Celem niniejszej publikacji jest ukazanie związków idolatrii ze zjawiskiem celebrytyzmu oraz wskazanie reguł nimi rządzących, a w konkluzji dokonanie oceny moralnej i religijnej oraz wypunktowanie zagrożeń i postulatów.
Dla lepszego zrozumienia dalszej części tekstu i uniknięcia nieporozumień terminologicznych wskazane będzie rozpocząć od definicji językowej określenia „idol”. Aktualne słowniki PWN precyzują to słowo w następujący sposób: (1) „osoba będąca obiektem czyjegoś szczególnego podziwu, graniczącego z kultem”; (2) „wyobrażenie bóstwa będące przedmiotem kultu”.
Według klasycznej greckiej teorii poznania (Demokryt, epikurejczycy) idole to cząsteczki wysyłane przez przedmioty, pobudzające umysł i wywołujące wrażenia zmysłowe.
Idol to materialne wyobrażenie (najczęściej obraz lub posąg) bóstwa, a idolatria rozumiana jest jako kult takich zmaterializowanych imaginacji (gr. eidolon – obraz, posąg, latreia – kult). Jest ona zbliżona do fetyszyzmu, aczkolwiek w idolatrii obrazowi-posągowi nie przypisuje się cech nadnaturalnych (wyznawcy-czciciele posiadają świadomość, że mają do czynienia z przedmiotem wyobrażającym bóstwo). Fetysz tymczasem uznawany jest sam za bóstwo w sobie. W obydwu przypadkach przedmiot dostępuje jednak – jak na to nie spojrzeć – czci boskiej.
Co Biblia mówi o idolach?
Już w najstarszych nurtach judaizmu idolatrię traktowano jako grzech oddawania czci wyobrażeniom fałszywych bóstw. Występujący nie tylko w folklorze żydowskim kult słupów, kamieni, ciał niebieskich, tłumaczono jako konsekwencję słabości natury ludzkiej i braku wiary w jedynego Boga. Praktyki bałwochwalcze były jednoznacznie potępiane przez proroków (odstępstwo, nierząd, cudzołóstwo, głupota, tzw. „grzech obrzydliwości”). Ich wystąpienia i przestrogi obnażały nicość obcych bóstw i przypominały o świętym zakazie czczenia jakichkolwiek idoli. Często przybierały one także ton sarkastyczny lub ironiczny, jak np. w opisanym przez proroka Daniela przypadku smoka babilońskiego, idola pokonanego prostym podstępem. Podobnych sytuacji znajdziemy w Starym Testamencie więcej, szczególnie wiele tych dotyczących Baala [1].
Praktyki bałwochwalcze potępił także w sposób zdecydowany Nowy Testament. Istnienie innych bóstw podlega tu jednoznacznej i bezkompromisowej negacji (np. 1 Kor 8, 4; Ga 4, 8), a kult fałszywych bóstw uznawany jest za kult demonów (1 Kor 10, 19-21). Święty Paweł Apostoł rozszerzył pojęcie bałwochwalstwa i objął nim także bezwzględną chciwość przeradzającą się w kult pieniądza (Kol 3, 5; Ef 5, 5). Według świętego Jana przedmiotem bałwochwalczej żądzy może być również władza (Ap 13, 8). Jedno jest pewne, zdaniem autorów Nowego Testamentu unikanie idolatrii to warunek niezbędny dostąpienia zbawienia (por. 1 Kor 10, 14; 2 Kor 6, 16; Ga 5, 20; 1 J 5, 21; Ap 21, 8; Ap 22, 15).
Idolatria w ocenie Ojców Kościoła i Tomasza z Akwinu
W okresie antyku chrześcijańskiego i w epoce patrystycznej fałszywi „obcy bogowie” wyśmiewani byli jako dzieła z drewna i kamienia. Podkreślano iluzoryczność ich mocy, a cały świat „innych bóstw” wpisywano konsekwentnie w obszar sił destruktywnych, demonicznych, usiłujących szkodzić ludziom. Wulgata stosuje określenie deos alienos, które Ojcowie Kościoła rozwinęli, proponując liczne synonimy: „bogowie nieznani”, „bożki”, „bogowie umarłych”, „ułuda”, „nieprawość”, „kłamstwo”, „truchła waszych bożków” i szereg innych epitetów [2].
Najwybitniejszy teolog w dziejach chrześcijaństwa, św. Tomasz z Akwinu wyróżnił następujące cztery postaci idolatrii: (1) ubóstwianie dzieł sztuki, np. rzeźb i obrazów – ze względu na rzekomo ukrytą w nich moc Bożą; (2) ubóstwianie stworzeń, np. zwierząt, ludzi – przedstawionych w rzeźbie lub na obrazach i uznanych za demony; (3) ubóstwianie całego wszechświata (panteizm) lub jego poszczególnych części (ciała niebieskie, rzeki, góry, drzewa); (4) ubóstwianie pewnych ludzi i demonów – ze względu na ich rzekomo szczególne uczestnictwo w życiu samego Boga. Akwinata ostrzega tu, iż idolatria odnosi się nie tylko do bałwochwalczych kultów, ale także do postaw ubóstwiających stworzenie.
Idol = bałwan
Znane w całym cywilizowanym świecie słowo „idol” posiada we współczesnym języku polskim szereg synonimów: bożek, bożyszcze, półbóg, bałwan, fetysz, ulubieniec, faworyt, pupil. Szczególnie popularne i nacechowane pejoratywno-sarkastycznym znaczeniem jest we współczesnej polszczyźnie określenie bałwan. Co ciekawe, słowo to jest wspólne wszystkim językom słowiańskim i semantycznie określa wyobrażenie (najczęściej posąg, figurę) bóstwa obdarzanego czcią, czyli idola. Słowianie zachodni stosują formę „bałwan”, z kolei Słowianie południowi i wschodni znają formę „bołwan”.
Wyraz ten został zapożyczony z sanskrytu [bala (siła, moc) plus przyrostek van oznaczający posiadanie], a więc bałwan jest kimś cechującym się posiadaniem szczególnej mocy (głównie iluzorycznej). W języku perskim pahlevan oznacza bojownika, bohatera, ale także słup na jego cześć, kloc, bryłę lub głupca. To ostatnie znaczenie, pierwotnie uboczne, zadomowiło się na dobre w językach słowiańskich po przyjęciu religii chrześcijańskiej. Wtedy to określenie bałwan, odarte już z mocy sakralnej, utraciło swą dwuznaczność i stało się określeniem jednoznacznie pejoratywnym, nacechowanym ironią i kpiną. Jak na to nie spojrzeć, obydwa pojęcia (idol, bałwan) są nie tylko pokrewne, ale wręcz tożsame, aczkolwiek w szerokim odczuciu społecznym termin idol wydaje się mniej godny politowania od inwektywy bałwan.
Herbert Oleschko
Któż jak Bóg 4/2020
_________________
Przypisy:
[1] Por. L. Stachowiak, Walka z kultem Baala w Starym Testamencie [w:] Światła prawdy Bożej. Księdzu Profesorowi Lechowi Stachowiakowi w 70 rocznicę urodzin, Łódź 1996, s. 263-270.
[2] Abp. S. Gądecki, „Stajemy się tym, co czcimy”. Idolatria źródłem wszelkiego zła, „Warszawskie Studia Teologiczne”, XXIII/1 (2010), s. 34.
Rodzice muszą pożegnać marzenia o zdrowym maluchu. Gdy dziecko pojawia się na świecie, trzeba odnaleźć wielkie pokłady miłości i siłę, aby zaopiekować się nim najlepiej, jak się da. Może też być sytuacja, że wada dziecka jest tak ciężka, że istnieje duże ryzyko porodu przedwczesnego czy niewczesnego. Wówczas trzeba pozwolić dziecku dożyć swoich dni w łonie mamy, żeby przyszło na świat tak, jak to zostało zaplanowane.
Z Małgorzatą Musiałowicz, lekarzem pediatrą w Alma Spei – domowym hospicjum dla dzieci, rozmawia Jola Tęcza-Ćwierz