logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Paweł Krupa OP
Jeden Kościół i dwie Msze?
List
 


Jest w tym wiele lęku.
 
To postawa oblężonej twierdzy. W tradycjonalistach jest wiele lęku rodem z XIX w., kiedy Kościół musiał zmagać się z różnymi prądami wolnomyślicielskimi, był atakowany z wielu stron. Jeżeli ktoś zatrzyma się na tym okresie, będzie wołał: „Brońmy Kościoła, bo wszyscy wokół chcą go zniszczyć!".
 
Wszyscy, czyli kto?
 
Liberałowie, moderniści, masoni, Żydzi i komuniści...
Z drugiej strony trzeba jednak przyznać, że posoborowi katolicy grzeszyli czasem pewną naiwnością. Uważam, że świat jest dobry, taki został stworzony, ale nie można być naiwnym i nie zauważać pewnych rzeczy: w Europie Środkowej komuniści rzeczywiście prześladowali Kościół, a we Francji rolę prześladowcy wzięła na siebie wolnomyślicielska lewica, socjaliści.
 
Muszę przyznać, że słuchając w tamtejszej telewizji niektórych lewicowych komentatorów podsumowujących wizytę Benedykta XVI, łapałem się za głowę. „Dokonał się właśnie najazd religii na nasze laickie państwo" - mówili. Pytali rozdrażnieni: „Dlaczego Msza odbywała się na Placu Inwalidów, a nie w jakimś kościele?", „A w ogóle dlaczego prezydent przyjmuje papieża i to tak serdecznie?". Ktoś próbował tłumaczyć, że papież również jest głową państwa, ale zaraz pojawiła się odpowiedź: „Bzdura! Watykan nie jest państwem". „A dlaczego?" - zapytał ktoś. „Bo go nie ma na liście ONZ". Porażający argument, nieprawdaż? Tylko czy to ONZ decyduje o tym, co jest państwem, a co nie? To ONZ założyła państwa, czy może odwrotnie: państwa założyły ONZ? Najmocniej dostało się prezydentowi, ponieważ Sarkozy używa sformułowania „laickość pozytywna", „pozytywna świeckość". Lewicowi komentatorzy i politycy mają pianę na ustach, kiedy to słyszą.
 
Bo wychodzi na to, że istnieje jeszcze laickość negatywna...
 
Właśnie. Przez dwieście lat Republika Francuska zajmowała się między innymi tym, jak odsunąć religię z debaty publicznej i uwolnić państwo od wpływu Kościoła. To ostatnie ma oczywiście swoje dobre strony. Niestety tak się zapędzono, że zepchnięto religię na margines. Republikanie mieli nadzieję, że kiedy usuną religię z głównego nurtu dyskusji, ona zniknie. Nie chodziło tylko o religię chrześcijańską, ale o religię jako zjawisko. Okazało się jednak, że nie tylko nie zniknęła, ale zaczęła się rozwijać „na dziko". Dotyczy to zwłaszcza islamu, któremu na tym marginesie wiedzie się bardzo dobrze. Teraz wielu polityków otwiera oczy ze zdumienia, bo okazało się, że na przedmieściach Paryża wybuchają konflikty, i to na tle religijnym. Byli przekonani, że religia zniknęła, a Republika tak wszystkich oświeciła, że już na zawsze zapanuje pokój. Nie. Co więcej, ostatnie badania socjologiczne wykazały, że Francuzi mają potrzeby religijne, chociaż nie śmieją o tym mówić głośno. Mnóstwo obywateli Republiki chodzi do wróżek, chiromantów, jeździ do cudownych miejsc na pielgrzymki, chociaż często deklarują się jako niewierzący. Religię zastąpiła magia, dzikie sacrum.
 
Tradycjonaliści, którzy to dostrzegają, wytykają nam, posoborowym katolikom, że za bardzo się otworzyliśmy, że się zlaicyzowaliśmy, a to wszystko przez Sobór Watykański, który zamydlił nam oczy, przekonując, że świat jest dobry i trzeba rozpocząć z nim dialog. Mają trochę racji, popełniliśmy pewne błędy, to jednak nie wina soboru, ale nasza.
 
Sobór Watykański II otworzył pewną przestrzeń wolności. Działając w niej, można oczywiście popełnić błędy, ale jednocześnie jest to wezwanie do większej odpowiedzialności za wiarę, za życie. Być może niektórzy wolą żyć w świecie, w którym zostało z góry określone, co jest białe, a co czarne...
Zgadza się. Sobór Watykański II proponuje coś o wiele trudniejszego, i rzeczywiście, jeśli człowiek potknie się o coś i rozbije sobie nos, to zaczyna tęsknić za powrotem do czegoś łatwiejszego, do stanu, w którym będzie miał wyznaczone granice i nie będzie musiał zaprzątać sobie głowy na przykład dialogiem z muzułmanami.
 
Bo wiadomo, że „muzułmanie są źli"...
 
Sobór przypomniał niezwykle ważne pytania: „Jak Bóg zbawia tych, którzy są poza Kościołem, którzy żyją tam, gdzie Kościoła nie ma?", „Czy mamy prawo nawracać kogoś wbrew jego woli?", „A jeśli Bóg w swym miłosierdziu może zbawić także pogan, to po co ich nawracać?". Tradycjonaliści uznali natomiast, że w ten sposób zabito ducha misyjnego w Kościele. Po co bowiem głosić Chrystusa Indianom w Amazonii czy Murzynom w Afryce, jeśli i tak zostaną zbawieni?
 
No właśnie, po co?
 
Bo tak nakazał nam Chrystus! A ponadto dlatego, że w ten sposób dzielimy się największym dobrem, jakie mamy i którego doświadczamy. Sobór każe nam postawić sobie pytanie o naszą motywację, o to, czy głosząc Chrystusa, dzielę się dobrem, czy też tylko wykonuję zadanie werbunkowe lub ewentualnie ratuję dusze od piekła. Jeśli tak, to będą się dla mnie liczyły tylko statystyki: ilu niewiernych udało mi się dziś ochrzcić. To, czy ktoś przed przyjęciem chrztu dobrze poznał Chrystusa, będzie sprawą drugorzędną. Trzeba zadbać o jakość własnej motywacji, o jakość swej wiary, tego uczy i tego wymaga ostatni sobór.
 
 
 
Zobacz także
o. Andrzej Zalewski OFMConv
Jedni uważają, że przyjęcie chrztu jest sprawą bezdyskusyjną, inni, ludzie słabiej związani z Kościołem, wolą kierować się zasadą, że nikomu nie można go narzucać, a więc jeśli dziecko w przyszłości zechce się ochrzcić, to jest jego sprawa. Można spotkać i takich chrześcijan, którzy uważają, że ważną sprawą jest ochrzcić dziecko, ale często nie wiedzą dlaczego...
 
o. Andrzej Zalewski OFMConv
Małżeństwo sakramentalne jest – może być i powinno być – obrazem i realną cząstką miłości Chrystusa i Kościoła! Żeby to zobaczyć, wystarczy uważnie i z wiarą wczytać się w List do Efezjan. W obliczu tak niesamowitych perspektyw aż krępujemy się powiedzieć cokolwiek, człowiek zdobywa się tylko na okrzyk zachwytu, ale i niedowierzania: Czy to możliwe? W naszym ułomnym świecie?
 
Krzysztof Wons SDS
Dlatego że Matka Jezusa była gotowa przyjąć ostatnie miejsce jako pokorna służebnica Pańska, zasłużyła na więcej, zgodnie z ewangeliczną zasadą: „Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi” (Mt 20, 16). Całe późniejsze dzieje Kościoła potwierdzają tę prawdę, bo wśród wszystkich świętych właśnie Maryja przemawiała najbardziej – na wiele sposobów. Poświadcza to liturgia, gdzie Matka Boża jest uczczona licznymi świętami, wieloma modlitwami. 

 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS