logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ks. Andrzej Orczykowski SChr
Moje pielgrzymowanie Drogą męczeństwa kapelana
Profile
 


Moje pielgrzymowanie

 W architekturze warszawskiego Żoliborza górują dwie charakterystyczne wieże kościoła pw. św. Stanisława Kostki. W dzieje tej świątyni na trwałe wpisał się ks. Jerzy Popiełuszko, kapelan „Solidarności”. W 1980 r. został skierowany do pracy duszpasterskiej w tutejszej parafii. Od sierpnia '80 energicznie zaangażował się w duszpasterstwo ludzi pracy. Gdy robotnicy Huty Warszawa (obecnie Huta Lucchini Warszawa) ogłosili strajk okupacyjny odprawił dla nich pierwszą Mszę Świętą, został ich kapelanem. Od tego czasu z robotnikami „rozmawiał ich językiem”. Jego kazania były jednoznaczne, przejrzyste i bezpośrednio docierały do serc.  Kapłańskie posługiwanie nierozerwalnie związało go ze środowiskiem ludzi pracy i tworzącymi Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”.
 
Od początku stanu wojennego troszczył się o pozbawionych wolności, otaczał opieką rodziny internowanych, modlił się za nich. Był bardzo blisko sądzonych na podstawie dekretu o stanie wojennym. Nie potrafił przejść obojętnie obok człowieka w potrzebie. Dzielił się tym co miał, organizował pomoc medyczną, sprowadzał dary z Zachodu.  Jego mieszkanie było miejscem spotkań dla prześladowanych. Nie tylko przyjmował wszystkich, lecz również sam wychodził do innych. W wigilię Bożego Narodzenia podczas stanu wojennego wstał od wieczerzy i z torbą pełną opłatków obszedł posterunki wojskowo - milicyjne na Żoliborzu.
 
W października 1980 r. w kościele pw. św. Stanisława Kostki rozpoczęto odprawiać Msze Święte za Ojczyznę. Od 22 lutego 1982 r. - systematycznie w ostatnią niedzielę miesiąca – odprawiał je ks. Jerzy Popiełuszko. Do żoliborskiej świątyni z modlitwą za Ojczyznę coraz liczniej, przybywali wierni z całej Warszawy i z różnych zakątków Polski. W poczuciu jedności i odpowiedzialności za Ojczyznę słuchali homilii o ludzkiej godności, rodzących nadzieję, że Prawda oraz Dobro zwyciężą.  W kazaniach ks. Jerzego – ubogaconych nauczaniem Jana Pawła II i kard. Stefana Wyszyńskiego - nie było polityki, tylko przypominanie czym jest wiara, nadzieja, miłość, dobro, prawda, sprawiedliwość,...  Jego nauczanie i własna postawa ukazywały jak żyć, wnosiły optymizm, przywracały nadzieję, wyzwalały z nienawiści.
 
Intensywnej aktywności ks. Jerzego Popiełuszki od jesieni 1983 r. towarzyszyły wzmożone działania Służb Specjalnych. Był ciągle śledzony. Otrzymywał listy z pogróżkami.  Jednak wszelkie próby zastraszenia go okazywały się nieskuteczne. Na prośbę robotników – mając na uwadze zagrożenie życia księdza Jerzego ze strony Służb Specjalnych - Ksiądz Prymas kard. Józef Glemp zaproponował mu wyjazd na studia do Rzymu. Na tę propozycję odpowiedział: „Nie mogę tych ludzi zdradzić, gdy ich opuszczę, to się załamią”. Najbliżsi współpracownicy kapelana „Solidarności” twierdzą, że był świadom grożącego mu niebezpieczeństwa. Jego znajomi wspominają jak często powtarzał: „ja długo nie pożyję” i: „jestem gotowy na wszystko”.  Chcąc realizować swoje powołanie - w myśl życiowej maksymy wypisanej na prymicyjnym obrazku: „Posyła mnie Bóg, abym głosił Ewangelię i leczył rany zbolałych serc" - gotowym był ponieść śmierć.
 
Pierwszym, nieudanym zamachem na jego życie był upozorowany - 13 października 1984 r. przez funkcjonariuszy Służb Specjalnych - wypadek samochodowy w drodze z Gdańska do Warszawy. Drugi atak nastąpił sześć dni później. Dnia 19 października 1984 r. ks. Jerzy prowadził modlitewne spotkanie w Duszpasterstwie Ludzi Pracy w parafii pw. Świętych Polskich Braci Męczenników w Bydgoszczy. Celebrował Eucharystię, a następnie prowadził rozważanie bolesnych tajemnic różańca. Całość modlitewnego spotkania zakończył wezwaniem: „Módlmy się, byśmy byli wolni od lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy". Tego samego wieczoru postanowił wrócić do Warszawy. Około godziny 22.00 na szosie między Bydgoszczą a Toruniem niedaleko miejscowości Górsk samochód kapelana „Solidarności” - prowadzony przez p. Waldemara Chrostowskiego - został zatrzymany przez umundurowanych milicjantów ruchu drogowego, zaś w rzeczywistości jak się później okazało funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Kierowca został zmuszony do oddania kluczyków i przejścia do milicyjnego samochodu, gdzie skuto go kajdankami. Księdza siłą – za rękawy sutanny – wyciągnięto z samochodu, ogłuszono silnym uderzeniem w głowę i po zakneblowaniu mu ust wrzucono do bagażnika. Rozpoczęła się męczeńska droga ks. Jerzego Popiełuszki. W czasie jazdy p. W. Chrostowski wyskoczył z pędzącego samochodu i zaczął szukać pomocy. Po kilkunastu kilometrach funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa zatrzymali się w lesie, bowiem zauważyli, że samochód jest niesprawny, a ponadto ks. Jerzy próbował uwolnić się z bagażnika. Podczas postoju ks. Popiełuszko próbował uciekać. Gdy go schwytano, bito aż do utraty przytomności i ponownie wrzucono do bagażnika. Podczas drogi z Torunia do Włocławka ks. Jerzy cały czas próbował się uwolnić. Dlatego zatrzymano się na polnej drodze, znów bito go pałkami, grożono mu bronią, a gdy stracił przytomność, związano mu ręce i nogi. Po przejechaniu następnych kilometrów, zatrzymano się. Znów bito Księdza. Założono mu tampon, który utrudniał oddychanie. Na jego szyi związano pętlę tak, aby każda próba wyprostowania nóg powodowała duszenie. Do nóg przywiązano - wcześniej przygotowany - worek z kamieniami. Kiedy ks. Jerzy jeszcze żył zabójcy postanowili zatopić go przy tamie we Włocławku.  Wrzucając go do wody nie sprawdzili czy jeszcze żył czy zmarł w bagażniku podczas ostatniego etapu drogi.
 
 
 
1 2  następna
Zobacz także
Małgorzata Janiec
Sprawdzony przepis na niebo? Oddać całe życie na ziemi drugiemu człowiekowi. Szczególnie takiemu, który sam już nie może się o siebie zatroszczyć. Hanna Chrzanowska, nowa błogosławiona Kościoła katolickiego, dobrze znała ten przepis. A właściwie sama go napisała. Tymi samymi rękami, które nosiły chorych, opatrywały rany, gładziły po wyniszczonych chorobą lub starością dłoniach. 
 
Małgorzata Janiec
Już dwa miesiące od nastania wiosny. Jej powiew ożywiajacy przenika i przebudza całą naturę. A i człowiek po sportach zimowych z radościa oddaje sie ruchowi na wolnym powietrzu. Wdech-wydech-wdech-wydech. Do abecadla troski o zdrowie należy gimnastyka i spacer. Ludzie od marketingu wymyślają stale nowe odmiany sportów...
 
ks. Edward Staniek
Ostatnia pokusa z jaką Jezus walczył polegała na sugestii, że uwierzymy w Ciebie, jeśli zejdziesz z krzyża. Skoro Pan Jezus przybył, abyśmy przez wiarę w Niego otrzymali życie wieczne, propozycja zejścia z krzyża wydawała się idealna. Jezus jednak wiedział doskonale, że ludzie mają w Niego uwierzyć, mimo że On wisi i umiera na krzyżu. Dla Jego wrogów był to argument nie do zbicia, bo skoro ktoś umiera na krzyżu jako w stu procentach bezradny to na pewno Synem Boga nie jest.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS