logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
s. Agata
Łatając łaty
Rycerz Młodych
 


Postaw na czyny

Ale wiesz, jak to działa także w drugą stronę – dokładnie przeciwnie do grzechu. Jak tylko twoja "dziura" zostanie załatana, automatycznie czujesz się bliżej ludzi, odzyskujesz wiarę w siebie i na nowo patrzysz innym w oczy. I to wszystko dlatego, że Miłość spojrzała ci w oczy i w nich wyczytałeś, że Ona już nie pamięta tego, co tobie nie dawało spokoju.

Jesteś adresatem Miłości miłosiernej, ale jesteś też Jej nośnikiem. Jeśli w swoim życiu doświadczyłeś miłosierdzia, nie możesz już nie być Jej świadkiem - wg słów św. Faustyny, która zapewnia: "Kto Ciebie raz poznał, ten nic innego kochać nie może". Dlaczego ta nasza święta Rodaczka mówiła o miłosierdziu Bożym jako o największym przymiocie Boga? Bo to ono podtrzymuje nas co dzień przy życiu. Każdy z nas w swoim życiu dał Panu Bogu wystarczająco dużo powodów do stracenia cierpliwości. A On wciąż zszywa, doszywa... Dlatego s. Faustyna pisze: "Miłosierdzie jest największym przymiotem Boga, wszystko, co mnie otacza, o tym mi mówi" (Dzienniczek, 611). Już samo istnienie świata jest niezbitym dowodem na miłosierdzie Boże. A my? Powinniśmy wszyscy być apostołami miłosierdzia. Wszystkim nam łatwo jest osądzać, potępiać, może nawet często pouczać, jak powinno się żyć. Najpierw warto pomyśleć, że pouczanie nie ma sensu, jeśli życie tego, który poucza, nie jest przykładne. Ale też czasy się zmieniają. Stajemy dziś w sytuacji stopniowego osłabiania się osobowości kolejnych pokoleń, coraz głębszej nieporadności życiowej.

W momencie słabości nie przychodzi nam nawet do głowy, żeby zwrócić się do kogoś, no bo do tego potrzeba pokory, lub lepiej: bo to inni powinni zauważyć i się do nas zbliżyć. Osobiście próbuję wciąż żyć według takiej małej reguły: moim obowiązkiem jest dostrzec i zbliżyć się do potrzebującego człowieka, ale gdy ja sama mam się źle, będę wyciągać rękę, prosząc o pomoc. I to dlatego, że za bardzo przywykliśmy już do przychodzenia "na gotowe" i tym samym odwykliśmy od prawdziwego zaangażowania w swoje życie i otwarcia na życie innych. Dlatego powinniśmy stawiać na czyny, a nie na słowa. I sami, doświadczając miłosierdzia, mamy pokazać innym, że jest takie Źródło, które się nigdy nie wyczerpie.

Sprawiedliwość czy miłosierdzie?

To, czego doświadczamy, gdy my sami jesteśmy dawcami lub pośrednikami miłosierdzia, jest na pewno porównywalne ze świętem, które miłosierny Ojciec uczynił swemu młodszemu synowi. Święto zorganizowane niesprawiedliwie w stosunku do starszego syna... Pytanie: sprawiedliwość czy miłosierdzie? Czy może być tak, że podczas gdy największym przymiotem Boga jest miłosierdzie, człowiek będzie kierował się głównie sprawiedliwością? I to jaką, tą subiektywną, to znaczy tym poczuciem, które nosi w swoim sercu, a które nie zawsze ma na uwadze dobro drugiego człowieka. Mówi Ojciec Święty Jan Paweł II w encyklice Dives in misericordia: "Ten rodzaj nadużycia samej idei sprawiedliwości oraz praktycznego jej wypaczenia świadczy o tym, jak dalekie od sprawiedliwości może stać się działanie ludzkie, nawet jeśli jest podjęte w imię sprawiedliwości. Nie na próżno Chrystus wytykał swoim słuchaczom, wiernym nauce Starego Testamentu, ową postawę, która wykazała się w słowach: "oko za oko i ząb za ząb"".

W takich momentach miłosierdzie staje się zarówno dla tego, kto przebacza, jak i dla tego, kto potrzebuje przebaczenia, morzem, w które trzeba się rzucić, nawet jeśli się nie umie pływać. Rzuca się ten, kto się upokarza, ale rzuca się też ten, kto otwiera swe serce, zanim jeszcze ów drugi poprosi o łaskę. I wtedy staje się cud: pływamy razem i nie toniemy, bo nasze dziury zostały zszyte - nie toniemy i - co więcej - jesteśmy zszyci razem, więc pomagamy sobie. Miłosierdzie staje się okazją do głębokiego uzdrowienia z obu stron. Jan Paweł II potwierdza to w słowach: "Miłość miłosierna we wzajemnych stosunkach ludzi nigdy nie pozostaje aktem czy też procesem jednostronnym. Nawet w wypadkach, w których wszystko zdawałoby się wskazywać na to, że jedna strona tylko obdarowuje, daje - a druga tylko otrzymuje, bierze - (jak np. w wypadku lekarza, który leczy, nauczyciela, który uczy, rodziców, którzy utrzymują i wychowują swoje dzieci, ofiarodawcy, który świadczy potrzebującym), w istocie rzeczy zawsze również i ta pierwsza strona jest obdarowywana".
 
Zobacz także
Krystyna Pawłowska
O człowieku, od imienia którego pochodzi nazwa tego przełomowego dnia w roku, powinniśmy wiedzieć przynajmniej tyle, że był papieżem, za którego czasów chrześcijaństwo wyszło z podziemia, i z wyznania okrutnie prześladowanego stało się oficjalną religią cesarstwa rzymskiego.
 

Z Adwentem jest trochę tak, jak z urodzinami. Kiedy ktoś nam bliski ma urodziny, życzymy mu dużo szczęścia, zdrowia, spełnienia marzeń i w ogóle wszystkiego, co najlepsze. I choć te życzenia składamy mu tylko raz w roku, to wcale nie oznacza, że w inne dni życzymy mu źle albo że nasza relacja z nim jest przez resztę roku jakaś gorsza. Można powiedzieć, że w Adwencie przygotowujemy się do świętowania urodzin Pana Jezusa...

 

Z Remigiuszem Recławem SJ, dyrektorem Ośrodka Odnowy w Duchu Świętym w Łodzi, opiekunem wspólnoty Mocni w Duchu, rozmawia Iwona Świerżewska

 
ks. Edward Staniek
Twój brat był umarły a znów ożył. Zaginął a odnalazł się (Łk 15, 5). Spotykamy się z Jezusem jako lekarzem. Grzech rozumie On jako chorobę. Można w niej trwać – wtedy to choroba przewlekła. Można w niej umrzeć – i wówczas jest to choroba śmiertelna. Do tej prawdy nawiązuje przypowieści o Synu Marnotrawnym, gdy Ojciec tłumaczy drugiemu synowi, że jego brat był umarły, a ożył.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS