logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Wojciech Jędrzejewski OP
Więcej niż spełnienie
Przewodnik Katolicki
 


Słowo, które stało się spełnieniem obietnic

Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami (J 1, 14). Każdy z nas pamięta ból niespełnionych obietnic. Zarówno jeśli to my sami poczuliśmy się oszukani, jak też gdy okazaliśmy się niesłowni wobec innych.

Czasami, dla tak zwanego świętego spokoju, rodzice obiecują dzieciom najprzeróżniejsze rzeczy, bardzo szybko potem zapominając o danym słowie. Dzieci pamiętają. „Obiecałeś!” – to krzyk ich bólu i buntu wobec pustych słów. Dorosłych boli nie mniej słowo bez pokrycia. Począwszy od przykrości, gdy ktoś zapomina o umówionym spotkaniu, a skończywszy na cierpieniu z powodu odejścia współmałżonka lub odepchnięciu przez – jak się zdawało – przyjaciela. Przecież mówił, że nigdy nie opuści, że będzie na zawsze... Boleśnie przeżywają niesłowność ludzie starsi, zwłaszcza rodzice wobec dorosłych dzieci: „Obiecał, że przyjdzie, pomoże załatwić jakąś trudną sprawę...”.

Smutne jest doświadczenie spotkania z czyjąś dobrą chęcią, która okazuje się tak boleśnie niekonsekwentna. Wiemy, że ten drugi naprawdę chciałby, ale… Nie ma siły, nie starcza mu wytrwałości. Kolejne „zaklinanie się”, że nie sięgnę po alkohol, hazard, papierosy itd.

Ktoś ułożył następującą frazę: „Nie chcę nadziei! Zawiedziona boli za bardzo”.

Przecież sami również zawodzimy. Tyle słów, którym zaprzeczyła rzeczywistość. Wydawało się nam, że bardzo chcieliśmy dobrej rzeczy, lecz fakty pokazały coś dokładnie odwrotnego. Okazaliśmy się niesłowni, niewierni, bezradni wobec okoliczności, które obróciły w proch nasze obietnice.

Mogło też się i tak zdarzyć, że niewierność przyjęła formę milczenia: „Milczenie, cisza grobowa, a jakże wymowna. Zdmuchnęła iskry złudzeń. Zostawiła tło straconych nadziei. I powiedziała więcej niż słowa” (Halina Ewa Olszewska). Nie podjęliśmy rozmowy, milczenie stało się odmową spotkania. Jakże wymowną…

Takie są smutne realia – nasz „żłób”. I w nim właśnie rodzi się On – Słowo, które stało się spełnieniem obietnic. Nawet więcej niż spełnieniem. Zrobił dużo więcej, niż obiecywał!

Wypełnione Słowo

Jacques de Burbon Busset zaproponował swojej żonie następujący tytuł Dziennika, w którym bardzo wiele pisał o ich miłości: Znacznie mocniej, niż w pierwszych dniach. To, co uczynił Bóg, kiedy stał się człowiekiem, rodząc się z Maryi, jest, by tak rzec, miłością „jeszcze większą”, niż moglibyśmy przeczuwać w „pierwszych dniach” historii zbawienia. Obiecywał, że będzie Emmanuelem, Bogiem z nami, a stał się człowiekiem – Słowem, które stało się ciałem. Zamieszkał nie tyle pośród nas, co wewnątrz nas.

Boże Narodzenie wprowadza nas w oszałamiającą tajemnicę: On moje życie uczynił częścią swojego życia. I to nie tylko intensywnie myśląc o mnie, współczując, ale znacznie bardziej. To, co się stało, przerosło nasze oczekiwania. Wszedł z nami w niesłychaną jedność. Wyszedł naprzeciw ludzkiemu pragnieniu spotkania, głębokiej i uwalniającej zależności, oddania, wierności, zespolenia.

 
1 2  następna
Zobacz także
Roman Zając

Bardzo często Niebo z aniołami ukazywane jest jako świat nieróżniący się zbytnio od Ziemi i jej mieszkańców. Właściwie główna różnica jest taka, że obywatele Nieba mają doczepione skrzydła i posiadają umiejętność latania, ale poza tym wszystko jest identyczne jak na ziemskim padole. Takie wyobrażenie Nieba odnajdziemy między innymi w niezwykłej powieści Icyka Mangera „Księga Raju”.

 
Ks. Grzegorz Ryś
Dziś grzech stał się dla nas czymś niesłychanie prywatnym. Kiedy staje się jawnym, człowiek natychmiast zostaje wytknięty palcami. Być może właśnie dlatego człowiek grzeszny nie zawsze znajduje dziś we wspólnotach kościelnych zrozumienia dla swoich słabości ani oparcia. Jesteśmy bardzo daleko od tego pierwotnego myślenia, które było ważną miarą dojrzałości wspólnoty...
 
ks. Tomasz Jaklewicz
Przez ile dróg musi przejść każdy z nas, by mógł człowiekiem się stać? – śpiewał Bob Dylan. Bez wątpienia przez wiele. Wśród nich pojawi się też droga krzyżowa. Prędzej czy później spotkamy krzyż, który trzeba ponieść. Choroba, wypadek, jakaś niesprawiedliwość, grzech własny lub cudzy, samotność… A może ciężar samego życia, które ułożyło się tak, a nie inaczej. Krzyża nie bierze się na siebie, nie wybiera, on raczej spada na nas, często znienacka. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS