Również człowiek stary zachowuje obraz i podobieństwo do Boga, który jest Transcendencją, czyli radykalnym przekraczaniem. Pomoc w odkryciu tego duchowego potencjału winna być istotnym zadaniem wspólnoty Kościoła. Chrześcijanie powinni nie tylko demaskować i eliminować stereotypy, uprzedzenia czy ageizm, lecz także wspierać np. proaktywność, generatywność czy gerotranscendencję osób starszych.
Życie duchowe można porównać do miłości między kobietą a mężczyzną. Zawsze zaczynamy od zakochania, zafascynowania się sobą nawzajem, „odlotu”. Później trzeba jednak przejść do budowania relacji, bo stan zakochania w pewnym momencie się kończy. Relację buduje się dzięki wierności. To wtedy postawę „co ja będę z tego miał (miała)” zamieniamy na postawę „jesteś dla mnie najważniejsza (najważniejszy)”. Podobnie jest z wiarą w Boga...
Uczeni w piśmie i faryzeusze stawiali Jezusowi zarzut, że ucztował z uczniami, razem z celnikami i grzesznikami, łamiąc prawo. Przy tym powołali się na uczniów Jana Chrzciciela, że zachowują post, tak samo uczniowie faryzeuszów, „Twoi uczniowie zaś jedzą i piją”. Takie postępowanie uważano za łamanie starego prawa.
Słowa Pana Jezusa o nowej łacie przyszywanej do starego ubrania oraz o wlewaniu nowego wina do starych bukłaków zapisał tylko ewangelista Łukasz. Na pierwszy rzut oka przeczą one poprzedzającemu je pouczeniu: „Kto się napił starego wina, nie chce potem młodego – mówi bowiem: »Stare jest lepsze«”.
Lekturę Pisma Świętego należy porównać do górskiej drogi, która wiedzie na wspaniały szczyt. Te „gorszące” teksty są jak zwalone drzewa leżące w poprzek tej drogi. Są tacy, którzy ma początku swojego wędrowania napotykając się na przeszkodę zawracają. Mówią bowiem sobie: ta droga jest za trudna. Odkładają Stary Testament na półkę i pozwalają osadzać się na nim coraz grubszej warstwie kurzu...
Minimum formy, maksimum treści – oto postulat w odniesieniu do funkcjonowania Kościoła dziś. Żadnego triumfalizmu, żadnego Bizancjum. Minimum struktur, maksimum ducha – Ducha Świętego. Prawdziwy Kościół to wiara ludzi, modlitwa, altruistyczny styl życia. Taką budowlę ma wznosić każdy ochrzczony – niewidzialną, nadprzyrodzoną, której fundamentem jest Chrystus. Chodzi o relację z Nim, a nie kult.
Helenka nie była „prostą, niedouczoną dziewczyną, po niecałych trzech klasach szkoły podstawowej” – jak głoszą niektóre przekazy. Ojciec nauczył córkę czytać i pisać, nim w wieku 12 lat poszła do szkoły. Edukacja nie mogła odbyć się wcześniej ani trwać dłużej, bo trzeba było zrobić miejsce dla kolejnych chcących pobierać naukę dzieci. W domu Kowalskich była niewielka biblioteczka z książkami. Przychodzili sąsiedzi na lekturę Pisma Świętego i żywotów świętych, które czytała im Helenka.
„Pan jest wojownikiem” czytamy w Księdze Wyjścia, a w Księdze Izajasza: „Jako bohater posuwa się Pan i jak wojownik pobudza waleczność. Rzuca hasło, wydaje okrzyk wojenny, Góruje męstwem nad nieprzyjaciółmi”. W Starym Testamencie, kiedy Duch Pański opanowywał mężczyzn, ci wyruszali na wojnę. Tak czynili Dawid, Samson, Otniel czy Gedeon.
Większość przedstawicieli dzisiejszej nauki przyjmuje hipotezę, że cały byt materialny dąży drogą ewolucji do coraz wyższych form bytu i życia, a cel tej ewolucji stanowi człowiek. Zgodnie z tą hipotezą świat powstał mniej więcej 12 miliardów lat temu, nasza ziemia liczy 5 do 6 miliardów lat, przed 3 miliardami lat pojawiało się na niej życie, a "dopiero" przed 2 milionami lat - życie człowiecze. Jak ustosunkowuje się do tego ujęcie wiara w Boga - Stworzyciela?
Wnikliwi obserwatorzy świata notują, że dzisiaj wielkim zagrożeniem dla człowieka jest pokusa nicości i nuda, które ciągną ku rozpaczy. Niektórzy wprost mówią o cichej rozpaczy jako kondycji współczesnego człowieka.
Zagrożenia duchowe kryją się czasami za zupełnie niewinnymi formami współczesnej kultury. Schemat zawsze jest ten sam. Wszystkie duchowe pułapki koncentrują się wokół jakiejś istotnej ludzkiej potrzeby – zdrowia, bezpieczeństwa, rozrywki. Rozwiązanie problemów jest zwykle proste, a obietnice nieprawdopodobnie kuszące...