logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Jan Smolec
Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina
Zeszyty Formacji Duchowej
 


Codziennie oddaję moją słabość i poszczególne moje słabości Bogu, wyznaję swoją nieudolność i niewystarczalność, proszę braci i siostry o modlitwę nade mną, ponieważ w walce duchowej, pośród słabości tak bliskiej grzechowi, potrzebuję mocy z wysoka, prowadzenia i ochrony, proszę o modlitwę wstawienniczą o uzdrowienie serca i umocnienie siły wewnętrznego człowieka, wiem bowiem (niestety – z własnego doświadczenia), że w szczelinę spowodowaną naszym brakiem ufności do Boga lub egoistycznym przywiązaniem, albo zarozumiałą samowystarczalnością, wkracza diabeł, aby zmienić naszą słabość (podkreślenie autora artykułu) w ciężar duchowy, by z naszych przywiązań uczynić "więzy duchowe" (...) Szatan utwierdza to co zastanie lub też dezorganizuje jeszcze bardziej istniejący nieporządek. Uwydatnia posiadane cechy i wykorzystuje nasze słabości[1].

Na szczęście, zacytowane przeze mnie wyznanie świętego Pawła kończy się okrzykiem ulgi i radości: Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! (Rz 7, 24b). Oto odpowiedź na smutną konstatację i pełne trwogi pytanie: Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci? (Rz 7, 24a). Tę odpowiedź, a więc także ulgę i radość, dzielę z Apostołem Narodów całkowicie.

Kolejny paradoks, na który zwróciłem baczniejszą uwagę dzięki lekturze dzieł Ojca Raniero Cantalamessy OFM [2], dotyczy mojej wiedzy i jednocześnie niewiedzy na temat grzechu. Wydawałoby się, że wiem wszystko o grzechu, skoro to ja grzeszę... Ale jednocześnie: Jakże mam wiedzieć, czym jest grzech, skoro sam jestem grzesznikiem? Jak mogę wypowiedzieć się obiektywnie i prawdziwie na temat grzechu, skoro jestem w grzechu? Uwikłany w grzech – miałbym być "specjalistą od grzechu"... Spostrzeżenie to stało się dla mnie łaską, za którą błogosławię Boga i szczególnie cenię Ojca Cantalamessę. Doprowadziło mnie ono do zrozumienia, że jedynie objawienie Boże jest kompetentne w ukazywaniu całej prawdy o grzechu, że tylko Bóg mówi prawdę o mnie – grzeszniku i o mojej grzeszności. Nauczyłem się konfrontować moje doświadczenie winy ze Słowem Bożym, a więc z oceną Tego, który jest bez grzechu, i który grzechu nie uczynił.

Twoje słowo jest lampą dla moich stóp i światłem na mojej ścieżce
(Ps 119, 105)

Prawdę, zawarta w tym wersecie, w szczególności odnoszę do mojej sytuacji grzesznika, do sytuacji bycia w grzechu, w której Słowo Boże jest niezbędne, bym uznał swój grzech i jego zło, a także, bym odnalazł drogę wyjścia z tej sytuacji, drogę ocalenia, nazywaną w języku biblijnym nawróceniem. Słowo Boże jest też konieczne, bym, nie uniewinniając się i nie bagatelizując grzechu, zachował radość i nadzieję, i umiał akceptować siebie takim, jakim jestem. Jest to zupełnie niezwykłe w relacji ze słowem Bożym, że człowiek, któremu Pismo nie pozostawia żadnych złudzeń co do jego statusu [3], którego głównym wyznacznikiem jest grzech i śmierć – owoc grzechu, jednocześnie znajduje w Słowie potężny ładunek optymizmu, tyle jasnych barw w biblijnym obrazie człowieka, piękną pieśń obietnicy i nadziei! Nie sposób tu nawet czegokolwiek zacytować z tego bogactwa dobra: trzeba po prostu brać, czytać i medytować. Codzienna medytacja Słowa Bożego pozwala człowiekowi na właściwe przeżywanie winy, w którym przyznanie się do grzechu i skrucha łączą się z otwartością na przebaczenie i niezawodną nadzieją zbawienia.
 
Umocniony przez Słowo, idę z moim grzechem do Jezusa,

oddając Mu moją słabość i winę. Czynię to zwłaszcza przez modlitwę, w której pierwsze miejsce przyznaję – "z konieczności", z potrzeby serca – słowom św. Siostry Faustyny: Jezu, ufam Tobie!

Czynię to następnie przez Eucharystię, która tak pięknie prowadzi mnie od aktu żalu za grzechy, przez uczestnictwo w Ofierze Pana, w Ofierze Jego Ciała, które za nas było wydane, i Jego Krwi, która za nas była wylana, aż do Komunii świętej, która chroni nas przed grzechem, gładzi grzechy powszednie, uzdalnia do uwolnienia od nieuporządkowanych przywiązań i zachowuje nas od przyszłych grzechów śmiertelnych [4]: Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pana głosicie (1Kor 11, 26). Jeśli głosimy śmierć, to jednocześnie odpuszczenie. Jeśli za każdym razem Krew wylewa się na odpuszczenie grzechów, powinienem zawsze ją przyjmować, aby ciągle odpuszczała moje grzechy. Ponieważ ciągle grzeszę, powinienem zawsze mieć lekarstwo [5].

Szczególnym przeżyciem, w którym doświadczam tajemnicy grzechu, ale i oczyszczenia z niego przez łaskę przebaczenia, jest oczywiście sakrament pokuty i pojednania. Głęboko przeżywam za każdym razem wydarzenie spowiedzi, w którym...
 
Zobacz także
ks. Rafał Masarczyk SDS
Wszyscy księża z jakimi do tej pory rozmawiałem jednoznacznie stwierdzili, że opuszczenie niedzielnej Mszy św. (w sposób świadomy i dobrowolny) jest grzechem ciężkim. Czy do kogoś z Was to dotarło??? Jeżeli opuścisz mszę św. w niedzielę to, według tego co powiedzieli mi księża, grozi Ci za to POTĘPIENIE WIECZNE, PIEKŁO z którego nigdy się nie wydostaniesz!!! To KARA SMIERCI!!! - Czy takie są konsekwencje tego grzechu?
 
ks. Jerzy Sermak SJ
Prawdziwie sakrament pokuty, czyli nasze pojednanie się z Bogiem i z ludźmi nie dokonuje się dopiero przy konfesjonale, ale rozpoczyna się już wcześniej w sercu nawracającego się człowieka. Uświadomienie sobie własnych win, pragnienie ich szczerego wyznania i odpokutowania, zobowiązuje grzesznika do przyjęcia wszystkich elementów sakramentu pojednania...
 
Maksymilian Kuźmicz

Wolność jest chyba jedną z najistotniejszych wartości naszej cywilizacji. Jej rozumienie zmieniało się na przestrzeni dziejów, podobnie jak waga tego zagadnienia. Przynajmniej od czasów rewolucji francuskiej, która na swoich sztandarach wypisała wolność, równość i braterstwo, wolność stała się jednym z najistotniejszych tematów życia społecznego. W imię wolności do walki stawali powstańcy listopadowi i styczniowi, jak też lud Paryża czy Budapesztu. W imię wolności strajkowali robotnicy, a sufrażystki wybiegały na tory wyścigowe. Wolność porwała narody naszego kontynentu do próby tworzenia własnych państw w XX wieku i walki z totalitaryzmami. 

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS