logo
Środa, 08 maja 2024 r.
imieniny:
Kornela, Lizy, Stanisława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Bruno Maggioni
Nowa ewangelizacja. Moc i piękno Słowa
Wydawnictwo Bratni Zew
 


Bruno Maggioni mówi z prostotą o teraźniejszości albo, inaczej mówiąc, stawia teraźniejszość Kościoła i historii przed Słowem Bożym. Z czystą ewangeliczną jasnością Maggioniemu udaje się sprawić, że ewangeliczne słowo rozbrzmiewa w teraźniejszości nie popadając w banalne czy polemiczne uwspółcześnienia, lecz zawsze będąc odbiciem Słowa Bożego, którego siłą jest łagodność.
 
Wydawca: Wydawnictwo Bratni Zew
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-7485-206-7
Format: 130 x 210
Stron: 224
Rodzaj okładki: Miękka
  
   

 
Biblia i pytania współczesnego człowieka
 
Te rozważania – po prawdzie nieco wyrywkowe – są raczej wynikiem osobistych refleksji oraz bezpośrednich lektur, a nie prawdziwych badań.
 
Już od lat młodzieńczych moją największą pasją było pokazywanie, że słowo Pisma Świętego jest słowem żywym i angażującym, słowem dla wszystkich, nowym i zaskakującym także – bardziej niż kiedykolwiek! – dla człowieka współczesnego, zaskakującym również dla osoby niewierzącej. Jeszcze parę lat temu wydawało mi się, że niebezpieczeństwo bierze się z pewnych przesadnie „naukowych” lektur, rozsianych w wielu analizach, które ukrywały sedno. Od jakiegoś czasu obawiam się także krańcowo różnego ryzyka, czyli pospiesznego, niecierpliwego i powierzchownego czytania tak zwanych, lecz bezprawnie, duchowych pozycji, przy których nie dochodzi do zrozumienia „litery” tekstu. Praktyce lectio divina – bez cienia wątpliwości godnej poparcia w każdy sposób – ­normalnie musi towarzyszyć jakaś forma poważnej, prostej, dostępnej dla wszystkich katechezy biblijnej. Wiara i rozum muszą współpracować także podczas słuchania Słowa!
 
Sama praktyka lectio divina powinna wywołać pragnienie zgłębienia tematyki kulturowej. Fakt, że nie zawsze się tak dzieje, powinien być dzwonkiem alarmowym. W niebezpieczeństwie nie jest egzegeza, lecz sama lectio divina.
 
Coraz częściej zdarza mi się spotykać osoby, które mówią, że są zmęczone, niemal znudzone lectio divina, którą prowadzi się w ich środowisku. I dzieje się tak nie z uwagi na fakt, że lectio zmieniała się w dyskurs kulturowy, lecz dlatego, że już nic nie mówi: zawsze te same myśli, te same, moralistyczne, pozbawione jakiegokolwiek przekonania stereotypy, wątpliwość, że nie chodzi już o prawdziwe słuchanie Słowa Ducha, lecz o przekazywanie własnych myśli. Żadne znaczenie nie jest bardziej duchowe i angażujące, nawet nowe i zaskakujące, od prawdziwego znaczenia tekstu. Pomijanie trudu „litery” jest stratą, nie zyskiem, i być może kryje również delikatne oznaki fideizmu. Oczywiście, to Duch Święty przemawia, lecz przemawia przez Słowo już wypowiedziane. Oczywiście, Biblię należy rozumieć w wierze Kościoła, lecz wiara nie nadaje tekstowi znaczenia, którego nie ma. Cudem Ducha i wiary jest ożywienie, uczynienie współczesnym Słowa, które już rozbrzmiało w przeszłości.
Z wielu stron słychać jak ważny jest powrót do Ojców Kościoła. Słusznie. Jednakże nie popadajmy w złudzenie, jak czynią niektórzy, że powtórzymy ich sposób lektury. Dei Verbum (nr 12) mówi, że „należy uwzględnić”, a nie powtarzać. W życiu Kościoła Pismo nigdy nie przestało być zawsze na nowo interpretowane. 

1 2  następna
Zobacz także
Daina Kolbuszewska
Życie i śmierć są stanem zero-jedynkowym. Nie można częściowo żyć i nie można częściowo umrzeć. Ale przejście między tym stanem zero-jedynkowym wcale nie jest skokowe. Śmierć jest procesem zdysocjowanym w czasie. Nie jest kwestią określenie, w którym momencie dochodzi do śmierci człowieka, bo to nie jest możliwe. Naszym obowiązkiem jest stwierdzenie, czy człowiek żyje lub czy człowiek już nie żyje.

Z prof. Zbigniewem Włdarczykiem rozmawia Daina Kolbuszewska
  
 
Jan Buczyński

Zdarza się, w trakcie liturgii mszy świętej kojarzymy niektóre elementy inaczej, niż pierwotnie o nich myślano. Takim przykładem może być aklamacja Kyrie eleison (po polsku przetłumaczona jako Panie, zmiłuj się). Błędnie myśli się o niej jako o części aktu pokuty – śpiewa się ją po nim, chociaż nie zawsze: pomija się ten śpiew, gdy wybrano formę aktu pokuty, w której aklamacja „zmiłuj się nad nami” jest już obecna. W polskiej praktyce, niestety, obecna jest prawie tylko pierwsza forma aktu pokuty, zaczynająca się od słów Spowiadam się…  (Confiteor), przez co wydaje się, że Kyrie eleison jest jej uzupełnieniem, dalszym ciągiem. A to nie do końca prawda.

 
o. Dariusz W. Andrzejewski CSSp
Za oknem pochmurna i zmienna pogoda, tragedia w kopalni "Halemba", to wszystko skłania nas do głębokiej refleksji nad ludzkim życiem i jego nieustannym przemijaniem. Wiem i mocno wierzę, że moje życie biegnie ku TEMU, któremu służę, a który jest kresem mego ziemskiego pielgrzymowania. On mnie nie odrzuci, ani mną nie wzgardzi, gdyż przyszedł po to, aby szukać i zbawiać...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS