logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ks. Mariusz Berko
Pożegnanie z brazylijską favelą
materiał własny
 


 
 Ze wzgórza brazylijska favela Saramandaia wygląda jak wielkie wzgórza czerwono - brunatne. Tylko wytężając wzrok, można dostrzec zbite domy, baraki i niewielkie ścieżki tego ludzkiego mrowiska. Kiedyś żyłem tu, znałem każdy kamień i każdy ściek. Poznawałem każy wzrok lęku i radości. kiedyś chodziłem po tym labiryncie biedy i bezprawia... Dziś siedzę na wzgórzu... Jakoś dziwnie cicho i spokojnie. Kilkoro dzieciaków kopie piłkę na niewielkim skrawku ziemi, wydartym z gliniastego wzgórza... Dwie kobiety siedzą na byle jak zbitym drągu... Jedynie psy, jak zawsze rozgrzebują, już w niesamowity sposób rozrzucone śmiecie. Domy z czerwonych pustaków, byle jak posklecane, dziś są jakby jeszcze czerwieńsze i brzydsze. Dziś dzień jak co dzień na faveli, ale dla mnie jakże inny. To mój ostani zachód słońca tu, na tej ziemi krwi, łez i miłości. Jutro wyjeżdżam do Polski. Ponad pięć lat na brazylijskich favelach... to tak wiele dni pełnych słońca i cuchnących śmieci, tak wiele nocy pełnych krzyków i strzałów. To tak wiele spotkanych ludzi, to tak wiele rozmów, to tak wiele twarzy bez słów. Ile łez, cierpienia i ile nadzieji? Ile spowiedzi, ile modliw, ile serc otwartych i świętych? Ile już rozstań tu widziałem. Tych żywych z matrwymi, i tych co odeszli, bo bali się tu żyć? Tylko Pan Bóg wie. Tylu ludzi odeszło i przyszło, a na faveli nic się nie zmieniło. Tylko dzieci trochę urosły... Przybyło nowych... A noce zawsze są tu długie i ciemne.
 
Czy wypełniłem swoją misję? No tak, przecież wieża kościelna jeszcze nie ma krzyża, katecheza nie była jeszcze zorganizowana jak trzeba... A przecież mogłem robić więcej spotkań z młodzieżą, więcej modlitw z dorosłymi, częściej odwiedzać chorych, bo nikt ich nie odwiedza... Mogłem więcej...
 
Dołem przeszła Denise, która w ubiorze i sposobie zachowania bardziej przypominała chłopca, niż niejeden mężczyzna. Jeszcze rok temu przewodziła jednemu z gangów. Ludzie mówili, że rzadko strzelała, ale jak już, to jednym strzałem zabijała kogo chciała. Podobno na sumieniu ma kilku policjantów i rywali. Ale to ona, jedna z nielicznych, zawsze pierwsza z daleka mnie pozdrawiała i z uśmiechem na twarzy, podawała mi dłoń, jak "facet facetowi", dodając: "Jak trzeba coś pomóc, to tylko słówko i przyjdziemy". Zawsze dziękowałem, że nie trzeba. Niektórzy mi mówili, że kiedyś oznajmiła: "Jeśli ktoś powie złe słowo na naszego księdza, to będzie miał ze mną do czynienia". A ja przecież nigdy, nic jej nie dałem, nie pomogłem ... czasami w czasie wieczornej mszy, już nocą, przez otwarte drzwi, widziałem Denise za kratami muru otaczającego kościół, jak ukradkiem ściągała swą czapkę (którą nigdy w dzień nie ściągała) i pochylała swą głowę w modlitwie... Nigdy nie weszła do kościoła... Denise pozostaje tu na faveli. Czy długo jeszcze przeżyje? Denise... co ma tyle na sumieniu... nieraz przecież broniła bezbronnych... Zawsze sama... Panie pozostań z nią. Panie przebacz jej. Panie pozwól jej poznać inny świat...
 
 
 
1 2 3  następna
Zobacz także
Kazimierz Szałata

Ostatnia niedziela stycznia obchodzona jest w kościele katolickim jako Światowy Dzień Trędowatych. Jest to okazja do przypomnienia, że najstarsza choroba, o której zapomnieli już mieszkańcy większości krajów rozwiniętych, w najuboższych rejonach świat jest nadal groźna i wciąż zbiera swoje tragiczne żniwo. Dokładna liczba chorych na trąd nie jest znana, jako że występuje on w krajach o słabo rozwiniętych systemach opieki zdrowotnej, gdzie rodzą się dzieci, które nie mają szans, by w życiu spotkać lekarza. Tam docierają najodważniejsi misjonarze. 

 
Kazimierz Szałata
W porze deszczowej na Bahia w Brazylii, woda spada z nieba nagle, obficie i zmienia wszystko w rwące rzeki lub rozległe jeziora w środku wielkiego miasta, Salvador.W czasie takiego deszczu widoczność spada do zera i najlepiej wtedy wjechać na jakieś wzniesienie i czekać... W taką właśnie pogodę jechałem do centrum, aby odprawić Mszę św. w jednym z kościołów. Na jednym ze skrzyżowań wielka laguna wody, a w środku stojąca dziewczyna...
 
s. Mariola Kłos FMA
Praca w telewizji ma w sobie coś takiego, że potrafi wyssać z człowieka wszystkie soki, całą energię. Najpierw powoli wchodzi się w to dość ekskluzywne i zamknięte środowisko, następnie, po akceptacji, zaczyna się pracować do upadłego. Przynajmniej tak było w moim przypadku. Daj Boże, aby chrześcijanie tak zabiegali o zbawienie swojej duszy, jak dziennikarze o swoje kasety i programy!...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS