logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Wojciech Zagrodzki CSsR
Lekcja religii w szkole nie będzie katechezą
Kwartalnik Homo Dei
 


Jeżeli jak Ksiądz Profesor zauważył, podczas lekcji religii w szkole mamy w sali uczniów niewierzących, to może lekcja religii powinna się stać formą przepowiadania misyjnego, czyli ewangelizacją?

W szkole nie można prowadzić ewangelizacji w sensie ścisłym. Z drugiej strony, trzeba powiedzieć, że misja ewangelizacji realizuje się w świecie, więc teoretycznie mogłaby mieć miejsce również w szkole czy w jakimkolwiek innym miejscu, jak np. w Sejmie. Jednakże trzeba uznać autonomię instytucji publicznych. Dlatego ważniejsze jest pytanie: w jaki sposób chrześcijanie, katolicy powinni być obecni w Sejmie albo w szkole, w ogóle w życiu publicznym, aby ubogacać je wartościami tkwiącymi w Ewangelii? Czy zaś mamy iść do szkoły wprost z misją ewangelizacji? A może raczej z misją wychowawczą, wpisując się w ten sposób w cele stawiane sobie przez szkołę? Ewangelizacja byłaby ingerencją Kościoła w sprawy szkoły i powodowałaby sytuację, że uczniowie innych wyznań, a także niewierzący, byliby poddawani chrystianizacji. Tymczasem szkoła publiczna ma prawo do zachowania charakteru świeckiego. Nie można prowadzić w szkole ewangelizacji ukrytej pod nazwą "lekcja religii" ze względu na szacunek dla natury szkoły.

Trzeba także koniecznie dopowiedzieć, co niesie z sobą ewangelizacja w sensie ścisłym. O ile w ogólnym znaczeniu ewangelizację należy rozumieć jako w ogóle głoszenie Ewangelii światu, to w sensie ścisłym, tak jak jest ona rozumiana w całym procesie pierwotnego katechumenatu i katechezy, jest ona głoszeniem Chrystusa, co zakłada nawrócenie, opowiedzenie się za Nim i decyzję życia według Jego wskazań. I w związku z tym rodzi się pytanie: czy można z tak rozumianą ewangelizacją iść do dzieci i młodzieży, żądając nawrócenia i opowiedzenia się za Chrystusem? Czy uczeń, na tym etapie rozwoju, jest zdolny przeżyć tak rozumiany proces? O ile w przypadku starszej młodzieży można w pewnym sensie mówić o ewangelizacji i nawróceniu, to jak to odnieść do dzieci?

Czym więc jest lekcja religii w szkole? Jakie jest jej miejsce w misji Kościoła, wyrażanej często w schemacie: preewangelizacja – ewangelizacja – katecheza i mistagogia  duszpasterstwo?

Odpowiem krótko: jest po prostu lekcją religii. W szkole nie może być niczym innym jak tylko nią. Jeżeli nauczanie religii w szkole będziemy chcieli uczynić czymkolwiek innym poza lekcją religii, będzie to znaczyło, że ignorujemy szkołę. I na odwrót: szkoła nie może Kościołowi zaproponować niczego innego jak tylko lekcji religii, która musi być integralnie związana z misją szkoły, realizującej dwa zadania: kształcenia i wychowania. Trzeba zrezygnować z aspiracji wtajemniczenia, ewangelizacji czy preewangelizacji. Jeżeli Kościół chce współpracować ze szkołą, to musi spotkać się z nią na dwóch wspólnych dla obojga płaszczyznach, którymi są kształcenie i wychowanie. Jeżeli natomiast Kościół będzie próbował wprowadzić na teren szkoły katechizację czy ewangelizację, to tym samym wykluczy z dialogu szkołę, która ze swojej natury nie może w tej misji uczestniczyć. W konsekwencji powstanie konflikt, a szkoła, broniąc swojej świeckości, będzie marginalizowała lekcje religii.

Ewangelizacja jest innym sposobem oddziaływania niż nauczanie religii. Gdyby chcieć realizować w szkole ewangelizację, musiałoby dojść do radykalnej zmiany koncepcji lekcji religii, do postawienia innych niż szkolne założeń i celów. Dlatego lekcja religii musi pozostać lekcją. Podobnie na uniwersytetach nie prowadzimy ewangelizacji ani nie wygłaszamy kazań, lecz wykłady z teologii. Tego oczekuje od nas uniwersytet. Owszem, przy okazji wykładu z teologii czy lekcji religii może nastąpić skutek ewangelizacyjny. Ale to nie znaczy, że wykłady powinniśmy zastąpić oddziaływaniem ewangelizacyjnym.

Czy więc lekcja religii nie wpisuje się w misję Kościoła?

Szkoła nie jest miejscem duszpasterstwa Kościoła, tzn. Kościół nie może zawłaszczyć szkoły do prowadzenia własnej działalności na jej terenie. Ale z drugiej strony, w szerokim planie duszpasterskim mieści się również nauczanie religii w szkole. Kościół głosi Ewangelię, a czyni to również przez lekcję religii. Nauczanie religii w szkole wykracza jednak poza przedstawiony przed chwilą schemat: preewangelizacja – ewangelizacja – katecheza i mistagogia – duszpasterstwo. Jest jednak jeszcze jedna kategoria, którą można zastosować do szkoły: inkulturacja wiary. Inkulturacja prowadzi do spotkania wiary i kultury, a takie spotkanie jest do uwzględnienia w celach edukacji szkolnej. Dialog wiary i kultury może być owocny dla wychowania. Dialog ten prowadzi się jednak innymi metodami niż ewangelizacja czy katecheza. Punktem wyjścia staje się wówczas kultura i poszukiwanie w niej i w jej wartościach możliwości rozwoju religijnego. Z drugiej strony, jest miejsce na pokazywanie możliwości doskonalenia kultury ze strony chrześcijaństwa. Inkulturacja wiary zakłada większe uwzględnienie kultury, a więc egzystencjalnych uwarunkowań życia i rozwoju ucznia. Gdybyśmy tak właśnie spojrzeli na nauczanie religii, to uniknęlibyśmy wielu problemów. Szkoła ze swojej strony również może służyć inkulturacji wiary poprzez wprowadzanie w kulturę (naszą kulturę), w której istotną, znaczącą rolę odgrywa chrześcijaństwo. Jeżeli będziemy wychowywali do uczestnictwa w kulturze, mówiąc o roli chrześcijaństwa w jej tworzeniu i rozwoju, i pokazywali, jak w tej konkretnej kulturze można być chrześcijaninem, to będziemy wychowywali także do chrześcijaństwa.
 
Zobacz także
Przemysław Radzyński
Bombardowani mnóstwem informacji i propozycji, ale bez trwałego fundamentu wartości, nie tylko młodzi mają dzisiaj problemy z wyborami. Łatwo się w tym dzisiejszym gąszczu zagubić, łatwo zatracić zdolność rozróżniania pomiędzy sprawami życiowej wagi a informacjami, które są śmieciami. Gdy pozwolimy, by nasze życie było tak bardzo wypełnione, nie pozostaje w nim przestrzeni na wyhamowywanie, na zastanowienie się nad sobą.

Z bp Edwardem Dajczakiem rozmawia Przemysław Radzyński
 
Józef Augustyn SJ
Każde nasze spotkanie z Jezusem jest spotkaniem z wiecznie żyjącym. Naszą modlitwą dotykamy wymiaru przekraczającego czas, dotykamy wieczności. Każda nasza modlitwa, choć dokonuje się w czasie, to jednak dosięga wieczności. Tę prawdę o wiecznym wymiarze naszej modlitwy dobrze podkreśla spotkanie Jezusa z uczniami nad Jeziorem Galilejskim. 
 
s. Bogumiła Kaczorek CSL
Pamiętam spotkanie sprzed kilkudziesięciu lat z ks. Antonim Gretą, który zafascynowany swoim proboszczem z pierwszych lat pracy w parafii Matki Bożej Loretańskiej w Warszawie – ks. Ignacym Kłopotowskim – snuł wspomnienia o tym niezwykłym kapłanie, a chcąc najkrócej go scharakteryzować, powiedział: „To był święty ogień”. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS