logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Zbigniew Nosowski
Mistyka codzienności
Więź
 


Wbrew pozorom, refleksja Rahnera znajduje potwierdzenie w rzeczywistości. Rzecz jasna, nie będzie to dotyczyło "typowego" katolika. Niemniej, np. w pogłębionej socjologicznej analizie religijności "odnowionej" – czyli właściwej uczestnikom kościelnych wspólnot i ruchów odnowy duchowej – odnaleźć można podobne głosy. "Nie przekroję się przecież na pół, żeby powiedzieć, co jest we mnie religijne, a co nie" – odpowiedział socjologom z Uniwersytetu Warszawskiego jeden z badanych młodych ludzi. Znakomicie wyraził tym samym Rahnerowską intuicję, że religijność nie jest dodatkowym uzupełnieniem ludzkiego życia o tzw. wymiar religijny, lecz przenika wszystkie jego wymiary.

W podsumowaniu wspomnianych badań Mirosława Grabowska tak przedstawiła religijność "odnowioną": Nie ma już porządku świeckiego i świętego, życia codziennego i niedzielnego obrządku. Całe życie staje się otwarte na sacrum. Nie znaczy to oczywiście, że wszystko jest sakralne. Znaczy to, że wszystko może być sakralne, ponieważ nie ma obszarów zasadniczo świeckich. W samotnej refleksji lub w zajadłej kłótni, w kościele lub na ulicy, w życiu publicznym i w życiu rodzinnym mignąć nam może twarz Chrystusa, stanowiąca dla nas zobowiązujące wyzwanie. Nie jakiś obszar życia (np. praktyki kościelne), lecz możliwe wydarzenie jest święte [10]. Uderzająca jest zbieżność tych socjologicznych wniosków z teologicznymi rozważaniami Rahnera – decydującym czynnikiem jest tu, płynące ze świadomej wiary, odmienne podejście do życia.
 
Duchowość spod znaku akceptacji codzienności prowadzi ku temu, aby nasza codzienność stała się inna – ale nie dlatego, że zaczniemy wykonywać inne czynności, lecz poprzez to, że inaczej na nią spojrzymy. Istnieje tu pewna analogia do sposobu, w jaki do skrzywdzonego człowieka podszedł miłosierny Samarytanin w ewangelicznej przypowieści. Widział on tę samą sytuację co inni ludzie – kapłan i lewita – którzy mijali rannego. Lecz tylko on spojrzał na tę sytuację z miłością, ze współczuciem, tylko on wzruszył się głęboko (Łk 10,33). Opatrzył skrzywdzonemu rany, zawiózł do gospody i pielęgnował go. W ten sposób – mówi Jezus – tylko on naprawdę okazał się bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców. Kapłan i lewita też byli jego bliźnimi, ale w swojej codziennej sytuacji życiowej nie potrafili tego okazać – ich sposób widzenia świata to uniemożliwiał. Miłosierny Samarytanin patrzył na świat inaczej, głębiej – dzięki temu dostrzegł więcej i okazał się bardziej człowiekiem.
 
Codzienność można zatem rozumieć jako swego rodzaju test wiary, sprawdzian jej głębi i autentyczności. Chociaż Bóg nie przychodzi z zewnątrz do naszej codzienności, by ją przemieniać, lecz jest w niej już od początku milcząco obecny – to jednak na co dzień jesteśmy zazwyczaj nieczuli na tę milczącą obecność. Jak mówi Rahner, zagłuszamy głos dobiegający z najgłębszych pokładów naszego człowieczeństwa, bo mamy "serca zasypane" przez gruz spowszednienia, sceptycyzmu, zgorzkniałości i rozpaczy – jesteśmy wówczas uwięzieni w skończoności, w przemijaniu, w rozczarowaniach, w beznadziejnych wysiłkach.
 
Jak otwierać "zasypane serce", jak odnajdywać Boga w codzienności, skoro jej wymiar transcendentny nie jest wcale oczywisty? Nie ma na to prostego przepisu. Mistyka codzienności jest łaską, w całej pełni łaską [11]. Pierwszym krokiem ku otwarciu zasypanego serca jest dostrzeżenie własnej niewystarczalności i słabości, wyznanie w modlitwie: Wierzę, Panie, zaradź niedowiarstwu mojemu (Mk 9,24). Sprawą kluczową jest tu odpowiednie podejście do życia – z wiarą. Taka postawa nie sprawia, że w jakiś istotny sposób zmienia się zewnętrzna rzeczywistość, sprawia natomiast, że zmienia się sposób patrzenia na rzeczywistość, zmienia się jej interpretacja – człowiek dostrzega wówczas jej głębszy wymiar. Chrześcijanie nie widzą przecież świata odmiennego niż ten, który spostrzegają inni ludzie. Widzą ten sam świat, lecz patrzą nań (czy też: powinni patrzeć) inaczej.
 
Patrzeć na świat po chrześcijańsku to zobaczyć w nim to, czego normalnie nie widać; spoglądać w głąb, w tajemnicę; patrzeć z wiarą, która postrzega inaczej, z nadzieją, która widzi dalej, z miłością, która sięga głębiej [12]; dostrzegać, że w codziennym ludzkim doświadczeniu kiełkują już ziarna ostatecznego zbawienia, które nastąpi na końcu czasów [13]. Będąc uczniami i naśladowcami Jezusa, jesteśmy wezwani zwłaszcza do tego, by widzieć ten świat ze szczególną miłością – "tak jak Chrystus nas umiłował".
 
Kard. Leo Suenens napisał modlitwę poranną, która mi często towarzyszy: Panie, w ciszy rozpoczynającego się dnia przychodzę Cię błagać o pokój, mądrość i siłę. Pragnę spoglądać na świat oczyma przepełnionymi miłością; patrzeć ponad to, co jest tylko pozorem; widzieć Twoje dzieci tak, jak Ty sam je widzisz, i dostrzegać w nich to, co dobre [14]. Te słowa to znakomite wprowadzenie w codzienne obowiązki, które jawią się nam jako szare i monotonne. Jeśli męczy mnie poczucie, że będę ponownie wykonywał te same nudne czynności; że będę spotykał znowu tych samych ludzi; że jestem "skazany" na ich humory, dziwactwa i słabości, a oni na moje; jeżeli wiem, że nie przeskoczymy samych siebie – wówczas modlę się, by spojrzeć na nich, na nasze relacje i tę całą naszą codzienność inaczej: z miłością; tak, jak Ty sam je widzisz; spróbować zobaczyć tę rzeczywistość Bożymi oczami.
 
Co stanie się z naszym powszednim życiem, gdy będziemy potrafili inaczej spojrzeć na świat, "odsypać" zasypane serca? Zmieni się i niewiele, i nieskończenie wiele – niewiele, bo codzienność pozostanie codziennością; nieskończenie wiele – bo w szarości codzienności paradoksalnie odkryjemy barwy tęczy.
 
Codzienna herbatka a sens życia
 
Chrześcijanin może od codzienności uciekać; może chcieć ją "od zewnątrz" uświęcać; może ją wreszcie akceptować i żyć nią jako taką. Mając świadomość, że w ludzkim życiu te trzy postawy nie są rozłączne i wzajemnie się przeplatają, chciałbym spojrzeć z tych trzech punktów widzenia na czynność parzenia i picia herbaty.
 
Czy sposób przyrządzania i picia herbaty może jakoś wpływać na realizację mojego powołania? Czy może wpływać na to, czy moje życie będzie bardziej sensowne? Jakie znaczenie może mieć ta czynność dla tego, co w moim życiu najistotniejsze – stosunku do Boga?
 
Są trzy możliwości. Po pierwsze – odpowiedź negatywna. Nie, picie herbaty nie ma nic wspólnego z sensem życia, z moim powołaniem, z Panem Bogiem. Jest to czynność przymusowa, jaką muszę od czasu do czasu wykonywać, bo odczuwam pragnienie. A muszę zaspokoić moje potrzeby biologiczne, by móc zajmować się sprawami ducha. Zatem picie herbaty staje się podobne do tankowania samochodu na stacji benzynowej – jest czynnością konieczną, ale niezbyt przyjemną, bo przecież czas ucieka. Kilka minut poświęconych na zatankowanie (czy też przygotowanie herbaty i wypicie jej) to czas zmarnotrawiony z punktu widzenia duchowej istoty człowieka. Cóż, jesteśmy tylko ludźmi. Gdyby było w nas więcej z aniołów, to nie musielibyśmy tak marnować cennego czasu. Skoro już jednak muszę tracić czas na picie herbaty, to wypijam ją czym prędzej, żebym mógł zająć się czymś naprawdę sensownym.
 
 
Zobacz także
Tomasz Kot SJ
Dziecko zasypiające pośród swych zabawek, uczeń nad zeszytem, robotnicy przystający niosąc wielkie ciężary, staruszkowie niemogący już podnieść łyżki do swych ust... To tylko niektóre obrazy zmęczenia. Męczy zabawa, nauka, praca, ludzie i po prostu samo życie. I nie dotyczy to jedynie kondycji fizycznej. Równie, a nawet bardziej dotkliwie można być wyczerpanym psychicznie. Zmęczyć się może także nasza wiara.
 
Małgorzata Szewczyk
Kapłaństwa nikt nie może sam sobie wybrać. Być „alter Christus”, czyli drugim Chrystusem, którym ma stać się każdy ksiądz, to nie „zadanie na chwilę”, ale na całą wieczność. Wystarczy przejrzeć kilkanaście okładek niektórych polskich gazet, by przekonać się, że księża, mówiąc najoględniej, nie mają dzisiaj dobrej prasy. Podobnie rzecz się ma w stacjach telewizyjnych głównego nurtu. Nie mówi się o nich wcale, a jeśli już to źle. 
 
Fr. Justyn
Dlaczego Chrystus zajął miejsce grzeszników i umarł na krzyżu?
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS