logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ks. Józef Naumowicz
Krzyż Chrystusa znakiem nadziei
Życie Duchowe
 


Chrześcijaństwo z wielką stanowczością stwierdza, że Bóg nie chce ludzkiego cierpienia i nie cieszy się, kiedy ludzie cierpią. Jakże często cierpimy niepotrzebnie, z własnej winy, wiele cierpienia sami na siebie sprowadzając. Człowiek musi starać się łagodzić cierpienia, likwidować jego źródła, np. egoizm, nienawiść, pogardę. Ale przychodzą też cierpienia jakby spoza nas, których odsunąć nie można.
 
Jezus przyjął krzyż wtedy, gdy wiedział, że nadeszła godzina Jego męki, naznaczona przez Ojca. Modlił się wówczas długo, wypowiadając najtrudniejsze, ale najbardziej istotne słowa, jakie można wyrzec w obliczu bólu: „Bądź wola Twoja” (por. Łk 22, 42).

Nadzieja na umocnienie
 
Często człowiek odnosi wrażenie, że w obliczu cierpienia, trudu i śmierci pozostaje sam. Nawet Bóg wydaje się mu wtedy daleki i nieobecny. Mniema, że go opuścił. Ale nieobecność Boga jest tylko pozorna. Doświadczył tego słynny św. Antoni, który, przebywając na pustyni egipskiej w IV wieku, przechodził straszliwe cierpienie wewnętrzne, toczył wielką walkę duchową. Czuł się ogromnie przygnieciony. Kiedy jednak walka ta ustała, zwrócił się do Jezusa: „Panie mój, gdzie byłeś, gdy musiałem tak ciężko walczyć?”. „Byłem tutaj” – usłyszał w odpowiedzi11. Gdy bowiem człowiek cierpi, Stwórca znajduje się najbliżej niego, podtrzymuje go. Gdy człowiek dźwiga swój krzyż, Bóg jest z nim.
 
Obecność Boga jest jednak jeszcze głębsza. Chrystus pozostaje nie tylko przy cierpiącym, ale w cierpiącym. Byłem chory, a odwiedziliście Mnie (Mt 25, 36) – mówił. Nie stwierdził: „Byliście chorzy i ci, którzy przyszli was odwiedzić, cieszą się moją łaską”. On sam jest chory, słaby, złamany.
 
André Frossard pisał, że każde cierpienie ludzkie jest pewną formą obecności Boga; kto zaś tego nie rozumie, nigdy niczego nie zrozumie z chrześcijaństwa. Jest to jednak obecność Jezusa cierpiącego, którą można dostrzec jedynie w perspektywie wiary.
 
Podobnie Blaise Pascal głosił, że Chrystus cierpi mękę aż do końca czasu. Każde ludzkie cierpienie jest dopisywaniem kolejnych rozdziałów do męki Chrystusa.
 
Bóg więc jest tak blisko cierpiących, że się z nimi wręcz utożsamia. Dlatego i człowiek w cierpieniu winien być blisko Boga: zbliżać się do Niego, a nie oddalać.
 
Można powiedzieć, że Chrystus nie przyniósł ludzkiego wyjaśnienia tajemnicy cierpienia, ale zasadniczo zmienił do niego stosunek. Wskazał, że krzyż nie jest bezużyteczny i nie musi oznaczać przegranej czy klęski. I że cierpiący mogą czuć się szczęśliwi, gdyż ich udziałem będzie nadchodzące królestwo Boże. Przez swój przykład Jezus dowiódł, że nie jest ono daremne. Dlatego wiara w Niego nadaje wartość cierpieniu i przywraca nadzieję. Może dawać taką siłę, jak papieżowi Janowi Pawłowi II, o którym Joachim Navarro-Valls, rzecznik Stolicy Apostolskiej, powiedział kiedyś, podczas jednej z konferencji prasowych: „To wspaniały człowiek, nawet nie pamięta, że niesie krzyż”.
 
Krzyż daje nadzieję, że wszelkie zło, przez jakie musimy przechodzić, nie tylko nie musi nas zniszczyć, ale może stać się drogą duchowej przemiany, a nawet umocnienia.
 
Nadzieja na miłość
 
Mylące jest skrótowe określenie, że krzyż oznacza cierpienie i udrękę. Cierpienie jest tylko znakiem, zewnętrznym wyrazem. Krzyż wyraża przede wszystkim poddanie Ojcu i miłość do człowieka. Jest najwyższym dowodem miłości do człowieka, jak to ujmuje Ewangelia: „Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za osobę, którą miłuje” (por. J 15, 13).
 
O tym przypomina zawsze Msza Święta, która w drugim kanonie zawiera słowa: „On to, gdy dobrowolnie wydał się na Mękę...”. Wydał się dobrowolnie, a więc całkowicie świadomie, z miłości, dla nas i dla naszego zbawienia. Wydał się dobrowolnie to znaczy świadomie przyjął wolę swego Ojca. I na tym polega wielkość ofiary krzyża: nawet nie na ilości poniesionego bólu, ale na sposobie przyjęcia go, na stopniu zgody, na ogromie miłości.
 
Chodzi o miłość okazaną w chwili nienawiści, poniżenia, tortury; wyrażoną w momencie, gdy zło pokazało całą swoją niszczącą moc. Krzyż Chrystusa był przejściem przez piekło stworzone przez ludzki grzech na ziemi. Było to przejście w postawie nie tylko całkowitego posłuszeństwa Ojcu, ale też miłości do wszystkich ludzi, także do tych, którzy zadawali Mu ból. Dlatego krzyż daje nadzieję, że miłość jest możliwa w każdych warunkach i w każdej sytuacji.
 
Krzyż wywołuje więc nie tylko współczucie, ani tym bardziej przygnębienie, ale głównie zdumienie i wdzięczność. Każdemu człowiekowi dręczonemu przez wątpliwości i grzech pokazuje on, że tak […] Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3, 16). Stąd na krzyż Chrystusa możemy patrzeć z wdzięcznością i zdumieniem, lecz również z nadzieją.
 
Jeżeli Bóg własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby także wraz z Nim wszystkiego nam nie darować? (Rz 8, 32) – pytał z ufnością św. Paweł. Z krzyża Chrystusa płynie więc owa wielka nadzieja, z jaką grzeszny człowiek staje przed Bogiem, prosząc Go o darowanie grzechów, miłosierdzie i o życie wieczne. Wie bowiem, że może być zbawiony dzięki Temu, który nas umiłował aż do końca.
 
Zobacz także
ks. Czesław Krakowiak
Niedziela Palmowa rozpoczyna Wielki Tydzień, w czasie którego Kościół sprawuje zbawcze misteria dokonane przez Chrystusa, począwszy od Jego mesjańskiego wjazdu do świętego miasta Jeruzalem. Niedziela ta łączy zapowiedź tryumfu Chrystusa z opisem Jego Męki. Stanowią one dwa aspekty misterium paschalnego. W obecnej liturgii Niedzieli Palmowej akcent położony jest nie na błogosławieństwo palm, lecz na procesję na cześć Chrystusa Króla triumfalnie wjeżdżającego do Jeruzalem, dlatego kolor szat nie jest fioletowy jak dawniej, lecz czerwony, purpurowy, królewski. 
 
Krzysztof Wons SDS

Człowiek wierzący, który stawia sobie życiowe pytania powinien szukać odpowiedzi u Boga, słuchając Jego Słowa. Żywe bowiem jest Słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca (Hbr 4,12). Bywa jednak, że gdy nurtują nas życiowe sprawy lub decyzje, bardziej szukamy rozmów niż wyciszenia, dyskusji zamiast modlitwy.

 
Fr. Justin
Umarła nasza babcia. Mój synek był bardzo do niej przywiązany, bardzo ją kochał. Kiedy śmiertelnie zachorowała i znalazła się w szpitalu, okłamywałam go, że babcia wyjechała w dalekie strony. Bałam się przyprowadzić do łóżka umierającej, aby nie przeżył wstrząsu. Byłoby to jego pierwsze zetkniecie ze śmiercią, z bliska. Mam jednak z tego powodu wyrzuty sumienia, czy dobrze postąpiłam.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS