logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Michael L. Cook SJ
101 pytań o Jezusie
Wydawnictwo WAM
 


przekład Barbara Łak
Kraków 1997

(C) Wydawnictwo WAM, 1995
31-501 Kraków, ul. Kopernika 26


 

Czy mógłbyś powiedzieć coś o przebaczaniu? Dlaczego Jezus powołał "grzeszników", a nie "sprawiedliwych"?

Przebaczenie wymaga uznania, że się przebaczenia potrzebuje i - by przebaczenie miało miejsce - chętnej akceptacji swej zależności od drugiego. Trudno nam zarówno przebaczać, jak i przyjmował przebaczenie, ponieważ sam ten czyn załamuje nasz obraz siebie samych jako niezależnych i zawdzięczających wszystko sobie. Kiedy Jezus mówi, że przyszedł powołać nie sprawiedliwych, ale grzeszników, moim zdaniem określenie "sprawiedliwi" oznacza świętoszkowatych, takich, którzy uważają się za usprawiedliwionych przez swe własne czyny. W przypowieści o faryzeuszu i celniku modlących się w świątyni (Łk 18, 10-13), Łukasz rozumie to w ten właśnie sposób (ww. 9. 14). Jednakże nie jest to tylko kwestia tego, kto jest usprawiedliwiony. W pewnym sensie, obydwaj zostali usprawiedliwieni: faryzeusz przez zachowanie Prawa, celnik przez pokorną prośbę o miłosierdzie. Co nie zostało usprawiedliwione, to postawa faryzeusza w stosunku do celnika. Faryzeusz traktuje jego i innych grzeszników z pogardą i uwaga ich za już wyłączonych z Bożego miłosierdzia. To zatwardziałości serca, która wyklucza innych z Bożego miłosierdzia i przebaczenia, rzucił Jezus wyzwanie wychodząc do "celników i grzeszników" i włączając ich do królestwa Bożego. Postawa celnika w przypowieści reprezentuje uznanie swojej potrzeby i akceptację swej zależności za konieczne, by wejść do królestwa Bożego. W przeciwieństwie do faryzeusza, celnik nie czyni ubliżających porównań. Jezus rzuca bezkompromisowe wyzwanie, gdy mówi: "Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego" (Mt 21, 31).

Boże przebaczenie może mieć miejsce, to znaczy być skuteczne, o ile i w takim stopniu, w jakim my faktycznie przebaczamy sobie nawzajem (Mt 6, 14-15). Rozumiem, że prośba o przebaczenie w Modlitwie Pańskiej, tak jak jest sformułowana u Mateusza (Mt 6, 12), znaczy, że Boże przebaczenie zawsze działa. Bóg, który jest miłością, zawsze proponuje swoje przebaczenie. Lecz Boże przebaczenie nie może być naprawdę skuteczne w życiu ludzkim, jeśli ludzie zatwardzają serca wobec drugich i nie chcą im przebaczyć. Boże przebaczenie, tak jak Boża miłość, daje nam moc przebaczania i kochania się nawzajem, ale tylko w faktycznym momencie przebaczenia i kochania innych doświadczamy Bożego przebaczenia i miłości pośród naszego życia. Za prośbę o chleb, która stanowi paralelę dla prośby o przebaczenie w Modlitwie Pańskiej, na pewno stoi Jezusowa praktyka siadania do stołu z celnikami i grzesznikami. Łamanie chleba i wspólne picie wina z Jezusem przy stole było doświadczeniem przebaczenia i boskiego błogosławieństwa, prawdziwie wyzwalającym doświadczeniem królestwa Bożego, które jest "pośród was" (Łk 17, 21).

***

Jeżeli Jezus był tak otwarty i zapraszał do królestwa wszystkich, dlaczego wyłączył kobiety z kapłaństwa?

Mówiliśmy już (pytanie 29), że kapłaństwo jakie znamy rozwinęło się po śmierci Jezusa. Stąd bezowocne jest przypisywanie Mu postaw lub intencji odnośnie konkretnej kwestii kapłaństwa kobiet, która obecnie zajmuje nasze umysły. Ale warto coś powiedzieć na temat Jego postawy i traktowania kobiet podczas Jego działalności historycznej, gdyż wiedza taka może posłużyć do zakwestionowania i skorygowania postaw, które są pełne uprzedzeń wobec kobiet lub są dla nich poniżające.

W czasach Jezusa kobiety, razem z dziećmi, niewolnikami i zwierzętami, były poddane patriarchalnej władzy męskiej głowy rodziny. Nie miały żadnych praw niezależnie od swych mężów. Nie mogły się rozwodzić. Ich miejsce było w domu, a jeśli były w miejscu publicznym, miały nie odzywać się, zwłaszcza do nieznajomych, i zajmować się swymi sprawami niezauważone. Nie były kształcone w Prawie i na pewno nie wolno im było włączać się do czysto męskich dyskusji nauczyciela i jego uczniów.

Jezus wykazał nadzwyczajną wolność w przełamywaniu wszystkich tych tabu. Nawiązywał z kobietami rozmowę w miejscach publicznych (np. J 4, 5-42; zauważ, że reakcję uczniów było zdziwienie, że rozmawia z kobietą). Uzdrawiał je, dotykając je lub będąc przez nie dotykany w miejscach publicznych (zob. pytanie 42). Szczególnie godna uwagi jest historia kobiety, która była grzesznicą (Łk 7, 36-50). Zszokowana reakcja faryzeusza Szymona na obecność i czyny kobiety wyrażała odczucia wielu:"... co za jedna i jaka jest ta kobieta, która się Go dotyka..." Dla Jezusa była to chwila uzdrowienia umożliwiona przez wiarę kobiety. Chwalił kobiety za ich wiarę (Mk 12, 41-44 i paralele; Mt 15, 28) i widział je jako obrazy królestwa Bożego (Łk 15, 8-10; Mt 13, 33 i paralele; 23, 37 i paralele). Co najważniejsze, wzywał je, by były z Nim w drodze (Łk 8, 1-3) i bronił ich prawa do bycia uczniami i zasiadania pomiędzy uczniami mężczyznami, by słuchać Jego nauczania. Historia Marty i Marii (Łk 10, 38-42) opowiada o dwóch kobietach, jednej, która wybiera zajmowanie się swymi zajęciami w domu i drugiej, która wybiera siedzenie u stóp Jezusa jako uczeń. Jezus broni Marii, która "obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona". I nie była, gdyż wszystkie Ewangelie odnotowują, że objawienie, iż Jezus z Nazaretu powstał z martwych, było najpierw dane Jego uczniom - kobietom, które potem oznajmiły to Jego uczniom - mężczyznom. Jeżeli, zgodnie z Pawłem, apostołem jest ten, który widział zmartwychwstałego Pana, a więc jest samym fundamentem Kościoła (1 Kor 9, 1-2), wydaje się, że kobiety tak jak i mężczyźni mogły być nazwane apostołami w czasach początków Kościoła.

***

Kiedy powstał Kościół? Myślałem, że Kościół, który mamy dzisiaj założył Jezus.

Kościół, który mamy dzisiaj, jest wytworem dwóch tysięcy lat historii. Ma ciągłość z tradycjami przeszłości, ale jako żywe ucieleśnienie tych tradycji poprzez wieki, dostosowywał się i przekształcał pod kierownictwem Ducha Świętego. Jednakże Jego założycielska misja dana mu od czasów apostolskich była zawsze taka sama: głoszenie dobrej nowiny, że Bóg wskrzesił Jezusa z martwych, ucieleśnianie tej dobrej nowiny w swych wewnętrznych relacjach wspólnoty i sakramentu oraz służenie światu, w którym żyje, poprzez przekształcenie relacji osobowych i struktur społecznych przy pomocy wartości ewangelicznych rozeznawanych w Duchu. Tak więc, Kościół jaki znamy, narodził się w doświadczeniu zmartwychwstania. żyje w obecności zmartwychwstałego Pana, który jest z Nim zawsze, aż do skończenia świata (Mt 28, 20).

Jednakże Kościół ten jest nazywany "wspólnotą uczniów". Nie byłby Kościołem Jezusa Chrystusa, jeśliby nie tkwił korzeniami i nie był oparty na Jezusie z Nazaretu. Tak więc, chociaż Jezus podczas swej działalności historycznej formalnie nie założył Kościoła jaki znamy, a tym bardziej nie opracował swego rodzaju projektu przyszłego kształtu zarządzania lub życia sakramentalnego, Jego głoszenie królestwa, sposób życia, troska o przemianę osobową i społeczną są integralne dla chrześcijańskiego samo-zrozumienia. Misja Jezusa była skierowana "do owiec, które poginęły z domu Izraela" (Mt 15, 24). Powołać Dwunastu jako symbol odnowionego Izraela. Wędrował pośród wsi i miast swego ludu, starając się wnieść do serc tą głęboką przemianę, która odnowiłaby i ożywiła Izrael i w ten sposób zrealizowała jego prawdziwe powołanie jako światło dla pogan.

Sądzę, że musimy uznać, iż Mu się nie powiodło, że Jego misja od Ojca zakończyła się odrzuceniem, klęską i śmiercią. Zmartwychwstanie sygnalizuje nowe narodzenie, nowy początek, rzeczywiście nowe stworzenie (2 Kor 5, 17; Ga 6, 15), zarówno dla Niego, jak i dla tych, którzy do Niego należą w wierze w zmartwychwstanie. Kościół po zmartwychwstaniu stopniowo zrozumiał siebie nie tylko jako prawdziwe wypełnienie obietnic danych Izraelowi, które to obietnice pozostają aktualne, według Pawła w Liście do Rzymian (rozdziały 9-11), ale jako nowy Izrael, który zastąpił stary, według Ewangelii św. Jana i Listu do Hebrajczyków, gdzie jest to wiodącym i głównym tematem. Mimo to, Kościół nadal wie, że Mesjasz został posłany do swego ludu Izraela. Jezus wierzył w Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba. Jego naśladowcy są dziećmi tego samego Boga. Dla żydów, chrześcijan i muzułmanów Abraham jest naszym wspólnym ojcem w wierze. Negowanie żydowskich korzeni Kościoła byłoby negowaniem samego Jezusa.

***

Było wiele kontrowersji wokół filmu "Ostatnie kuszenie Chrystusa". Co o tym myślisz? Czy Jezus miał ostatnie kuszenie?

Martin Scorsese zrobił ten film, ponieważ był głęboko pod wrażeniem powieści pod tym samym tytułem greckiego autora, Nikosa Kazantzakisa, w 1955 r. Scorsese pozostaje bardzo wierny książce, która, jak wszystkie pisma Kazantzakisa, obraca się wokół bardzo greckiego zaabsorbowania zmaganiem pomiędzy ciałem a duchem. W tym przypadku głównym tematem jest kuszenie człowieczeństwa Jezusa przeciwko jego bóstwu. Jezus na krzyżu jest kuszony, by porzucił swój mesjanizm, zejść z krzyża i żyć normalnym życiem jako żonaty mężczyzna mający dzieci. Pokusa ta jest przedstawiona w formie przywidzenia rozgrywającego się w umyśle Jezusa, kiedy znosi męki na krzyżu. W końcu pokonuje pokusą i tryumfuje jako Mesjasz.

Można poczynić kilka obserwacji. Po pierwsze, wielu ludzi uważało ten film za bluźnierczy, ponieważ brali go za próbę przedstawienia Jezusa, którego znamy z Ewangelii. Nie wydaje się aby taki był zamiar książki, jak i filmu. Niektórzy mogą być urażeni, że użyto postaci Jezusa, ale rzeczywiście przedstawiono uniwersalne doświadczenie ludzkie, jako realną możliwość w życiu Jezusa. Powiedzieliśmy już, że kuszenia były dla Niego doświadczeniami rzeczywistymi (zob. pytanie 38). Film taki jak ten pozwala nam poszerzyć nasze wyobrażenia, zobaczyć Jezusa w bardziej ludzkiej perspektywie. Chociaż film nie jest dosłownym przedstawieniem nawet jednej Ewangelii, proponuje pełne wyobraźni i wzruszające przedstawienie rodzajów zmagań, którym Jezus również musiał stawić czoła.

Po drugie, jest wiele filmów o Jezusie, które są o wiele gorsze, ponieważ przedstawiają Go jako jasnowłosego, niebieskookiego, cukierkowatego wymoczka! Dla porównania bardzo polecałbym film Piera Paolo Pasoliniego "Ewangelia według św. Mateusza". Jest to piękny przykład wyobraźni artystycznej ukierunkowanej i kontrolowanej przez główne źródło.

Na koniec trzeba powiedzieć, że przedstawienie Jego pokus jako zmagania Jego człowieczeństwa z Jego bóstwem sprawia, że Jezus wydaje się trochę schizofreniczny. Film Scorsese'a ma tendencję do wygrywania człowieczeństwa przeciwko bóstwu na zasadzie rywalizacji. Chociaż nie popierałbym żadnego podejścia, które sprawia, że bóstwo i człowieczeństwo wydają się ze sobą rywalizować, to jednak tradycja biblijna zdaje się mówić o czymś odwrotnym, o kuszeniu bóstwa przeciwko ludzkości, na przykład w historii Noego. Bóg żałuje, że stworzył istoty ludzkie z powodu ich niegodziwości i postanawia zgładzić je z powierzchni ziemi (Rdz 6, 5-8; por. 6, 11-13. 17; 7, 23). Ale wierna miłość Boga w końcu zwycięża (Rdz 9, 8-17; por. Ps 79, 5 z Ps 86, 15; 103, 8; 145, 8).

***

Mógłbyś powiedzieć coś więcej o tym, co rozumiesz przez grzech?

Bożym zamiarem w stworzeniu jest dobro stworzenia jako całości. Cudowny zwrot św. Ireneusza "Chwałą Boga jest w pełni żyjący człowiek" (parafrazując go trochę) dobrze ujmuje Boży zamiar. Bóg z nami nie rywalizuje, ale zawsze stara się doprowadzić nas do pełni tego, kim jesteśmy jako istoty ludzkie. Grzeszymy, gdy w ten czy inny sposób staramy się zniszczyć lub obalić ten stwórczy zamiar Boga. Nie tyle bezpośrednio obrażamy Boga, co niszczymy dobre Boże stworzenie. Symbol drzewa poznania dobra i zła, jak wyjawia opowieść Księgi Rodzaju 2-3, odnosi się do naszych relacji jako ludzi do Boga, do natury i do siebie nawzajem. Pragnienie bycia jak Bóg jest pragnieniem zastąpienia Boga samym sobą, aby bez Boga móc określać dobro i zło. Chcemy uczynić z siebie coś, czym nigdy nie będziemy mogli być.

Grzech nie jest tylko kwestią mojej osobistej relacji z Bogiem. Grzech jest częścią składową stanu ludzkiego, w jakim przychodzimy na świat, w którym nasza tożsamość jako osób kształtuje się w nieustannym zmaganiu pomiędzy siłami zła (grzech), a mocą dobra (łaska). Cała historia Izraela odzwierciedla to zmaganie. Dla chrześcijan historia ta osiąga szczyt w decydującym momencie krzyża. Nie tyle nieposłuszeństwo Adama i Ewy, co odrzucenie i zabicie umiłowanego Syna Boga (Mk 12, 1-8) jest pełnym, symbolicznym przywołaniem ludzkiego grzechu, straszliwej otchłani naszej ludzkiej zdolności do zła. Pełne znaczenie i wpływ "grzechu pierworodnego" jest objawione w krzyżu Jezusa. To tutaj opuszczenie przez Boga może mieć sens. Nie znaczy to, że Bóg ma stanowczą wolę porzucenia nas. To raczej my przez grzech porzucamy Boga, a Bóg, który nas stworzył do wolności, szanuje godność i niepodzielność naszej ludzkiej wolności nawet wtedy, gdy może ona stworzyć ogromną przepaść pomiędzy Bogiem, a grzesznikiem (Łk 16, 26). Doprawdy, jeśli żydowskie i chrześcijańskie Pismo święte coś nam mówi, to to, że Bóg nie narzuca boskiej woli krnąbrnym stworzeniom, ale stale zaprasza do wolnej i kochającej odpowiedzi. W ten sposób dramat zbawienia, lub prawdziwego wyzwolenia ludzkiego, jest odgrywany do końca w ludzkiej wolności - zarówno ludzkiej wolności Jezusa, jak i naszej własnej.


Zobacz także
Fr. Justin
Ostatnio nasz biuletyn parafialny stwierdza, że ci ludzie, którzy znajdują trudności w wyznaniu swoich grzechów śmiertelnych, nie muszą się z nich spowiadać. Jeśli spowiedź jest dla nich "moralną niemożliwością", mogą tak czy owak otrzymać rozgrzeszenie, a "być może za rok lub dwa" wrócić do wyspowiadania się z tego, czego poprzednio nie mogli wyznać. Czy tak naucza Kościół?
 
Stanisław Przepierski OP

Maryjo, nowina, którą przekazał Tobie św. Archanioł Gabriel, zaskoczyła Cię. Św. Łukasz opisał to tak: „Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miało znaczyć to pozdrowienie” (Łk 1, 29). Co Cię tak dotknęło, o Niepokalana? Co w pierwszej kolejności zaczęłaś rozważać? Usłyszałaś przecież jedno krótkie zdanie: „Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą” (Łk 1, 28). Które z tych określeń miało tak przedziwną moc? 

 
Maciej Wasielewski
To, co piszę, rodzi się z milczenia. Całymi dniami milczę, żeby napisać dwa zdania i te zdania znaczą dla mnie więcej niż sto, które później wypowiem. Najważniejsze podróże odbyłem w pojedynkę, ewentualnie we dwoje, kiedy każde z nas chodziło osobnymi ścieżkami albo milczało, żeby jakimś zbędnym słowem nie zabić tego, co wydawało nam się wtedy najważniejsze – czegoś, co trudno nazwać, a co było najpewniej potrzebą dostrojenia się do chwili i miejsca. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS