logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
s. Ewa Maria od Męki Pańskiej OCD
Jezus rozpoczyna od miłości i na niej kończy. Komentarz Bractwa Słowa Bożego
Mateusz.pl
 
fot. Eduardo Montivero, Cross in the immensity | Cathopic (cc)


Komentarz do pierwszego czytania

 

Oto stajemy się świadkami pierwszych kroków uczniów Chrystusa, którzy zgodnie z nakazem Pana, by głosić Dobrą Nowinę w Judei, Samarii i aż po krańce ziemi (por. Dz 1,8), opuszczają terytorium Ziemi Świętej, niosąc Ewangelię wszystkim bez wyjątku.


Warto zwrócić uwagę, że Filip – jeden z siedmiu diakonów, rozpoczął swe dzieło ewangelizatora, „przymuszony” prześladowaniami, jakie wybuchły po zabiciu św. Szczepana. Płynie stąd dla nas nauka, że nawet najtrudniejsze okoliczności życiowe nie mogą nas pozbawić entuzjazmu, zapału w realizowaniu poleceń naszego Mistrza. A jednak często dzieje się przeciwnie. Dlaczego? Czy utraciliśmy wiarę, że moc Boga nam towarzyszy, że miłość Pana nas nie opuszcza?


Oczywiście nie możemy zaprzeczać pojawiającym się w nas uczuciom, gdy doświadczamy trudności, cierpień. Chodzi jednak o to, byśmy, nawet w takich sytuacjach, czuwali nad wiarą, nadzieją, miłością, które Bóg zaszczepił w naszych sercach. Troska o pielęgnowanie ich, stosowanie się do nich w naszym życiu jest niezbędna do tego, byśmy przynosili obfite owoce. To pragnienie zbierania wielkich plonów wyraził Chrystus już podczas Ostatniej Wieczerzy (por. J 15,8). Ważne jest jednak, byśmy nie zbierali tych owoców dla siebie, ale po to, żeby przynieść chwałę Bogu. Będzie to możliwe jedynie wtedy, gdy zapominając o sobie, troszczyć się będziemy o dobro innych tak doczesne (to było pierwszym zadaniem diakonów) jak i duchowe.

 

Czy jesteśmy gotowi z takim zapomnieniem o sobie przekazywać innym moc i dobroć Ojca niebieskiego?


Komentarz do psalmu

 

Dzisiejszy psalm responsoryjny jest wspaniałym przykładem bezinteresownego głoszenia chwały Bożej. Przyjrzyjmy się zawartym w nim elementom takiego szerzenia wspaniałości Boga. W ich świetle poznamy, jak możemy odpowiedzieć na oczekiwania naszego Pana. Psalmista przepełniony jest radosnym uniesieniem, które nie pozwala mu na bezczynność. Wzywa wszystkie ziemie, by czynnie przyłączyły się do jego chwalby. I poucza, że pierwszą powinnością człowieka jest zwrócenie się z uwielbieniem i dziękczynieniem bezpośrednio do Boga. To przed samym Stwórcą mamy objawić swą radość, swój zachwyt nad Jego dziełem. Ta bezpośredniość w kontakcie z Panem jest porywająca. I to ona może najlepiej pociągnąć do naśladowania. Dzięki niej stajemy się prawdziwymi świadkami zarówno wielkości Boga jak i naszego zachwytu nad Jego dziełem.


Tu od razu możemy zadać sobie pytanie czy dostrzegając wspaniałości Pana, których doświadczamy w życiu, nie zapominamy o tym, by podziękować właśnie Jemu od razu, na gorąco, z entuzjazmem. Jak zadziwiające są Twe dzieła! Potem, widząc niezwykły kontrast między własną słabością a wielkością zadania, które przed nami, wyrażamy nasze pragnienie, by urzeczywistnił się nasz zamiar, aby cała ziemia przyłączyła się do naszej pieśni pochwalnej.


Dopiero teraz po poufnej rozmowie z Bogiem psalmista zabiera się do dzieła. Czy w naszym życiu czynimy podobnie? Czy doświadczane emocje nie przysłaniają nam Pana? A przecież tylko jeśli będziemy blisko Niego, jeśli z nim będziemy podejmować naszą działalność, ustrzeżemy się próżnej chwały – stawiania siebie ponad Bogiem. Z Panem i przed Nim możemy wspominać dary, które nam ofiarował i uczyć innych tak czynić. Taka modlitwa i takie działanie, oparte o Bożą moc i wielkość, będzie mogło przemienić nasze życie. I uwielbimy Pana teraz i w wieczności.


Komentarz do drugiego czytania

 

Słowa św. Piotra, jakich przed chwilą wysłuchaliśmy, stawiają nas wobec tematu nadziei, która jest w nas. Pierwsze pytanie, jakie się tu rodzi, odnosi się do samego faktu posiadania nadziei. Czy ją mamy? Czy nie zagubiliśmy jej pośród trosk życia? A jeśli gości ona w naszych sercach, umysłach, to czego dotyczy? Czy jest „w nas”, czy „na zewnątrz”? To znaczy: czy wiążemy ją z najgłębszą istotą naszego życia, czy z zewnętrznymi potrzebami bytowania tu w doczesności? A św. Piotr mówi o takiej nadziei, która trwa nieporuszona wobec cierpień, oszczerczych oskarżeń, zarzutów. Nie jest więc nadzieją zdobywania zaszczytów, ziemskich bogactw, nadzieją luksusu, oddawania się wypoczynkowi, przyjemnościom. Taka forma nadziei nie jest trudna do uzasadnienia wobec ludzi tego świata, wobec tych, których wzrok zatrzymuje się na zewnętrznych przejawach ziemskiego życia. Apostoł wzywa nas do złożenia swej ufności w Chrystusie – Cierpiącym Słudze Jahwe, który w najgłębszy sposób objawił swą nadzieję, gdy wisząc na krzyżu w śmiertelnym boju o naszą wieczną szczęśliwość, złożył siebie (a w sobie i nas) w ręce Ojca. Czy taka bezwarunkowa nadzieja zadomowiła się w naszych sercach? Czy o taką nadzieję walczymy w codzienności? Czy rozwijamy ją do tego stopnia, by umocniła nas na trudy życia, by zaświadczyła wymownie o naszej przynależności do Boga, naszej czystej, nie szukającej własnych korzyści miłości do Niego?


Komentarz do Ewangelii

 

Tekst dzisiejszego fragmentu Ewangelii objawia prawdę o miłości i prawdę miłości. Rozważane słowa Chrystusa spięte są, jakby klamrą, myślą o wzajemnym związku miłości i zachowania przykazań. Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. (…) Kto ma przykazania moje i je zachowuje, ten Mnie miłuje. Niezmiernie ważną rzeczą jest, byśmy pamiętali o kolejności postaw, do których wzywa nasz Mistrz. Otóż Jezus rozpoczyna swój wywód od miłości i kończy na niej. Ma to ogromne znaczenie dla naszego postępowania. Wskazuje bowiem, że prawdziwym źródłem wypełniania poleceń Boga jest miłość. Zakorzenienie w naszych sercach i umysłach tej prawdy, uwolni nas od niewolniczego spojrzenia na wymagania Pana. Podporządkowanie się Jedynemu Prawodawcy, będzie wtedy wypływać spontanicznie z umiłowania Tego, który nas miłuje. Wypowiedź Zbawiciela wyraźnie wskazuje, że jesteśmy przygarnięci w miłującym sercu Ojca Niebieskiego. To właśnie to ukrycie w głębi istoty Boga, który cały jest miłością (por. 1 J 4,7-21, szczególnie werset 8), uzdalnia nas do wypełniania Jego poleceń. Gdy pamiętamy o tym, doświadczamy jak dobrą, piękną rzeczą jest okazać Bogu miłość przez nasze posłuszeństwo wobec Niego. Dlatego usłyszany przed chwilą fragment Dobrej Nowiny niech stanie się dla nas wezwaniem do pielęgnowania, rozwijania, umacniania postawy miłości względem Pana oraz wielkiej wdzięczności wobec Niego za Jego miłość, którą otoczył nas w swoim wiecznym „teraz”.

 

s. Ewa Maria od Męki Pańskiej OCD
Bractwo Słowa Bożego
mateusz.pl

 
Zobacz także
O. Tomasz Kwiecień OP
W Muzeum Narodowym w Berlinie przechowywana jest szkatuła z kości słoniowej z 1100 r., na której wyrzeźbiono Wniebowstąpienie Pańskie. Na samym dole widać dwanaście małych postaci, patrzących w górę, które nie do końca wiedzą, co się dzieje - to Apostołowie. Na górze - skierowana w dół, błogosławiąca ręka Boga Ojca. Centralną część płaskorzeźby zajmują natomiast czterej aniołowie podtrzymujący mandorlę...
 
ks. Andrzej Zwoliński
Amerykański psycholog sportu i sympatyk New Age, Michael Murphy, twierdzi, że badając przeżycia sportowców, zwłaszcza na etapie krańcowego wysiłku, dochodzi się do wniosku, iż doznają oni mistycznych stanów świadomości. Są one podobne do tych, o których mówią religie Wschodu...
 
o. Mateusz Hinc OFMCap

Ciekawe, że w naszych nowoczesnych i skomputeryzowanych czasach spotykamy coraz więcej ludzi, którzy, przeżywają ogromne dramaty związane z poczuciem winy i odrzucenia. Wielokrotnie już słyszałem: "Ojcze, jestem potępiony". Kiedy pytam dlaczego, otrzymuję bardzo podobne odpowiedzi: "Zgrzeszyłem", "Jestem słaby", "Nie można wybaczyć tego, co zrobiłem".

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS