logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Józef Augustyn SJ
Zagrożenia dla naszej wiary
Kwartalnik Homo Dei
 


 Nie stawiać moralności przed wiarą 
 
Ważnym owocem wiary jest zachowanie Bożych nakazów i praw, czyli postępowanie moralne. Kto kocha Boga, miłuje także Jego prawo: Jakże miłuję prawo Twoje: przez cały dzień nad nim rozmyślam (Ps 119,97) – wyznaje psalmista. Jezus zaś powie: Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moje przykazania (por. J 14,23). Zachowanie przykazań – moralność – jest więc następstwem wiary, a nie jej warunkiem. Stąd też w pedagogice wiary nie możemy stawiać moralności przed doświadczeniem wiary. Najpierw z wiarą powierzamy całe nasze życie Bogu, On zaś, udzielając nam swojej łaski, daje nam mądrość i moc do godnego moralnie życia. 
 
Prawdę tę chciałbym ukazać na przykładzie. Czytałem ostatnio dwukrotnie Dzienniczek św. Faustyny Kowalskiej. Pierwsza lektura była dla mnie trudna. Zniechęcał mnie pewien kontrast w zachowaniu Świętej. Z jednej strony w swoich wizjach słyszy, że jest umiłowaną córką Jezusa: Dziś usłyszałam słowa w duszy: wiedz o tym, córko Moja, że cała Trójca Święta ma w tobie szczególne upodobanie swoje [2]. Ona sama deklaruje też całkowite oddanie Panu Jezusowi: O słodki mój Oblubieńcze, Ty wiesz, że serce moje nie zna nikogo prócz Ciebie. Otworzyłeś w mym sercu głębię nienasyconą miłowania siebie [3]. Z drugiej jednak strony Dzienniczek ukazuje bezradność siostry Faustyny w wielu sytuacjach konfliktowych we wspólnocie. A ponieważ była kobietą wrażliwą, nie radziła sobie z podejrzliwym, nieprzychylnym, a bywało, że i złośliwym traktowaniem ze strony niektórych współsióstr. Gdy w czasie choroby infirmerka upomniała ją, że nie poszła na Mszę, Faustyna zanotowała: Teraz znowu nowe kazanie, że nie powinnam się poddawać chorobie. Odpowiedziałam jej […], że u nas uważa się za ciężko chorą wtenczas, jak już jest konającą, […] że obecnie zachęty do gorliwości nie potrzebuję [4]. Innym razem pisze o jakiejś siostrze: Kiedy jej się wydaje, że popełniam jakieś uchybienia, wtenczas mówi: „Objawienia mają, a takie błędy popełniają”. Rozpowiedziała o tym i innym Siostrom, lecz w znaczeniu zawsze ujemnym, raczej podaje opinię jakiejś dziwaczki. […] Zabolało mnie to [5]
 
Początkowo zdawało mi się, że obie te postawy nie pasują do obrazu mistyczki. Towarzyszyła mi jednak świadomość, że czytam dzieło Świętej, którą Kościół stawia jako wzór. Zacząłem więc czytać Dzienniczek ponownie. Już na początku przyszło zrozumienie: „Czego chcesz od tej kobiety?”, pomyślałem. „Przecież na niesprawiedliwe traktowanie ze strony bliźnich wszyscy reagujemy podobnie”. 
 
Gdy zrezygnowałem z oceny moralnej reakcji siostry Faustyny, uderzył mnie wówczas jej heroiczny wysiłek, by pozostać wierną Jezusowi i Jego natchnieniom wbrew niezrozumieniu ze strony wielu spowiedników i przełożonych, na przekór wszystkim przykrym sytuacjom wspólnotowym, które stawały się dla niej źródłem cierpienia. Choć Święta była wielokrotnie traktowana niesprawiedliwie, nigdy nie zamykała się w sobie i nie czuła się pokrzywdzona. 
 
Kiedy w naszym przepowiadaniu stawiamy moralność przed wiarą, zafałszowujemy prawdę słowa Bożego. Bóg ukochał nas bowiem nie jako sprawiedliwych, zachowujących się poprawnie moralnie, ale jako właśnie niesprawiedliwych, grzesznych, gdy zasługiwaliśmy na Jego odrzucenie i gniew. Chrystus umarł za nas jako za grzeszników w oznaczonym czasie, gdyśmy jeszcze byli bezsilni (Rz 5,6). Gdybyśmy stawiali moralność przed wiarą, zagradzalibyśmy drogę do Boga ludziom uwikłanym w grzech. Fałszywe przekonanie, że Bóg wymaga moralnej nienaganności od tych, którzy pragną się zbliżyć do Niego, powoduje odchodzenie od Niego i od Kościoła ludzi, którzy czują się słabi i są przekonani, że nie potrafią w żaden sposób zwyciężyć własnych ułomności moralnych. 
 
Karmienie wiary medytacją słowa Bożego 

Udzielam rekolekcji już od ponad dwadzieścia pięć lat i – jak zauważam – regułą jest, że osoby angażujące się w nie szczerze odkrywają często bolesne doświadczenia z przeszłości, o których – jak im się nieraz zdawało – dawno zapomniały: doznane krzywdy, upadki, nierzadko upokarzające i wstydliwe. Gdy je wypowiadają najpierw na modlitwie, a następnie na rozmowach kierownictwa duchowego, doświadczają ulgi, uwolnienia i uzdrowienia. Odkrywają, że to nie same fakty z przeszłości niszczą człowieka, lecz koncentrowanie się na nich, swoiste pielęgnowanie ich oraz lęk, że mogą się ujawnić i stać się źródłem kompromitacji. Zły duch często straszy nas naszym życiem oraz przeżytymi doświadczeniami, wmawiając nam, że nasza historia jest głównie pasmem cierpienia, krzywdy i grzechu. Codzienne karmienie się słowem Bożym staje się źródłem nieustannego oczyszczania i uwalniania się od lęku zarówno przed własną przeszłością, jak i przyszłością.

Ewagriusz z Pontu w dziele O sporze z myślami [6] zwraca uwagę, że zły duch na pustyni nie kusił Jezusa do prymitywnego obżarstwa, chciwości czy próżnej chwały, ale do lęku o własne życie. Zdawał się mówić Mu: „Jedz, bo po tak długim poście zachorujesz i w końcu umrzesz”. Wzbudzanie i potęgowanie lęku o życie to zasadnicza broń złego ducha w walce z człowiekiem, istotą kruchą i śmiertelną. Stąd rodzi się konieczność nieustannej konfrontacji ze słowem Bożym naszych codziennych odruchów lęku i poczucia zagrożenia. 
 
Zobacz także
Ulrich Dobhan OCD

Święta Teresa dzieli swe życie na dwa duże okresy. Ten podział, który ona sama zaznacza w Księdze życia, jest ważny dla rozwinięcia naszego tematu: „Odtąd jest to już inna, nowa księga, to znaczy inne, nowe życie. To, aż dotąd, było moje. Natomiast to, którym żyłam, odkąd zaczęłam objaśniać te sprawy modlitwy, jest tym, którym Bóg żył we mnie” (Ż 23,1).

 
Rafał Huzarski SJ
O samotności krótkotrwałej, a mimo to rujnującej, ale i o takiej, z której płynie wiele dobra. O takiej, którą się czuje, choć wokół pełno ludzi, i o takiej, której się nie czuje wcale, choć jest. Inni ją widzą, a sam człowiek zaczyna marnieć, nic nie czując. „Bez tej miłości można żyć, mieć serce puste jak orzeszek” – w podstawówce taki wiersz Szymborskiej recytowaliśmy na komunistycznych akademiach. Dziś z różnymi osobami – o wielu barwach samotności.
 
Agnieszka Woś
Hipnoza jest obecnie stosowana nie tylko przez różnej maści uzdrowicieli, ale i przez lekarzy, głównie psychiatrów, do leczenia lęków, nałogów oraz chorób somatycznych o podłożu psychicznym. W Stanach Zjednoczonych znane są przypadki, kiedy pracodawcy przed zatrudnieniem w firmie danej osoby prosili ją, aby poddała się seansowi hipnotycznemu. Badanie miało na celu kontrolę podświadomych motywacji i określenie przydatności na danym stanowisku pracy...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS