ks. Tomasz Opaliński
Miłość bliźniego nie polega tylko na głaskaniu po głowie. Co bowiem mam zrobić, jeśli „życie w zgodzie ze wszystkimi" nie ode mnie zależy i jeśli okaże się niemożliwe? Dobra jest „otwartość", „wyczucie" i „tolerancja", ale jeśli ktoś ma ochotę mnie dręczyć, to czy też powinienem to „tolerować"? A jeśli chce dręczyć tych, których kocham? Jak rozróżnić, gdzie kończy się tolerancja, a zaczyna tchórzostwo, kompromis, czy zwykła obojętność...?