. Wsiadł na okręt, ale z powodu przeciwnych wiatrów dopłynął do Słowenii. Stamtąd próbował wrócić do Italii, jednak ponieważ nie miał pieniędzy, żeglarze nie chcieli go zabrać. Ostatecznie wszedł na pokład potajemnie. Mimo wielkiej burzy i sztormu wszyscy pasażerowie i załoga ocaleli i dotarli do portu w Ankonie. W czasie długiej podróży „za łaską i mocą boską” nie zabrakło im też żywności.

 

Po powrocie Franciszek nie porzucił myśli o nawróceniu muzułmanów, tym razem w Maroku. Udał się do Hiszpanii, skąd miał drogą morską dotrzeć do sułtana Maroka Mahomeda-ben-Nassera. Tym razem zachorował i musiał zrezygnować z dalszej wyprawy.

 

Dopiero w 1219 r. udało mu się – po części – zrealizować plany. W swoim zamyśle bowiem Franciszek chciał doprowadzić do zakończenia wojen krzyżowych poprzez nawrócenie muzułmanów na chrześcijaństwo.

 

„Zanim dostał się do sułtana – pisze brat Tomasz z Celano – został pochwycony przez jego ludzi, obrzucony obelgami i pobity, ale się nie przeraził. Nie dał się zastraszyć groźbami tortur ani nie uląkł się zagrożenia śmiercią. Wszakże, chociaż wielu odnosiło się do niego wrogo i ze wstrętem, to jednak sułtan przyjął go bardzo uprzejmie. Jak mógł, tak go uczcił, a ofiarodawszy mu wiele darów, usiłował go nakłonić do bogactw doczesnych. Ale kiedy spostrzegł, że on jak najbardziej wszystko to uważa za śmiecie, był pełen podziwu dla niego i patrzył nań jako na męża niepodobnego do wszystkich innych. Poruszony jego słowem, słuchał go bardzo chętnie”. Franciszkowi nie udało się co prawda nawrócić sułtana, ale otrzymał od niego gwarancje na bezpieczne poruszanie się po Ziemi Świętej. Stąd dzisiejsza obecność tam franciszkanów.

 

O spotkaniu z sułtanem napisał też w „Życiorysie większym św. Franciszka z Asyżu” św. Bonawentura. Zwrócił uwagę, że nie było możliwości przedostania się na teren Saracenów bez narażenia się na śmierć. Sułtan wydał edykt mówiący, że jeśli ktokolwiek przyniesie głowę chrześcijanina, w nagrodę otrzyma monety bite w Bizancjum. Bonawentura szczegółowo opisuje zaproponowaną przez Franciszka próbę ognia: „»Jeśli zechcesz mi obiecać w imieniu swoim i swojego ludu, że przyjmiecie wiarę Chrystusową, gdy wyjdę z ognia niepoparzony, pójdę sam w ogień. Gdybym zaś spalił się, przypiszcie to moim grzechom. W przypadku zaś, gdyby mnie zachowała moc Boża, obiecajcie mi, że uznacie Chrystusa, moc i mądrość Bożą, prawdziwego Boga i Pana, Zbawiciela wszystkich«. Sułtan odpowiedział, że nie ma odwagi przyjąć tej propozycji, ponieważ bał się buntu narodu. Ofiarował mu jednak wiele cennych darów. Mąż Boży wzgardził nimi wszystkimi jak błotem, ponieważ nie był chciwy rzeczy tego świata, ale pragnął zbawienia dusz”. Jak wielkie niebezpieczeństwo mogło grozić Franciszkowi, świadczy męczeństwo pięciu franciszkańskich misjonarzy, którzy głosili Ewangelię w Maroku. Zginęli z rąk mahometan w 1220 r.

 

Po spotkaniu z sułtanem Franciszek zanotował: „Bracia, którzy udają się do muzułmanów i innych niechrześcijan, mogą pojmować swoją duchową rolę w dwojaki sposób: mogą nie wszczynać żadnych dysput ani kłótni, poddając się wszelkim Boskim stworzeniom za sprawą Boga i podkreślając jedynie, że są chrześcijanami; mogą też, jeżeli uznają, że taka jest wola Boga, głosić słowo Boże, by niechrześcijanie uwierzyli w Boga Wszechmocnego, Ojca, Syna i Ducha Świętego, Stworzyciela wszystkich rzeczy, jego Syna Odkupiciela i Zbawiciela, postanowili dać się ochrzcić i stali się chrześcijanami”.

 

Franciszek cały i zdrowy powrócił do Asyżu. Tam właśnie odbyła się kapituła zakonu, na której zrzekł się przełożeństwa. Jego następcą został brat Piotr z Katanii. Sam Franciszek w Rzymie zabiegał o zatwierdzenie reguły. A historię jego wyprawy do sułtana zawarła Zofia Kossak-Szczucka we wspaniałej powieści „Bez oręża”.

 

Wojciech Świątkiewicz
Idziemy nr 5/2019

Cytaty z pism brata Tomasza z Celano i św. Bonawentury pochodzą z książki „Wczesne źródła franciszkańskie” t. I i II, Warszawa 1981.

 
Zobacz także
Błażej Strzechmiński OFMCap
Jakim człowiekiem był Ojciec Pio? Co można powiedzieć o jego temperamencie, emocjach, uczuciach? Czy był typowym świętym, jakich znamy z pobożnych opowiadań albo obrazów i figur wiekowych kościołów? 
 

Nie chodzi o to, żebyśmy w święta Bożego Narodzenia nakazywali sobie radość. Wystarczy uprzytomnić sobie, że to naprawdę się stało: że naprawdę Bóg tak nas umiłował, że dał nam swojego Syna! Dopóki śpiewać będziemy kolędy, będzie nam stosunkowo łatwo o tym pamiętać, bo są one wręcz niezwykle tą prawdą przeniknięte.

 

Kochać wolę Bożą to najprostsza droga do radości, jaką daje wiara – przypomina na święta Bożego Narodzenia o. Jacek Salij OP w rozmowie z Moniką Florek-Mostowską

 
ks. Cezary Korzec

Jesteśmy w połowie naszej drogi adwentowej. Adwent to czas łaski. Dziś jest więc czas przepowiadania: radości, pocieszenia, odnowy, nawet jeśli jesteśmy świadomi tego, że droga ich realizacji i wypełnienia się jest jeszcze daleka, a sama realizacja nastąpi przez ból i cierpienie. Nasze niepowodzenia z tego czasu, nie przekreślają łaski Bożej, przypominają o naszej słabości a nie słabości Bożych obietnic. Słowa proroka skierowane dzisiaj do nas wraz z słowem ewangelii zapewniają, że Zbawiciel jest blisko: „stoi pośród was” (por. J 1,26).

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS