logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Terencjan Krawiec OFM
Miłość kosztuje, a każde jej zwycięstwo przynosi radość. Komentarz Bractwa Słowa Bożego
Mateusz.pl
 
fot. Nayarb Photography, Diurnal - Liturgy of the Hours | Cathopic (cc)


Komentarz do pierwszego czytania

 

Brak wiary we własne siły może paraliżować. Wielu ludziom uniemożliwia on działanie, blokuje ich, zanim jeszcze podejmą jakąś inicjatywę. Dlatego staramy się „leczyć” z takiego lęku, pracować nad nim. Czy jednak absolutna pewność siebie i nieskrępowana niczym wiara we własne możliwości jest alternatywą? Dzisiejsze pierwsze czytanie ukazuje nam taki rodzaj „braku wiary” w siebie, który może okazać się twórczy i stanowi fundament dojrzałej osobowości.

 

Salomon bowiem, człowiek z pewnością zdolny, pełen energii i silny, zdaje sobie sprawę ze swoich ograniczeń. Nie kieruje się kompleksami, ale dopuszcza myśl, że nie wie jeszcze wszystkiego i nie na wszystkim się zna. Rozumie, że brak mu doświadczenia. Z tego powodu lęka się, aby swoim postępowaniem nie krzywdzić innych, rządząc pochopnie i niesprawiedliwie. Ten swoisty niedobór pewności siebie nie blokuje go, ale motywuje do roztropnego działania. Do konsekwentnej pracy nad własnym charakterem. Świadomość, że nie „pozjadał wszystkich rozumów” i może być omylny, rodzi w nim nie złość na siebie, ale pragnienie zdobycia wiedzy i nabycia doświadczenia. Próba przemodlenia naszych działań może pomóc nam zdrowo zbalansować lęk przed działaniem i zdrowy rozsądek. Odróżnić pewność siebie od zwykłej arogancji i krótkowzroczności.

 

Komentarz do psalmu

 

Kiedy patrzymy na niesprawiedliwość tego świata, cierpienie niewinnych ludzi czy wreszcie zmagamy się z własnymi kłopotami; stajemy wobec pokusy zrzucenia winy i odpowiedzialności za zło na Pana Boga. Pytamy dlaczego na to pozwala. Zastanawiamy się, gdzie Jego wszechmoc i miłosierdzie… Umyka jednak większości z nas związek, jaki wiele spośród trudnych i przykrych wydarzeń ma z konkretnym ludzkim działaniem. Przerażają nas cierpienia ofiar wojen, a przecież za każdym ze zbrojnych konfliktów stoi pycha jakiegoś człowieka. Boimy się nowotworów, a przecież to człowiek żądny zysku i panowania nad światem, zatruwa go wciąż spalinami, produkuje niezdrową żywność, generuje stresowe sytuacje. To wszystko truje nas i niszczy, prowadząc do poważnych chorób. Podobne przykłady można by mnożyć.

 

Psalm 119, podobnie jak pierwsze czytanie, ukazuje nam związek pomiędzy szczęśliwym życiem, a przestrzeganiem prawa Bożego. Widzi w Bożym prawie nie tyle środek dominacji nad ludzkością, co projekt udanego życia. Salomon, który prosi Boga o mądrość, w końcu cieszy się także bardziej przyziemnymi dobrodziejstwami. Psalmista, pragnący nade wszystko wewnętrznego pokoju, stawia Słowo Boga ponad srebrem i złotem.

 

Czasem zło, które na nas spada, jest tak naprawdę przykrą konsekwencją wyborów, które kiedyś podjęliśmy lub też wynikiem działania kogoś innego, kto Boże prawo pogwałcił. Zmiana świata na lepsze zaczyna się od przemiany konkretnego człowieka, od przemeblowania jego piramidy wartości.

 

Komentarz do drugiego czytania

 

Módl się tak, jakby wszystko zależao od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie. Ta przypisywana św. Ignacemu z Loyoli popularna maksyma, zdaje się mieć subtelne potwierdzenie w dzisiejszym fragmencie Listu do Rzymian.

 

Mowa w nim bowiem o Bogu, który współdziała, z człowiekiem. Paweł nie zapewnia nas, że Bóg dokonuje czegoś na nasze zamówienie; że zwalniając nas z wszelkiego wysiłku – działa za nas. Oczekiwać możemy Bożego wsparcia, asystencji Jego łaski. Nie należy natomiast spodziewać się jakiegoś quasi – magicznego działania Boga, które rozwiąże nasze problemy bez naszego zaangażowania. Jeżeli więc w obliczu problemów uciekamy w wiarę, w modlitwę, bez jakiejkolwiek naszej inicjatywy – wystawiamy Boga na próbę. To trochę tak, jakbyśmy zamiast z bolącym zębem udać się do dentysty, odmawiali różaniec w intencji ustania bólu. Słowo Boże konsekwentnie uczy nas brania odpowiedzialności za własne życie. Nie możemy płaszczem religijności przysłaniać własnego lenistwa czy apatii.

 

Zapewnienie, iż jesteśmy powołani przez Boga, a więc zaproszeni do wielkich rzeczy, do pięknego życia to nic innego jak zachęta do tego, by swoje ludzkie wysiłki połączyć z mocą Tego, który nas kocha i jest Wszechmogący. Przez chrzest staliśmy się wszyscy kapłanami. Możemy więc składać Bogu ofiarę pochwalną naszym życiem. Dzieje się tak zawsze wtedy, kiedy nasze działanie Mu ofiarujemy. Kiedy nasze wysiłki omodlimy. Bóg, który działa wespół z nami, czyni nas swoimi „partnerami”. Jakże wielka to godność!

 

Komentarz do Ewangelii

 

W imię naszych rozmaitych miłości jesteśmy w stanie naprawdę wiele poświęcić. I to nie tylko jeśli chodzi o ludzi, których kochamy. Gotowi jesteśmy przejechać setki kilometrów, aby wziąć udział w koncercie ulubionej gwiazdy. Potrafimy wstać bladym świtem, aby zdążyć na samolot, który zawiezie nas na wymarzone wakacje. Umiemy odmówić sobie pokarmu i intensywnie ćwiczyć, aby zyskać sylwetkę, jakiej pragniemy. Kiedy bowiem zależy nam na jakimś „skarbie”, gotowi jesteśmy, jak bohaterowie dzisiejszej Ewangelii, poświęcić naprawdę wiele dla zdobycia go. Nasza więc determinacja ze względu na coś lub kogoś jest swego rodzaju papierkiem lakmusowym. Wskazuje on, jak bardzo nam na tym czymś lub kimś zależy. Im bardziej wierzę, że skarb mój jest w Bogu, tym więcej pracy wewnętrznej i samozaparcia jestem gotów dla Niego poświęcić. Nie wszystko mi się uda, nie będę od razu świętym, lecz On zna moje serce. On wie o moich zmaganiach i potyczkach. Moje kolejne próby, każdorazowe powstanie z upadku, wysiłek, jaki wkładam, aby żyć w relacji z Nim – są najlepszym świadectwem mojej do Niego miłości.

 

Chociaż miłość kosztuje, każde jej zwycięstwo w naszym życiu przynosi radość. O tej wewnętrznej satysfakcji dzisiejsza ewangelia również mówi. Kupiec sprzedaje wszystko, co ma – rozradowany. Można z radością nawet tracić swoje dobra, jeśli się jest przekonanym, że czyni się to dla większego zysku. Jeśli moja wiara mówi mi, że tracę coś ze względu na Boga, to taka strata prędzej czy później zaowocuje wewnętrznym pokojem.

 

Terencjan Krawiec OFM
Bractwo Słowa Bożego

 
Zobacz także
Krzysztof Osuch SJ

Choć świeci nam już „z wysoka Wschodzące Słońce”, to jednak wcale nie jest łatwo chodzić w jego światłości. Nie jest też łatwo dotrzymać Jezusowi kroku, na różnych etapach Jego drogi. I Piotrowi, i nam dzisiaj, trudno jest się zgodzić na to, że droga do Domu Ojca jest tak trudna. Piotr usłyszawszy, co Jezus musi wycierpieć, wziął Go na bok i zaczął Go upominać. – Jednak to Piotr, a nie Jezus, zasłużył sobie na upomnienie.

 
Adam Ligęza SP

Na drodze do Jerycha jest tłoczno, ale to już nie lud Izraela z wojskiem zgromadzonym wokół Arki, ale Nauczyciel z Nazaretu otoczony swoimi uczniami i sporym tłumem. Niektórzy chcą Go dotknąć, innym wystarczą Jego słowa. Nauczyciel mówi z mocą i czyni cuda, więc warto pojawić się w Jego pobliżu, choć na chwilę. (...) I wreszcie On – „nieodpowiedni” człowiek. Żebrak. Na dodatek niewidomy. Człowiek z defektem, ograniczony, bez perspektyw. Nie dla niego towarzystwo Nauczyciela. Nie dla niego mądrości i nauki. On może tylko siedzieć przy drodze i żebrać.

 
Zbigniew Marek SJ

Narzędziem w wypełnianiu się Bożego planu zbawienia jest katecheta. To za jego pośrednictwem dochodzi do poznania, a później przyjęcia Boga. Dzieje się to między poprzez katechezę odsłaniającą osobę i tajemnicę Jezusa Chrystusa – jedyną Ewangelię. Istotą katechetycznej posługi słowa jest uświadamianie człowiekowi jego życiowych sytuacji, niesienie mu pomocy przy określaniu sensu swego życia i odkryciu religijnego wymiaru przeżywanych przez niego problemów, by widząc własną ograniczoność, był on w stanie przyjąć osobę Jezusa Chrystusa jako swojego Pana i Zbawiciela. 

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS