logo
Środa, 08 maja 2024 r.
imieniny:
Kornela, Lizy, Stanisława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Paweł Bortkiewicz TChr
O kłopotach z tolerancją
Kwartalnik Homo Dei
 


Można – i trzeba – wskazać konkretne warunki, których spełnienie umożliwia realizację tolerancji z uwzględnieniem zróżnicowania jej podmiotów, ale przede wszystkim z uwzględnieniem jej ograniczeń.
 
Podstawowym takim warunkiem jest uznanie obiektywnego sensu wartości. Jest to postulat fundamentalny, a zarazem w sposób podstawowy dziś, w dobie relatywizmu i subiektywizmu moralnego, naruszany, a nawet całkiem zarzucany. 
 
Drugim warunkiem jest osobista mądrość w spojrzeniu na świat i w rozeznaniu wartości, a zatem wolność od wszelkiej pokusy fanatyzmu, ciasnoty poglądów, monologu - patologicznych form spotkania się z drugim człowiekiem. 
 
Wreszcie ważnym warunkiem tolerancji jest charakter człowieka. Konfliktowy czy też słaby charakter uniemożliwia dialog, w którym szanując poglądy drugiego, nie rezygnuję ze swojej tożsamości. U podstaw tolerancji leży zawsze sprawiedliwość, ale jej siłą ożywczą jest przede wszystkim autentyczna miłość do człowieka jako osoby. I to miłość do konkretnego człowieka, a nie do abstrakcyjnej ludzkości lub do ogółu. Jakżeż trafne są słowa Norwida: „Kto ukochał ogół, a nie ukochał pojedynczo – to Robespierre. Kto ukochał tylko pojedynczych, a zaś ogół zdeptał, ten jest Neron” [25].
 
Mając na uwadze powyższe warunki, trzeba mocno i zdecydowanie zdjąć z tolerancji jej przywilej wartości absolutnej bądź uniwersalnego narzędzia w zaprowadzaniu ładu życia społecznego. Tolerancja ma swoje granice.
 
Istnieje ich przynajmniej kilka.
 
Najpierw jest to granica logiczna: wyobraźmy sobie, że opowiadamy się za powszechnie obowiązującym postulatem: normą nie ograniczonej tolerancji, a ktoś w naszym otoczeniu uważa, że tak być nie powinno, a więc naszego poglądu ten ktoś nie toleruje. Jeśli będziemy tolerować ten pogląd, to tym samym wystąpimy przeciw tolerancji.
 
Istnieje z pewnością także praktyczna granica tolerancji: tolerancja powinna być adekwatna do rodzaju tolerowanego zachowania. Można przeciwdziałać czyjemuś zachowaniu na różne sposoby, a także z różną siłą – aż do fizycznego lub psychicznego unicestwienia nie tolerowanego (np. wroga podczas wojny). Trudno uznać owo unicestwienie za tolerancję, tak jak i trudno kogoś za nie potępić. 
 
Jest też psychiczna granica tolerancji, gdyż tolerancja po przekroczeniu pewnego progu staje się po prostu nie do zniesienia [26]
 
To właśnie te granice – naturalne i niezbywalne – tolerancji sprawiają, że ktoś musi je określać, porządkować, normować. W ten sposób przestrzeń tolerancji jako rzekomo absolutnie demokratycznej regulacji życia społecznego zostaje poddana „dyktatorom tolerancji”.
 
Granica zbiorowej tolerancji wyznaczana jest przez tego, kto jest w danej grupie „najsilniejszy” (pod różnymi względami). A więc zawsze musi być ktoś, kto chce być tolerancyjny wobec innych i potrafi postawę tolerancji narzucić członkom swojej grupy. 
 
Dla tolerancji najlepiej, jeśli opowiada się za nią grupa silna: taka, która chce i umie narzucić innym taką czy inną odmianę i taki czy inny stopień tolerancji. Grupie słabej udaje się czasem narzucić innym postulat tolerancji dla postaw członków tej grupy ze strony grupy silnej. Wtedy jednak owa słaba grupa okazuje się grupą silną (pod jakimś względem) [27]. Autorzy powyższego wniosku konkludują, że jest to pogląd w gruncie rzeczy pesymistyczny: o granicy tolerancji rozstrzyga silniejszy. Niestety: wydaje nam się, że jest to pogląd trafny [28]. I chyba trudno odmówić im racji…

Paweł Bortkiewicz TChr
Kwartalnik Homo Dei nr 4 (313) 2014
______________________________
Przypisy:
 
  [24] Por. http://sjp.pwn.pl/.
  [25] A. Siemianowski, Tolerancja - nowe imię sprawiedliwości, s. 66. Cytat z: C. K. Norwid, Pisma wszystkie, t. 8, Warszawa 1971, s. 67. 
  [26] Np. tolerowanie sąsiada, który ma zwyczaj słuchania od świtu do zmroku głośnej muzyki (przyp. red.).
  [27] A. Brożek, J. Jadacki, W sprawie granic tolerancji, dz. cyt., s. 35.
  [28] Tamże.  
 
poprzednia  1 2 3 4 5 6
Zobacz także
Wojciech Czywczyński OFMCap
Nigdy nie byłem miękkim facetem. Moje otoczenie uważało, że podejmuję twarde decyzje i potrafię kierować ludźmi. Ja natomiast wiedziałem, że to nie tak. Siła człowieka nie polega na samodzielnym radzeniu sobie w życiu – mówi Paweł Zaremba w nozmowie z Wojciechem Czywczyńskim OFMCap 
 
Jan Andrzej Kłoczowski OP
Pytam siebie i czytelników o korzenie, ponieważ chcę podzielić się kilkoma myślami na temat "radykalizmu". Proponuję więc, byśmy zaczęli od korzeni, czyli dosłownie od pochodzenia tego terminu, o którym mowa i który – chyba się wszyscy zgadzamy – wzbudza bardzo liczne kontrowersje. Warto przypomnieć, że słowo "radykalizm" pochodzi od łacińskiego "radix", czyli właśnie "korzeń".
 
Rafał Wardowski SJ
Niektórzy ludzie wyróżniają dwa rodzaje czasu. Możemy mówić o czasie odmierzanym zegarkiem, czyli o pewnej rozciągłości między dziś a jutro, między dziś a wczoraj, albo o trwaniu jakiegoś stanu w tej rozciągłości. Istnieje jednak także inny czas, nazywany czasem zbawienia lub łaski. Każdy, kto doświadcza tego czasu – spotyka Boga, który jest życiem, świeżością i pokojem bez granic. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS