logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Roman Bielecki OP
Wszystko zostanie podważone
Miesięcznik W drodze
 


Z Joanną Heidtman rozmawia Roman Bielecki OP

Dotąd wiedziałem, kim jestem, i nagle mam jakieś wątpliwości. Część ludzi nie chce się z tym konfrontować, stąd te trampki, samochody wyścigowe, gadżety i stylizacje na nastolatków.

Mam kłopot ze zdefiniowaniem wieku średniego. O jakim etapie życia mówimy? Zbliżającej się emeryturze, dzieciach, które opuszczają dom i zakładają swoje rodziny, a może o wypaleniu zawodowym w okolicach pięćdziesiątki?

Z punktu widzenia psychologa chodzi o czas między trzydziestym piątym a pięćdziesiątym rokiem życia. Nazwałabym to drugim dojrzewaniem – rewoltą, która nas czeka, niezależnie od tego, co się dzieje w naszym życiu.

Czy to nie przejściowa moda? Wszystko nazywamy kryzysem. Byle kłopot, byle problem i złe samopoczucie muszą być sklasyfikowane jako kryzys?

W psychologii kryzys ma bardzo konstruktywne znaczenie, choć potocznie kojarzy się z czymś ewidentnie złym. Za kryzysem stoi proces, który fachowo nazywamy dezintegracją pozytywną. Mówiąc prościej – żeby dokonała się w nas jakakolwiek przemiana i coś się w naszym wnętrzu ułożyło, a – co najważniejsze – żebyśmy sami dojrzeli w przeżywaniu życia i siebie samych, musi nastąpić tąpnięcie. I to jest kryzys.

Obawy przed definiowaniem naszych stanów jako kryzysowe wynikają z tego, o czym często zapominamy, że nasz rozwój nie jest linearny. Patrząc na chronologię życia – dzieciństwo, młodość, wiek dojrzały, starość – wszystko idzie niby jak po sznurku, jedno za drugim. Tymczasem osiąganie dojrzałości, w której integrują się różne elementy naszej osobowości, takie nie jest. Są sytuacje, i kryzys do nich należy, kiedy zmiana dokonuje się za pomocą pewnego przewrotu, którego skutki widać zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz nas.

Trochę tak jak w młodzieńczym okresie burzy i naporu?

Wtedy doświadczyliśmy zmiany ilościowej – dorastaliśmy, zaczęliśmy inaczej wyglądać, zmienił się nam tembr głosu. Oprócz tego dokonywały się też zmiany jakościowe – staliśmy się innymi osobami, inaczej zaczęliśmy przeżywać emocje i uczucia. I nie miało na to wpływu bycie w takiej czy innej szkole, w takiej czy innej sytuacji domowej. To była nasza wewnętrzna przemiana.

Podobnie jest z kryzysem wieku średniego. Zmiana jest niezależna od tego, co dzieje się w naszym życiu. Ona nie zaczeka, aż będziemy mieli dorosłe dzieci, stabilną sytuację finansową, ustatkujemy się w małżeństwie. Po prostu przyjdzie.

Łudzimy się, że skoro już raz przeszliśmy przez okres dojrzewania, umocowaliśmy w jakiś sposób naszą pozycję w świecie, to tak już będzie do końca. Nie. Wszystko jeszcze raz zostanie podważone. Mniej więcej w okolicach statystycznej połowy życia. I to jest trudne, bo około czterdziestki mamy już jakąś pewność, której nie ma nastolatek, że sprawdziliśmy się w rolach – matki, ojca, żony, pracownika, szefa etc., a jednak…

Dlaczego?

Tak jak w dziecku istnieje zalążek dorosłego człowieka i jego osobowości, z którą musi się skonfrontować w wieku 13–18 lat, tak samo jest z człowiekiem dorosłym. W pewnym momencie zaczyna się odzywać wszystko, co do tej pory było naszym ukrytym potencjałem. Nie wykorzystywaliśmy go, zajmując się walką o pozycję zawodową, pełnieniem ról społecznych, udowadnianiem sobie i światu, jacy jesteśmy świetni. Tym potencjałem mogą być bardzo różne rzeczy, dotyczące duchowości, talentów, potrzeb i pragnień. Dlatego bardzo często obserwujemy ludzi, którzy zbliżają się do czterdziestki, i choć życie mają ustawione, nagle zmieniają pracę, wyznanie, związki.

 
1 2 3 4  następna
Zobacz także
Mariola Orzepowska
W teologii soborowej myślenie o małżeństwie w kategoriach kontraktu prawnego zostało zastąpione przez myślenie personalistyczne, w którym małżeństwo jest rozumiane jako spotkanie dwóch kochających się osób. Myślę, że to był ten moment kluczowy. Natomiast warto zauważyć, że nowa teologia ciała Jana Pawła II jest niewątpliwie teologią mogącą powstać wyłącznie w świecie, w którym respektowane są prawa każdego człowieka, również prawa kobiet. 

Z Jarosławem Kupczakiem OP o teologii ciała Jana Pawła II rozmawia Mariola Orzepowska

 
 
Cezary Żechowski
Przebaczyć i żyć tak, aby zachować własną godność. A może nie przebaczyć? Przecież przebaczyć i zapomnieć to w jakiś sposób zrezygnować z siebie. Komu potrzebne jest przebaczenie: temu kto skrzywdził czy temu kto został skrzywdzony? A może kulturze, społeczeństwu, aby mogło ono unikać poczucia winy albo stawiania trudnych pytań?  
 
ks. Tadeusz Hajduk SJ

Sposób, w jaki Jezus kształtował swoich uczniów, pozostanie na zawsze inspiracją dla tych wszystkich, którzy podejmują trud towarzyszenia innym w ich rozwoju duchowym. Każdy, kto chce owocnie pełnić to zadanie, musi nieustannie czerpać ze stylu życia Jezusa, z Jego postaw i z drogi proponowanej w Jego nauczaniu. Jezus z Ewangelii nadal pozostaje nauczycielem dla swoich uczniów, których powołuje i będzie powoływał, aby byli z Nim – aż do skończenia świata.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS