W miarę jak postępowaliśmy w latach coraz bardziej skupialiśmy się na aspekcie czystości własnej i odpowiedzialności za czystość swojej dziewczyny / chłopaka. Zaczęłam pojmować, o co w „tym” tak naprawdę chodzi, że to nie mrzonka, nie wymysł, że moja postawa wobec tej kwestii przed małżeństwem, a właściwie konsekwencje tej postawy ciągną się i w małżeństwie. Wiem, iż fakt, że nie mamy za sobą tzw. „przeszłości”, pomógł nam we wspólnym podjęciu decyzji o stosowaniu naturalnych metod regulacji poczęć. Takie decyzje mogą być podejmowane tylko przy bezgranicznej ufności wobec siebie (co daje zachowywanie czystości przed zawarciem sakramentu małżeństwa), muszą być ogarnięte modlitwą i autentycznym pragnieniem życia w czystości. To, że nie wyciągnęliśmy ręki po ten zakazany owoc – współżycie, przynosi nam dziś ogromne profity. Nie potrafimy sobie wyobrazić uwikłania w jakąkolwiek antykoncepcję. Niestety osoby, które wtedy za wcześnie poznały te sfery, są dziś nieszczęśliwe. Trzy bardzo bliskie nam kobiety są dzisiaj po rozwodzie, jedna z nich po opłakanych skutkach związanych z używaniem antykoncepcji. Ubolewamy nad tym, że nie było w nas wówczas, kiedy była jeszcze pora, tej świadomości i dojrzałości, by przestrzec je, bo brnęły przecież w duchowe grzęzawisko.
Warto było
Najpiękniejszym darem złożonym Bogu przez młodą osobę jest jej czystość. Bóg w zamian też wywdzięcza się pięknym prezentem, który trwa u nas już parę lat – to niezwykła świeżość naszych intymnych spotkań. Niektórzy zarzucają współżyciu bez antykoncepcji brak spontaniczności i naturalności, a przede wszystkim świadome podejmowanie ryzyka niechcianej ciąży. Ja jednak uważam, że strach towarzyszy każdemu spotkaniu pary, która stosuje antykoncepcję. Jak strach może wyzwolić w człowieku spontanicznosć i naturalność? Przecież on działa jak paralizator. Czytałam wiele świadectw par, które strachu przed poczęciem pozbyły się dopiero wtedy, gdy przeszły na stosowanie metod naturalnych. To kolejny dowód na to, że współżycie zarezerwowane jest tylko dla małżonków. Tak naprawdę czystość wyzwala nas z wszelkich obaw, z każdego strachu. Dziś, gdy mamy już jedno cudowne dzieciątko i patrzymy na naszą drogę z perspektywy lat, czuję, że mogę Bogu podziękować za to, że nigdy nikt nie zaproponował mi, żebym pojechała na dyskotekę lub pod namiot, dziękuję za moją ostrożność i strach przed takimi kontaktami. Dziękuję, że śmiały się ze mnie koleżanki z tego, że nigdy nie miałam chłopca, dzięki za to, że tym, co nas niegdyś połączyło, były rekolekcje (z czego dopiero niedawno zdaliśmy sobie sprawę) na temat czystości kobiety i mężczyzny. Dzięki za to, że nie posmakowały nam te niesolone warzywa. Dziękujemy Ci, Panie Boże, że wyprowadziłeś nas na swoją drogę i że ciągle nią kroczymy, doświadczając niezwykłych małżeńskich radości. Teraz mogę powiedzieć:
„Warto było walczyć o czystość”!
Aleksandra