logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Mateusz Szerszeń CSMA
Nadaj sens
Któż jak Bóg
 
fot. Jisun Han | Unsplash (cc)


Jedni mówią, że miał depresję. Inni widzą w nim egzystencjalistę, filozofa smutku, zrozpaczonego myśliciela. Kohelet nie jest łatwy do zaklasyfikowania. Dla mnie jednak autor słów „marność nad marnościami” jest przede wszystkim obserwatorem świata.

 

To nie tak, że Kohelet odkrywa jakiś nowy sens świata, w którym żyjemy. On po prostu opisuje najbardziej oczywiste prawo – prawo przemijania. Takie przesłanie wybija nas ze strefy komfortu i przyprawia o ból głowy. Kohelet nie boi się powiedzieć jak jest, bo ludzie mają niezwykłą zdolność do tworzenia iluzji. On jednak, niczym biblijni prorocy, mówi niewygodną prawdę o tym, że jest źle.

 

Źródło ludzkiej niepewności

 

Trzeba mieć w sobie wiele odwagi, żeby pisarskie dzieło życia rozpocząć od słów: „Marność nad marnościami, wszystko marność”. Zamiast zwyczajowej inwokacji z wysokiego „c”, mamy tu niskie, basowe „gis”. Kohelet się tym nie przejmuje. On jako pierwszy spojrzał na świat z perspektywy człowieka zanurzonego w czasie i przestrzeni. Kardynał Wyszyński mówił, że czas to miłość, ale dla Koheleta ów czas jest miłością, którą można stracić. Przyszłość, oprócz nadziei, niesie ze sobą rozkład, niepewność, starość, a ostatecznie także śmierć. Nie ma ucieczki od świata i jego przemijalności.

 

Memento mori – ma ochotę zawołać czytelnik Księgi Koheleta. Nie można przejść obojętnie wobec tezy postanowionej na początku księgi. Wszystko jest przemijaniem, bo jak mawiał Heraklit: „Wszystko płynie”. Świat – z postanowienia Bożego – nieustannie się zmienia. Tylko Stwórca pozostaje niezmienny, nieruchomy, statyczny. Rzeczywistość natomiast staje się nieuchwytna. Kręci się wokół siebie w zawrotnym tempie. Co prawda można w niej zauważyć pewną powtarzalność, ale i ona za chwilę przemija i zostawia nas z niedosytem.

 

Jak poznać świat, który jest w ciągłym ruchu? Jak się do niego ustosunkować? Kohelet powiada: „Ciesz się chwilą. Carpe diem”. Jednocześnie przestrzega przed bezmyślnym korzystaniem ze świata. Głupota tylko dodaje marności do świata. Jedynie mądrzy są w stanie wykorzystać czas i pójść za dobrymi pragnieniami. Mądrość rozumie prawa rządzące światem. Nie buntuje się w obliczu kryzysu. Szuka zrozumienia i wybiera dobro.

 

Kohelet jest zanurzony w czasie, a właściwie w „czasach”. Dla niego nie ma jednego czasu, ale wszystko, co jest na świecie, ma swój czas. Inaczej biegnie on dla Boga, inaczej dla człowieka, inaczej dla świata, inaczej dla głupca i mądrego. Jednocześnie Kohelet wierzy, że to właśnie czas jest źródłem ludzkiej niepewności, dlatego Bóg wpisał w nasze serca pragnienie wieczności. Bóg jest szczęśliwy, bo żyje poza czasem. To czas nas unieszczęśliwia.

 

W poszukiwaniu sensu ostatecznego

 

Nieszczęśliwy człowiek szuka wytłumaczenia dla swojego losu. Poszukuje sensu. Viktor E. Frankl po doświadczeniu obozu koncentracyjnego napisze: „Współczesny człowiek ma za co żyć, ale nie ma po co żyć – ma środki, ale nie ma sensu”. Ostatecznie okazuje się bowiem, że to nie świat ma sens, ale człowiek sens światu może nadać. To w gruncie rzeczy nasza odpowiedzialność i jedyna słuszna droga w świecie, który nieustannie nas zaskakuje i doświadcza złem.

 

Frankl uważa, że czas jest nieubłagany, dlatego trzeba mężnie stawić mu czoła i porzucić czcze rozmyślania. Pisze on: „Musieliśmy przestać zadawać sobie pytania o sens naszej egzystencji, a w zamian nauczyć się myśleć o sobie jak o ludziach poddawanych przez życie – w każdej godzinie dnia – nieustannemu egzaminowi. Chcąc go zdać, należało porzucić czczą gadaninę oraz rozmyślania na rzecz podejmowania właściwych działań i właściwego postępowania. Ostatecznie życie sprowadza się do wzięcia na siebie odpowiedzialności za znalezienie właściwego rozwiązania problemów i zadań, jakie stale stawia ono przed każdym z nas. […] Żaden człowiek i żaden ludzki los nie może być porównywany z innym człowiekiem i innym losem. Każda sytuacja jest niepowtarzalna i każda wymaga innych reakcji”.

 

Ile można oszukiwać samego siebie?

 

To prawda. Każda sytuacja jest inna, bo wszystko jest marnością, a marności się nie porównuje, bo też po co to robić. Dosyć ma dzień swojej biedy – powie Chrystus. Kohelet w tym kontekście podpowie czytelnikowi, aby ten zachował minimalny poziom zadowolenia z życia. Człowiek nie powinien żyć marzeniami o lepszym świecie. Nie powinien bawić się w tworzenie utopii. Taka zabawa źle się kończy, a nowy wspaniały świat okazuje się piekłem. Aldous Huxley zachęcał przecież do powrotu do realnego świata, w którym żyjemy: „Ja tam wolę być nieszczęśliwy, niż pozostawać w stanie tej fałszywej, kłamliwej szczęśliwości, w jakiej się tu żyje”. Człowiek nie może długo sam siebie oszukiwać. Sami jesteśmy marnością i kłamstwo, podobnie jak zło, nie pozwala nam na spokojne życie.

 

Jaka jest zatem rada Koheleta? Obserwator świata dostrzega sprawy niewidzialne. W marności świata odsyła nas do religii. Jak przestroga brzmią jego słowa: „Ciesz się, młodzieńcze, w młodości swojej, a serce twoje niech się rozwesela za dni młodości twojej. I chodź drogami serca swego i za tym, co oczy twe pociąga; lecz wiedz, że z tego wszystkiego będzie cię sądził Bóg!” (Koh 11,9). Przemijanie przeraża człowieka, wywołuje w nim strach. Nie uciekniemy od bojaźni. Chodzi jednak o to, aby przestać bać się świata i jego przemijalności, a zacząć bać się Boga, bo, jak powie św. Albert Wielki: „Bojaźń Boża chroni i zachowuje w duszy dary otrzymane od Boga, tłumi pychę i poszerza serce na nadzieję. Bojaźń Boża jest ojcem nadziei”.

 

Filozofia Koheleta doprowadza nas do wniosku, że patrząc na świat widzimy, że jest naprawdę źle. Ale kiedy człowiekowi jest źle, zaczyna on nadawać sens życiu, które go przeraża, a wtedy nie pozostaje mu nic innego, jak zwrócić się do Boga i zawołać z nadzieją: „Marność nad marnościami, wszystko marność!’.

 

Mateusz Szerszeń CSMA
Któż jak Bóg 5/2023

 
Zobacz także
O. Leon Knabit OSB
Jeżeli na słupie elektrycznym widzimy napis "nie dotykać", a mimo wszystko sprawdzamy, czy to faktycznie niebezpieczne to ponosimy ryzyko zamienienia się w węgielek. Człowiek, który popełni grzech ciążki staje się trochę takim węgielkiem. To znaczy, że przekraczając przykazania Boże, człowiek stawia się w ten sposób ponad Boga...
 
Marta Wielek

Człowiek snuje swoją legendę i tęskni za tym, by poczuć się bohaterem epopei. Chcemy przeżyć coś wielkiego i doniosłego. Nie chcemy się zgodzić na to, że cały sens naszego zaistnienia na świecie sprowadza się do rzetelnego funkcjonowania w ramach zastanego porządku rzeczy. Gdzieś w głębi duszy tkwi w nas przekonanie, że odkrywając prawdziwy mit o sobie, odkryjemy też jakąś prawdę o innych, a przede wszystkim to, jaki jest nasz udział w opowieści, którą o świecie snuje Bóg.

 
ks. Tomasz Jelonek
Zajmując się Biblią, stawiamy sobie przede wszystkim pytanie, czym ona jest, następnie pragniemy nauczyć się właściwie ją odczytywać, ale to wszystko ostatecznie musi prowadzić do takiego poznawania treści zawartych w Biblii, aby stawały się one przewodnikiem naszego życia...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS