logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jan Pospieszalski
Moherowe obywatelskie państwo
Przewodnik Katolicki
 


 
 Kiedy kilkanaście lat temu na przejściu granicznym miedzy Austrią a Włochami pojawiły się pierwsze autokary z pielgrzymką Rodziny Radia Maryja, włoskie stacje telewizyjne były przygotowane.
 
Dziennikarze z kamerami i reporterzy radiowi dostali „przeciek” od służb granicznych, że dzieje się coś niecodziennego, bo niekończący się sznur autobusów z polskimi pielgrzymami już kilka godzin wcześniej zaszokował celników wjeżdżając z Czech do Austrii. Blisko dwadzieścia tysięcy uczestników jednorazowo przekraczających granicę jako zdyscyplinowana, dobrze organizacyjnie przygotowana społeczność, nawet dla oswojonych z manifestacjami reporterów była czymś niezwykłym. Łakome sensacji media relacjonując pielgrzymkę, tłumaczyły ten fenomen specyficznym polskim katolicyzmem, umiłowaniem Papieża Polaka, popularnością, jaką się cieszy w naszym kraju.
 
Żaden z komentatorów nie dostrzegł, że ma do czynienia z ruchem mającym również swoje społeczne oblicze. Marginalizowana i nieobecna w przestrzeni publicznej na co dzień wspólnota powiedziała światu: „Ja jestem! „My jesteśmy!!!” - uśpiony olbrzym dał o sobie znać. O tym, że polskie media nie poświęciły temu wydarzeniu więcej uwagi, nie muszę polskiemu czytelnikowi przypominać.
 
Inicjatywy chrześcijańskie czy partyjne?
 
W zalewie niechętnych, często wrogich komentarzy opisujących toruńską rozgłośnię, aspekt społeczny pojawia się rzadko, a jeżeli, to w kontekście zaangażowania politycznego. Słuchaczy - Rodzinę Radia Maryja - zazwyczaj przedstawia się jako rezerwuar elektoratu rozdzierany przez prawicowe partie, którego dysponentem jest „sprytny polityczny gracz” - ojciec dyrektor. Próba upartyjnienia w opisie tej wspólnoty i politycznej interpretacji społecznego żywiołu katolików nie jest tylko publicystycznym uproszczeniem. Dostrzegam tu potworny kłopot, przed jakim stanęli raczej liberalnie i progresistowsko nastawieni ludzie mediów.
 
Zaangażowanie społeczne to cecha rozpoznawcza współczesnego społeczeństwa obywatelskiego. Niedoścignionym ideałem dla tęskniących za europejskimi standardami postępowców jest popularność NGO (w żargonie dziennikarskim: „en-dżi-ous”), czyli organizacji pozarządowych. Społeczeństwo obywatelskie i jego forma aktywności jako tzw. trzeci sektor kojarzy się dziennikarzom raczej z ekologami, Zielonymi, stowarzyszeniami feministek czy różnej maści ruchami na rzecz walki z dyskryminacją. Dobrą prasę mają też fundacje, najlepiej z europejsko brzmiącymi nazwami, np. Fundacja Szumana, Adenauera czy Case. Owszem, dostrzega się także wolontariat, ale głośno o nim przy okazji Dnia Uchodźcy lub wiosennego sprzątania świata. Zaangażowanie społeczne słuchaczy Radia Maryja i katolików w ogóle nie mieści się w tym opisie, najprościej więc uporać się z nim, przypinając łatkę upolitycznienia - a jak wiadomo polityka raczej jest brudna, a już na pewno podejrzana.
 
Dokładnie tym samym tropem podążają komentatorzy hiszpańskich mediów, relacjonujący madrycką demonstrację katolików sprzed miesiąca. W stolicy Hiszpanii na placu Kolumba 30 grudnia - w święto Świętej Rodziny - miała miejsce wielka manifestacja „Na rzecz rodziny chrześcijańskiej”. Zorganizowała ją stołeczna archidiecezja we współpracy z hiszpańskimi organizacjami obrony życia oraz ruchami i stowarzyszeniami kościelnymi. Około półtora miliona katolików wyszło na ulice Madrytu w obronie tradycyjnej rodziny. Rodzice z małymi dziećmi, często w wózeczkach, dali wyraz swojemu zaniepokojeniu zmianami prawa, nowymi pomysłami zrównującymi w przywilejach związki homoseksualne, ułatwieniami w przeprowadzaniu rozwodów i klimatem przyzwolenia dla aborcji.
 
W relacjach głównych mediów początkowo starano się pomniejszyć liczbę uczestników, następnie, kiedy dane szacunkowe policji przedostały się do publicznej wiadomości, próbowano opisać manifestacje jako polityczny atak opozycji na rząd. To także okazało się nietrafione, ponieważ handlarze gadżetów i emblematów partii opozycyjnych, zwabieni łatwym zyskiem, rozstawili stragany, ale się przeliczyli. Partyjne flagi nie cieszyły się zainteresowaniem - demonstranci mieli ze sobą kościelne chorągwie i baloniki z nazwami swoich stowarzyszeń i ruchów pro life. Była to już trzecia w ostatnich latach potężna demonstracja katolików w Hiszpanii.
 
Czy fakt, że obywatele skłonni są poświęcić niedzielę (wielu manifestantów przyjechało setki kilometrów z odległych miast Hiszpanii), to wystarczający dowód społecznego zaangażowania? Czy na tej podstawie możemy mówić o katolickim społeczeństwie obywatelskim? Madrycka manifestacja nie miała tylko charakteru spotkania modlitewnego, choć modlitwy tam nie zabrakło. Obywatele w trosce o wspólnotę i kształt życia publicznego, czyli w trosce o własne państwo, przybyli, aby wyrazić swoje zdanie.
Czy silne w Polsce środowiska katolickie to też społeczeństwo obywatelskie?
  
 
1 2  następna
Zobacz także
Krzysztof Guzek
Ostatnio suwerenne władze hiszpańskiej Katalonii ogłosiły, że ferie Bożonarodzeniowe i Wielkanocne będą zwać się odpowiednio: feriami zimowymi i wiosennymi. Decyzję powzięto po to, by rzekomo nie urazić osób innej wiary (choć spora grupa muzułmanów dziwi się tej decyzji), bądź niewierzących. Czy zatem, według tego typu mentalności, Boże Narodzenie ma być obchodzone bez Dzieciątka Jezus, a Wielkanoc bez Zmartwychwstałego Chrystusa? Czy z największych katolickich uroczystości ma pozostać jedynie Mikołaj, karp, zajączek, kurczaczek, prezenty i jedzenie? Czy swoiście pojmowana tolerancja i szacunek ma oznaczać rezygnację z własnej tożsamości religijnej i kulturowej?...
 
Krzysztof Guzek

Dialog ludzi wierzących i niewierzących jest jednym z "gorących" tematów debaty publicznej w większości krajów zachodnich. Z roku na rok temat możliwości i granic tego dialogu staje się coraz bardziej aktualny, ponieważ ciągle rośnie liczba ludzi porzucających wiarę i wybierających drogę niewiary. Co więcej, dominująca kultura staje się coraz bardziej kulturą areligijną a nawet wrogą tradycji i wartościom wyrastającym z dziedzictwa wiary. Stąd rodzą się poważne pytania o możliwość znalezienia wspólnego "okrągłego stołu" wartości, wokół którego mogliby się spotkać ludzie wierzący i niewierzący.

 
Justyna Kaczmarczyk

Świadomość tego, że ludzie w społeczeństwie, w tym członkowie Kościoła w Polsce, w różnym tempie dojrzewają do zmierzenia się z problemem wykorzystywania seksualnego, może przynieść pewną wyrozumiałość, skądinąd potrzebną, by nie wybuchały niepotrzebne wojny domowe, które zamiast dróg wyjścia przyno­szą kolejne rany. Jednocześnie nie może być to wymówka i łatwe usprawiedliwienie. Bo gdy pozna się, jak wielką krzywdą jest wykorzystywanie seksualne małoletnich, trudno odwrócić głowę...

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS